Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde. Jeśli wierzyć przesądom, to sposobów na odnalezienie szczęścia w życiu jest naprawdę wiele. Najlepiej każdy dzień zacząć od wstania prawą nogą z łóżka, łapać się za guziki, gdy zobaczymy umorusanego kominiarza i unikać za wszelką cenę kotów o sierści czarniejszej od świeżo wylanego asfaltu. Kiedy jednak wszystkie te brednie zawiodą, pozostaje jeden niezawodny sposób – czterolistna koniczyna. I rzeczywiście działa, o ile znajduje się na klapie bagażnika Alfy Romeo.
Tekst: Andrzej Bzowski / Foto: wikipedia
Quadrifoglio Verde, czyli zielona, czterolistna koniczynka, pojawiła się na samochodzie Alfa Romeo ponad 90 lat temu. Stało się to dokładnie w 1923 roku na starcie Targa Florio – najstarszego wyścigu długodystansowego odbywającego się na Sycylii. W latach 20. XX wieku kierowcy rywalizowali na trasie składającej się z czterech okrążeń po 108 kilometrów i ponad 1300 zakrętów każde. Na starcie za kierownicą Alfy RL zasiadał Ugo Sivocci, który niczym Adaś Miauczyński z Nic śmiesznego miał opinie wiecznie drugiego.
Tym razem 38-letni kierowca postanowił nieco dopomóc szczęściu. Swoją Alfę ozdobił zieloną, czterolistną koniczynką na tle białego rombu, której pomoc okazała się na tyle skuteczna, że 432-kilometrową trasę ze startem i metą w miasteczku Cerda najszybciej pokonał przesądny Włoch. Średnia prędkość wyniosła 77 km/h, co przełożyło się na siedem godzin i osiemnaście minut wyścigowego tempa. Jednak kierowca nie cieszył się długo ze swojego sukcesu. W tym samym roku Ugo Sivocci zginął, prowadząc auto testowe, które nie miało jeszcze namalowanej koniczynki na masce. Czy trzeba było więcej niezwykłych wydarzeń do narodzin legendy wokół tego symbolu?
Zielona koniczynka wpisana w biały trójkąt była od tego czasu umieszczana na każdym modelu przeznaczonym do sportu. Dlaczego trójkąt zamiast rombu? Brak jednego z rogów miał przypominać o śmierci Ugo Sivocci’ego. Nieco później zielony symbol przeniósł się też na auta cywilne, takie jak Alfa Romeo Giulia Sprint GTA, która jako pierwsza złamała granicę 10 minut na „Zielonym Piekle”. Długo przyszło czekać na godną następczynię.
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde – premiera
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde, której premiera miała miejsce w 105. rocznicę urodzin włoskiej marki, ma szansę dobrze zamieszać w zdominowanej przez niemieckie Wunderwaffe klasie sportowych sedanów z wyższej półki. Następczyni 159 bierze na celownik takie klasyki gatunku jak BMW M3, Audi RS4 czy Mercedes C 63 AMG. Poprzeczka postawiona horrendalnie wysoko, jednak wydaje się, że panowie z Mediolanu ciężko pracowali nawet w czasie popołudniowej sjesty.
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde – dane techniczne
Co więc kryje się pod typowo włoskim nadwoziem? Zaczynając od przodu – silnik to aluminiowe V6 o pojemności 2,9 litrów, któremu w sprawnym oddychaniu pomaga turbo duet. W jego tworzeniu brała udział inna włoska marka malująca swoje auta na czerwono. Dlatego moc 510 KM wyciśnięta z tej pojemności przestaje dziwić. Napęd przekazywany jest na tylne koła za pośrednictwem 6-biegowej skrzyni ręcznej lub 8-biegowego automatu. Wszystko to przekłada się na nadprogramową liczbę trójek w tabelce z danymi technicznymi – przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 3,9 s, a prędkość maksymalna przekracza 300 km/h. Rozkład mas to 50:50, a waga nieco przekracza 1500 kg. Do kompletu dostajemy precyzyjny układ kierowniczy
i przedni automatyczny splitter, pomagający znaleźć dodatkową grawitację przy wyższych prędkościach.
Jest jeszcze jedna liczba, która w przypadku Giulii QV robi niesamowite wrażenie – 7:39,0. To oczywiście czas po jakim Alfa objechała pętlę toru Nürburgring. Dla porównania – bawarskiemu M4 doczłapanie się do mety zajęło 13 sekund więcej!
Nadwozie zaprojektowano z lekkością typową dla Południowców, dzięki czemu bliżej mu do kobiety uprawiającej crossfit niż niemieckiego kulturysty w szczycie formy. Przytulne wnętrze przypomina połączenie funkcjonalności BMW z designem rodem z Ferrari.
Jeśli kiedykolwiek sytuacja zmusi was do zakupu ekologicznego auta, pamiętajcie, że nie jesteście skazani na Priusa. Przekonanie żony, dziewczyny czy też samego siebie o ekologicznych konotacjach zielonego listka nie powinno być trudne. Co więcej, zielony kolor ponoć uspokaja, więc dobrze będzie zerknąć na koniczynkę, gdyby jakimś cudem potwierdził się mit o zamiłowaniu włoskich aut do częstych spotkań z mechanikami.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde. Jeśli wierzyć przesądom, to sposobów na odnalezienie szczęścia w życiu jest naprawdę wiele. Najlepiej każdy dzień zacząć od wstania prawą nogą z łóżka, łapać się za guziki, gdy zobaczymy umorusanego kominiarza i unikać za wszelką cenę kotów o sierści czarniejszej od świeżo wylanego asfaltu. Kiedy jednak wszystkie te brednie zawiodą, pozostaje jeden niezawodny sposób – czterolistna koniczyna. I rzeczywiście działa, o ile znajduje się na klapie bagażnika Alfy Romeo.
Tekst: Andrzej Bzowski / Foto: wikipedia
Quadrifoglio Verde, czyli zielona, czterolistna koniczynka, pojawiła się na samochodzie Alfa Romeo ponad 90 lat temu. Stało się to dokładnie w 1923 roku na starcie Targa Florio – najstarszego wyścigu długodystansowego odbywającego się na Sycylii. W latach 20. XX wieku kierowcy rywalizowali na trasie składającej się z czterech okrążeń po 108 kilometrów i ponad 1300 zakrętów każde. Na starcie za kierownicą Alfy RL zasiadał Ugo Sivocci, który niczym Adaś Miauczyński z Nic śmiesznego miał opinie wiecznie drugiego.
Tym razem 38-letni kierowca postanowił nieco dopomóc szczęściu. Swoją Alfę ozdobił zieloną, czterolistną koniczynką na tle białego rombu, której pomoc okazała się na tyle skuteczna, że 432-kilometrową trasę ze startem i metą w miasteczku Cerda najszybciej pokonał przesądny Włoch. Średnia prędkość wyniosła 77 km/h, co przełożyło się na siedem godzin i osiemnaście minut wyścigowego tempa. Jednak kierowca nie cieszył się długo ze swojego sukcesu. W tym samym roku Ugo Sivocci zginął, prowadząc auto testowe, które nie miało jeszcze namalowanej koniczynki na masce. Czy trzeba było więcej niezwykłych wydarzeń do narodzin legendy wokół tego symbolu?
Zielona koniczynka wpisana w biały trójkąt była od tego czasu umieszczana na każdym modelu przeznaczonym do sportu. Dlaczego trójkąt zamiast rombu? Brak jednego z rogów miał przypominać o śmierci Ugo Sivocci’ego. Nieco później zielony symbol przeniósł się też na auta cywilne, takie jak Alfa Romeo Giulia Sprint GTA, która jako pierwsza złamała granicę 10 minut na „Zielonym Piekle”. Długo przyszło czekać na godną następczynię.
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde – premiera
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde, której premiera miała miejsce w 105. rocznicę urodzin włoskiej marki, ma szansę dobrze zamieszać w zdominowanej przez niemieckie Wunderwaffe klasie sportowych sedanów z wyższej półki. Następczyni 159 bierze na celownik takie klasyki gatunku jak BMW M3, Audi RS4 czy Mercedes C 63 AMG. Poprzeczka postawiona horrendalnie wysoko, jednak wydaje się, że panowie z Mediolanu ciężko pracowali nawet w czasie popołudniowej sjesty.
Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio Verde – dane techniczne
Co więc kryje się pod typowo włoskim nadwoziem? Zaczynając od przodu – silnik to aluminiowe V6 o pojemności 2,9 litrów, któremu w sprawnym oddychaniu pomaga turbo duet. W jego tworzeniu brała udział inna włoska marka malująca swoje auta na czerwono. Dlatego moc 510 KM wyciśnięta z tej pojemności przestaje dziwić. Napęd przekazywany jest na tylne koła za pośrednictwem 6-biegowej skrzyni ręcznej lub 8-biegowego automatu. Wszystko to przekłada się na nadprogramową liczbę trójek w tabelce z danymi technicznymi – przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 3,9 s, a prędkość maksymalna przekracza 300 km/h. Rozkład mas to 50:50, a waga nieco przekracza 1500 kg. Do kompletu dostajemy precyzyjny układ kierowniczy
i przedni automatyczny splitter, pomagający znaleźć dodatkową grawitację przy wyższych prędkościach.
Jest jeszcze jedna liczba, która w przypadku Giulii QV robi niesamowite wrażenie – 7:39,0. To oczywiście czas po jakim Alfa objechała pętlę toru Nürburgring. Dla porównania – bawarskiemu M4 doczłapanie się do mety zajęło 13 sekund więcej!
Nadwozie zaprojektowano z lekkością typową dla Południowców, dzięki czemu bliżej mu do kobiety uprawiającej crossfit niż niemieckiego kulturysty w szczycie formy. Przytulne wnętrze przypomina połączenie funkcjonalności BMW z designem rodem z Ferrari.
Jeśli kiedykolwiek sytuacja zmusi was do zakupu ekologicznego auta, pamiętajcie, że nie jesteście skazani na Priusa. Przekonanie żony, dziewczyny czy też samego siebie o ekologicznych konotacjach zielonego listka nie powinno być trudne. Co więcej, zielony kolor ponoć uspokaja, więc dobrze będzie zerknąć na koniczynkę, gdyby jakimś cudem potwierdził się mit o zamiłowaniu włoskich aut do częstych spotkań z mechanikami.