Wśród znajomych wygląda jak Gandalf Szary otoczony hobbitami. I nie chodzi tu tylko o wzrost. Podróżuje pradawnym kombi, które ku uciesze gapiów puszcza spod tylnych kół sztuczne ognie. Jak sam przyznaje, już trzy razy stracił życie na pewnym rondzie, krzycząc do latarni: „You shall not pass!”.
rozmawiał: Mateusz Cieślak, foto: Artur Woszak
Tomek „Birol” Birski, bo o nim mowa, należy do zmotoryzowanej drużyny pierścienia, tłoka i niskiego zawieszenia, która w okolicach Lublina znana jest jako Klasycznie On Tour. Na co dzień zajmuje się czarami w zakresie budowy nietypowych aut oraz projektowania stylowych części. Przygodę z motoryzacją rozpoczął od budowy i tuningu rowerów, które wkrótce zamienił na motóry. W kwestii czterech kółek jest oddanym pasjonatem tylko jednego modelu. Podobno mówi do niego „My precious!”.
Volkswagen Passat B2 wyjechał na ulice pod koniec 1980 roku. Okazał się wielkim sukcesem sprzedaży, podobnie jak model poprzedni. Choć jego produkcję zakończono w 1987 roku, model jeszcze do niedawna był sprzedawany w Chinach pod szyldem Santana. Jego najbardziej mroczna wersja powstała jednak w Lublinie.
Do jej stworzenia potrzebne były łącznie 3 egzemplarze B2-ki. Pierwsza, kupiona za 800 zł, nie posiadała podłogi i posłużyła za inspirację. Drugą nie nacieszył się zbyt długo – podczas naprawy na tzw. kobyłce, auto za bardzo przechyliło się i upadło na dach. Wtedy kupił 3 sztukę i postanowił je połączyć.
Volkswagen Passat drift edition:
Za największą modyfikację można uznać przeniesienie napędu z przedniej osi na tylną. Trzeba było w tym celu rozebrać skrzynię i dołożyć tylny mechanizm różnicowy z Audi. Następnie Tomek wyjął przedni dyferencjał wraz z półosiami i zaspawał dziury. Zamontował tylną belkę od Passata Syncro, a wał napędowy od Audi 80. Zmodyfikował podłogę, wyciął wnękę na koło, podniósł tunel i voilà. Wszystko to bez kanału, leżąc na betonie przez 2 tygodnie.
Kiedy samochód był gotowy, pojechał przetestować go na rondo, gdzie skosił latarnię. Wtedy zaczął rozbierać auto od nowa i przygotowywać je od podstaw. Prace trwały 2 lata. W tym czasie usprawnił i zamontował silnik turbo z Audi C3 100 o pojemności 2,2 litra. Fabryczny, mechaniczny wtrysk zastąpił elektronicznym, występującym w nowszych modelach Audi. Podniósł także ciśnienie turbiny z 0,3 do 1,1 bara, dzięki czemu B2 rozpędza się do setki w ok. 4 sekundy, a pod maską pracuje 240-250 orków mechanicznych.
Równie ciekawie jest w kwestii zawieszenia. Po zamontowaniu niestandardowej belki, żaden amortyzator nie był na tyle krótki, by mógł się zmieścić. Nadzieja przyszła zza oceanu w postaci zdjęcia Civica z zawieszeniem od motóra. Nie minęło wiele czasu, a Passat posiadał już podobne, a może i lepsze. Kluczowe okazało się doświadczenie z budowania rowerów. Zawieszenie było należycie sztywne i wytrzymałe. Wszelkie regulacje są możliwe z kabiny, a całość prezentuje się równie elegancko jak łuk Legolasa.
Volkswagen Passat drift edition:
To bez wątpienia jedyny taki projekt Passata B2 w całym Śródziemiu. Na pytanie po co go zbudował, Tomek odpowiada, że chciał się sprawdzić i chyba się udało… Czy było warto? „Tak, ale drugi raz nie podjąłbym się tego projektu” – dodaje z uśmiechem. Przygotowuje się już do kolejnej niezwykłej przygody, w której zamierza połączyć BMW z silnikiem Mercedesa. Możliwe więc, że pożegna się z Passatem, który jak wszystkie inne samochody, służył mu przede wszystkim do zabawy. Zanim to się jednak stanie, możecie wypatrywać wysokiej postaci z brodą, która zostawia za swym szarym powozem kłęby dymu, przypominające krajobraz spalonego Mordoru.
Volkswagen Passat drift B2 edition
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Wśród znajomych wygląda jak Gandalf Szary otoczony hobbitami. I nie chodzi tu tylko o wzrost. Podróżuje pradawnym kombi, które ku uciesze gapiów puszcza spod tylnych kół sztuczne ognie. Jak sam przyznaje, już trzy razy stracił życie na pewnym rondzie, krzycząc do latarni: „You shall not pass!”.
rozmawiał: Mateusz Cieślak, foto: Artur Woszak
Tomek „Birol” Birski, bo o nim mowa, należy do zmotoryzowanej drużyny pierścienia, tłoka i niskiego zawieszenia, która w okolicach Lublina znana jest jako Klasycznie On Tour. Na co dzień zajmuje się czarami w zakresie budowy nietypowych aut oraz projektowania stylowych części. Przygodę z motoryzacją rozpoczął od budowy i tuningu rowerów, które wkrótce zamienił na motóry. W kwestii czterech kółek jest oddanym pasjonatem tylko jednego modelu. Podobno mówi do niego „My precious!”.
Volkswagen Passat B2 wyjechał na ulice pod koniec 1980 roku. Okazał się wielkim sukcesem sprzedaży, podobnie jak model poprzedni. Choć jego produkcję zakończono w 1987 roku, model jeszcze do niedawna był sprzedawany w Chinach pod szyldem Santana. Jego najbardziej mroczna wersja powstała jednak w Lublinie.
Do jej stworzenia potrzebne były łącznie 3 egzemplarze B2-ki. Pierwsza, kupiona za 800 zł, nie posiadała podłogi i posłużyła za inspirację. Drugą nie nacieszył się zbyt długo – podczas naprawy na tzw. kobyłce, auto za bardzo przechyliło się i upadło na dach. Wtedy kupił 3 sztukę i postanowił je połączyć.
Volkswagen Passat drift edition:
Za największą modyfikację można uznać przeniesienie napędu z przedniej osi na tylną. Trzeba było w tym celu rozebrać skrzynię i dołożyć tylny mechanizm różnicowy z Audi. Następnie Tomek wyjął przedni dyferencjał wraz z półosiami i zaspawał dziury. Zamontował tylną belkę od Passata Syncro, a wał napędowy od Audi 80. Zmodyfikował podłogę, wyciął wnękę na koło, podniósł tunel i voilà. Wszystko to bez kanału, leżąc na betonie przez 2 tygodnie.
Kiedy samochód był gotowy, pojechał przetestować go na rondo, gdzie skosił latarnię. Wtedy zaczął rozbierać auto od nowa i przygotowywać je od podstaw. Prace trwały 2 lata. W tym czasie usprawnił i zamontował silnik turbo z Audi C3 100 o pojemności 2,2 litra. Fabryczny, mechaniczny wtrysk zastąpił elektronicznym, występującym w nowszych modelach Audi. Podniósł także ciśnienie turbiny z 0,3 do 1,1 bara, dzięki czemu B2 rozpędza się do setki w ok. 4 sekundy, a pod maską pracuje 240-250 orków mechanicznych.
Równie ciekawie jest w kwestii zawieszenia. Po zamontowaniu niestandardowej belki, żaden amortyzator nie był na tyle krótki, by mógł się zmieścić. Nadzieja przyszła zza oceanu w postaci zdjęcia Civica z zawieszeniem od motóra. Nie minęło wiele czasu, a Passat posiadał już podobne, a może i lepsze. Kluczowe okazało się doświadczenie z budowania rowerów. Zawieszenie było należycie sztywne i wytrzymałe. Wszelkie regulacje są możliwe z kabiny, a całość prezentuje się równie elegancko jak łuk Legolasa.
Volkswagen Passat drift edition:
To bez wątpienia jedyny taki projekt Passata B2 w całym Śródziemiu. Na pytanie po co go zbudował, Tomek odpowiada, że chciał się sprawdzić i chyba się udało… Czy było warto? „Tak, ale drugi raz nie podjąłbym się tego projektu” – dodaje z uśmiechem. Przygotowuje się już do kolejnej niezwykłej przygody, w której zamierza połączyć BMW z silnikiem Mercedesa. Możliwe więc, że pożegna się z Passatem, który jak wszystkie inne samochody, służył mu przede wszystkim do zabawy. Zanim to się jednak stanie, możecie wypatrywać wysokiej postaci z brodą, która zostawia za swym szarym powozem kłęby dymu, przypominające krajobraz spalonego Mordoru.