Mariusz Stec GSMP |
Po kilku latach nieobecności Mariusz Stec – pięciokrotny Mistrz Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski wraca do startów na wyścigowych trasach.
Tekst: Artur Skibiński, foto: Stec Motorsport
Kibiców ucieszyła wiadomość, że wracasz do rywalizacji w GSMP. Skąd taka decyzja?
Mariusz Stec: Z konieczności. Wiesz jak jest. Jeździsz z innymi. Trochę uczysz, trochę podpowiadasz. No i w końcu sam chcesz zrobić coś ciekawego. Dlatego spełniam swoje marzenie i zmierzam do jeżdżenia w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Europy.
Dlaczego nie zdecydowałeś się kontynuować startów w RSMP po mistrzowskim sezonie?
Bo musiałbym kupić R5. (śmiech) A tak całkiem serio, to zakończyliśmy sezon na liście priorytetowej, na piątym miejscu w generalce. Zdobyliśmy tytuł Mistrza Polska RSMP 2016 w grupie Open N. To dla mnie bardzo duży sukces. Ponadto zdecydowałem się pomóc Ursus Rally Team. To angażujące przedsięwzięcie. Zawsze chciałem pracować z dobrym zespołem i świetnym sponsorem. Teraz mam podwójne szczęście, bo wszyscy z którymi pracuje tacy właśnie są, zarówno w RSMP jak i GSMP. Tu wielkie podziękowania dla Sonax Polska, Magneti Marelli CheckStars za zrozumienie czym jest motorsport.
Domyślam się, że samo wspieranie techniczne zespołu URSUS Rally Team nie wystarczy komuś takiemu jak Ty.
Wspieranie techniczne wiele uczy, ale też pokazało mi, że lata spędzone w aucie, wszystkie moje doświadczenia pozwalają wygrywać nie tylko mi, ale i zespołowi, któremu doradzam. To zaj… świetne uczucie. (śmiech)
23. czerwca startujesz w Gorlicach. Co czuje dawny mistrz gór na chwilę przed powrotem?
Ogromne podniecenie i zapach benzyny. Ale będziemy szli…
Kto zasiądzie na fotelu pilota? (śmiech)
(śmiech) Oczywiście w GSMP nie ma pilota, to typowe wyścigi. Jedyna ich różnica jest taka, że ścigamy się pod górę. Jest jeden wytyczony, kręty odcinek trasy. Zawodnicy przejeżdżają go cztery razy. Dwa razy treningowo i dwa razy wyścigowo. Fantastyczne widowisko dla całych rodzin.
Mariusz Stec GSMP – samochód
Fiesta Proto świetnie radzi sobie na rajdowych trasach. Jak przygotowaliście ją pod wyścigi górskie?
To kompletnie inne auto pod względem technicznym, inaczej zestrojone. W RSMP nastawiamy się na długi dystans przejazdu. Tutaj mam być jak najszybciej na górze. Jedziemy w klasie E1+2000, a to oznacza możliwość wielu modyfikacji i zastosowanie nieograniczonej mocy silnika. Tutaj Fiesta wytrzyma nawet 800-900 KM, ale tym razem pojedziemy dużo słabszą wersją, za to lżejszą. Możliwe, że uda nam się zejść poniżej 1100kg + ja. Czyli prawie 1200 kg ze mną.
Czy łatwo przychodzi Ci przełączanie się z trybu rajdów do trybu wyścigów górskich? W końcu różnica jest dosyć spora.
To trochę jak z jazdą samochodem ze skrzynią automatyczną i manualną. Są tacy, którzy muszą się uczyć, przestawiać i próbować, a są tacy co wsiadają i jadą. Ja należę do tych drugich. Nie da się jednak zapomnieć, że te dwie dyscypliny bardzo mocno się uzupełniają. Jedziesz RSMP, masz lepszy dryg w GSMP. Jeździsz w GSMP, nie są ci straszne prędkości i jechanie na limicie w RSMP. Jest wiele takich elementów.
Na którą rundę czekasz najbardziej?
Kocham Korczynę jeśli chodzi o GSMP. Magura jest czymś nowym dla mnie, więc podchodzę do niej jak do pierwszej randki. Trzeba jednak oddać wszystkim organizatorom, że trasy zawsze były i są na najwyższym poziomie w pięknych okolicach.
Czy wyścigi górskie z racji braku marginesu błędu są bardziej niebezpieczne niż odcinki rajdowe?
GSMP to tzw. Łup łup. Walisz z jednej, z drugiej i fury nie ma. Zahaczysz o pobocze, to suniesz dachem 300 m. a potem ci się fura pali (Mariusz Stec wspomina tu swój wypadek w Sopocie, do którego doszło na 100 metrów przed metą – przyp. red.). Ale RSMP są równie niebezpieczne tylko może czasu jest więcej pomiędzy zakrętami, a odcinki dłuższe przez co jeden błąd nie kosztuje cię przegranej.
Jeździsz w sposób bardzo widowiskowy, co kibicom podobało się zawsze. Mamy nadzieję, że to się nie zmieni.
Nie, no jeszcze pamiętam jak to się robi. Nie jestem jeszcze starcem, wracam tylko do starej miłości.
Mariusz Stec GSMP – dawniej:
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Mariusz Stec GSMP |
Po kilku latach nieobecności Mariusz Stec – pięciokrotny Mistrz Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski wraca do startów na wyścigowych trasach.
Tekst: Artur Skibiński, foto: Stec Motorsport
Kibiców ucieszyła wiadomość, że wracasz do rywalizacji w GSMP. Skąd taka decyzja?
Mariusz Stec: Z konieczności. Wiesz jak jest. Jeździsz z innymi. Trochę uczysz, trochę podpowiadasz. No i w końcu sam chcesz zrobić coś ciekawego. Dlatego spełniam swoje marzenie i zmierzam do jeżdżenia w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Europy.
Dlaczego nie zdecydowałeś się kontynuować startów w RSMP po mistrzowskim sezonie?
Bo musiałbym kupić R5. (śmiech) A tak całkiem serio, to zakończyliśmy sezon na liście priorytetowej, na piątym miejscu w generalce. Zdobyliśmy tytuł Mistrza Polska RSMP 2016 w grupie Open N. To dla mnie bardzo duży sukces. Ponadto zdecydowałem się pomóc Ursus Rally Team. To angażujące przedsięwzięcie. Zawsze chciałem pracować z dobrym zespołem i świetnym sponsorem. Teraz mam podwójne szczęście, bo wszyscy z którymi pracuje tacy właśnie są, zarówno w RSMP jak i GSMP. Tu wielkie podziękowania dla Sonax Polska, Magneti Marelli CheckStars za zrozumienie czym jest motorsport.
Domyślam się, że samo wspieranie techniczne zespołu URSUS Rally Team nie wystarczy komuś takiemu jak Ty.
Wspieranie techniczne wiele uczy, ale też pokazało mi, że lata spędzone w aucie, wszystkie moje doświadczenia pozwalają wygrywać nie tylko mi, ale i zespołowi, któremu doradzam. To zaj… świetne uczucie. (śmiech)
23. czerwca startujesz w Gorlicach. Co czuje dawny mistrz gór na chwilę przed powrotem?
Ogromne podniecenie i zapach benzyny. Ale będziemy szli…
Kto zasiądzie na fotelu pilota? (śmiech)
(śmiech) Oczywiście w GSMP nie ma pilota, to typowe wyścigi. Jedyna ich różnica jest taka, że ścigamy się pod górę. Jest jeden wytyczony, kręty odcinek trasy. Zawodnicy przejeżdżają go cztery razy. Dwa razy treningowo i dwa razy wyścigowo. Fantastyczne widowisko dla całych rodzin.
Mariusz Stec GSMP – samochód
Fiesta Proto świetnie radzi sobie na rajdowych trasach. Jak przygotowaliście ją pod wyścigi górskie?
To kompletnie inne auto pod względem technicznym, inaczej zestrojone. W RSMP nastawiamy się na długi dystans przejazdu. Tutaj mam być jak najszybciej na górze. Jedziemy w klasie E1+2000, a to oznacza możliwość wielu modyfikacji i zastosowanie nieograniczonej mocy silnika. Tutaj Fiesta wytrzyma nawet 800-900 KM, ale tym razem pojedziemy dużo słabszą wersją, za to lżejszą. Możliwe, że uda nam się zejść poniżej 1100kg + ja. Czyli prawie 1200 kg ze mną.
Czy łatwo przychodzi Ci przełączanie się z trybu rajdów do trybu wyścigów górskich? W końcu różnica jest dosyć spora.
To trochę jak z jazdą samochodem ze skrzynią automatyczną i manualną. Są tacy, którzy muszą się uczyć, przestawiać i próbować, a są tacy co wsiadają i jadą. Ja należę do tych drugich. Nie da się jednak zapomnieć, że te dwie dyscypliny bardzo mocno się uzupełniają. Jedziesz RSMP, masz lepszy dryg w GSMP. Jeździsz w GSMP, nie są ci straszne prędkości i jechanie na limicie w RSMP. Jest wiele takich elementów.
Na którą rundę czekasz najbardziej?
Kocham Korczynę jeśli chodzi o GSMP. Magura jest czymś nowym dla mnie, więc podchodzę do niej jak do pierwszej randki. Trzeba jednak oddać wszystkim organizatorom, że trasy zawsze były i są na najwyższym poziomie w pięknych okolicach.
Czy wyścigi górskie z racji braku marginesu błędu są bardziej niebezpieczne niż odcinki rajdowe?
GSMP to tzw. Łup łup. Walisz z jednej, z drugiej i fury nie ma. Zahaczysz o pobocze, to suniesz dachem 300 m. a potem ci się fura pali (Mariusz Stec wspomina tu swój wypadek w Sopocie, do którego doszło na 100 metrów przed metą – przyp. red.). Ale RSMP są równie niebezpieczne tylko może czasu jest więcej pomiędzy zakrętami, a odcinki dłuższe przez co jeden błąd nie kosztuje cię przegranej.
Jeździsz w sposób bardzo widowiskowy, co kibicom podobało się zawsze. Mamy nadzieję, że to się nie zmieni.
Nie, no jeszcze pamiętam jak to się robi. Nie jestem jeszcze starcem, wracam tylko do starej miłości.