Ferrari Testarossa historia
Autorzy: Kacper Majdan i Warsawdrive
Pomysł na nazwę „czerwona głowa” – bo tak tłumaczy się „Testarossa” – swoje źródło ma nie w kategorii filmów dla dorosłych, a w głowicach silnika pomalowanych krwistą farbą. Auto zastąpiło Berlinettę Boxer, która nie mogła być sprzedawana na terenie USA ze względu na emisję spalin – Testarossa musiała uporać się z tym problemem. W 5-litrowej jednostce V12, generującej 390 KM i 480 Nm, wykorzystano system techniki 4-zaworowej, pozwalającej skrócić okres równoczesnego otwarcia zaworu ssącego i wydechowego. Nadmiar spalin odszedł w zapomnienie. Spadło też zużycie paliwa, co dla Włochów nie było bez znaczenia, ponieważ gdy w 1984 roku auto wychodziło na rynek, dług publiczny Italii niebezpiecznie zmierzał do wartości bliskiej 100 proc. PKB. Ekonomicznie Testarossa powinna być lepszym kompanem od Berlinetty, ale…
Ferrari używane na co dzień? Nawet w kontekście współczesnego modelu brzmi to dość nietypowo, ale, jak się okazuje, Testa jest jednym z najbardziej wdzięcznych klasyków na „daily”. Gdzie się nie pojawi, wzbudza pozytywne emocje i reakcje. Mało które auto zbiera na ulicach tyle kciuków, co słynny „parapet”. Ponadczasowy design robi z Testarossy garnitur na każdą okazję – auto idealnie sprawdzi się na randkę, wycieczkę, czy nawet pospolity dojazd do pracy. Niewątpliwie każda z tych przejażdżek będzie stylowa – Ferrari gra w jednej lidze z De Tomaso Panterą, Acurą NSX i Lamborghini Countachem, z pośród których ma najwięcej szyku.
Ferrari Testarossa Historia | Jazda
Jazda Testarossą to bardzo oryginalna przygoda. Samochód jest okrutnie niski i bardzo szeroki, co czuć też w środku. Brak wspomagania kierownicy oraz niski zwis mogą doprowadzić do tego, że któregoś dnia zobaczymy zlanego potem kierowcę, wjeżdżającego tyłem do garażu podziemnego. Oprócz tego trzeba nauczyć się celowania samochodem w pas ruchu, no i zerkania w wysoko umieszczone, charakterystyczne lusterka. Kierownica zdradza leciwe rozwiązania włoskich inżynierów – trudno oczekiwać tu bezpośredniości rodem z aut wyścigowych, ale, jak na sportowe auto tamtej dekady, potrafi pozytywnie zaskoczyć. Potrzeba tylko okoliczności, dobrej pogody i odwagi.
Dobre utrzymanie egzemplarza też się przyda, ponieważ złożoność konstrukcji Testarossy to coś, co ma bezpośrednie przełożenie na odczucia płynące z jazdy. Niestety z tym dobrze utrzymanym egzemplarzem może nie być tak łatwo, ponieważ Ferrari zrezygnowało z oficjalnego wsparcia tego modelu i wiele części trzeba dorabiać we własnym zakresie. To definiuje użytkowość tego auta – wielu właścicieli nie jeździ swoim Ferrari, bo uznaje to za zbyt ryzykowne, albo stwierdza, że auto samo w sobie jeździ przeciętnie. Nic bardziej mylnego. Wsiądź, odnajdź się w tamtej epoce, przełknij ślinę i gnaj. Jeśli jesteś w stanie wykrzesać z Testarossy to, co najwspanialsze, przygoda z obcowaniem z nią zostanie w Twojej głowie na wieki.
Ferrari Testarossa Historia | Użytkowanie
Wbrew wielu opiniom, zadbana Testarossa nie jest autem kapryśnym, co przy klasykach z lat 80. może być sporym zaskoczeniem. Jednak nie wymagajmy od niej tego, co oferują współczesne sportowe samochody. Odbiór pojazdu jest ściśle uzależniony od naszego podejścia. Zawieszenie, a nawet dość proste hamulce, oczywiście bez układu ABS, to także archaiczne rozwiązania, ale należy je po prostu dobrze zinterpretować, by docenić drzemiący w nich potencjał. I owszem, hałas, gorąc i pozycja za kierownicą dość mocno odbiegają od odczuć typowych podczas jazdy dzisiejszymi sportowymi samochodami, ale właśnie takie niuanse tworzą magię i wyjątkowość tego auta.
Włoszka doczekała się licznych rozwinięć w postaci dorzucanych co kilka miesięcy rozwiązań oraz całych modeli – 512TR czy 512M. Jednak to właśnie oryginalna Testarossa pozostanie tą ikoniczną. Co więcej, prezentowany egzemplarz jest jednym z najbardziej dopieszczonych pod kątem zastosowanych rozwiązań, ponieważ przed zaprezentowaniem modelu 512TR wyprodukowano jeszcze tylko sześć takich aut.
Jakim cudem to auto było jednym z najbardziej cenionych samochodów sportowych swojej dekady? Mało które auto tak jednoznacznie kojarzy się ze sportowym charakterem, definiując jednocześnie swoją epokę. Ale czy nadal możemy mówić tu o sportowcu czystej krwi? Kilkanaście miesięcy temu trafiłem z Testą do słynnego serwisu włoskich aut, gdzie największy znany mi pasjonat motoryzacji z Italii wziął sobie za punkt honoru, aby udowodnić mi, jak wyjątkowy samochód posiadam. Wymagało to masę pracy i trochę nakładów finansowych, ale dziś mój egzemplarz to rasowy sportowiec, który na światłach potrafi zadziwiać auta prawie 30 lat młodsze. Nieustannie zadziwia też moje oko.
Dlaczego sylwetka tego modelu tak bardzo zapadła wszystkim w pamięć? Pięć przetłoczeń po bokach to prawdopodobnie jeden z najbardziej charakterystycznych elementów motoryzacji. Co ciekawe, nie były one artystyczną fanaberią, a koniecznością, spowodowaną przesunięciem chłodnic za kabinę, przed tylne koła. Przed tylną osią znalazła się też skrzynia biegów typu dog-leg, potęgująca sportowy feeling. Żeby uczynić z tego spójną formę, podobne przetłoczenia znalazły się na pasie tylnym łączącym lampy. Często pomijanym smaczkiem był mały emblemat z nazwiskiem Pininfariny, którego firma nie tylko tworzyła każde nadwozie, ale również je lakierowała. To wszystko sprawia, że Testarossa jest przez fanów kochana za wygląd, ale fenomen tego modelu opiera się również na tym, czego nie widać.
Z opisywanym Ferrari jest jak z kobietami – kochamy nie same kobiety, a ich wizję zakorzenioną w wyobraźni.
Do wyobraźni nasza bohaterka dostała się dzięki serialowi Miami Vice oraz kultowej grze GTA. Beztroskie życie pod palmami z Crockett’s Theme na walkmanie to coś, za czym tęskni nawet ktoś, kto nigdy tego fizycznie nie doświadczył. Wilk z WallStreet, gdzie ponownie pojawiła się biała Testarossa, odkurzył wspomnienia i sprawił, że w latach 80. zakochaliśmy się na nowo. Z pewnością nie po raz ostatni.
Więcej przeczytasz w #6 Magazynie Motór
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Ferrari Testarossa historia
Autorzy: Kacper Majdan i Warsawdrive
Pomysł na nazwę „czerwona głowa” – bo tak tłumaczy się „Testarossa” – swoje źródło ma nie w kategorii filmów dla dorosłych, a w głowicach silnika pomalowanych krwistą farbą. Auto zastąpiło Berlinettę Boxer, która nie mogła być sprzedawana na terenie USA ze względu na emisję spalin – Testarossa musiała uporać się z tym problemem. W 5-litrowej jednostce V12, generującej 390 KM i 480 Nm, wykorzystano system techniki 4-zaworowej, pozwalającej skrócić okres równoczesnego otwarcia zaworu ssącego i wydechowego. Nadmiar spalin odszedł w zapomnienie. Spadło też zużycie paliwa, co dla Włochów nie było bez znaczenia, ponieważ gdy w 1984 roku auto wychodziło na rynek, dług publiczny Italii niebezpiecznie zmierzał do wartości bliskiej 100 proc. PKB. Ekonomicznie Testarossa powinna być lepszym kompanem od Berlinetty, ale…
Ferrari używane na co dzień? Nawet w kontekście współczesnego modelu brzmi to dość nietypowo, ale, jak się okazuje, Testa jest jednym z najbardziej wdzięcznych klasyków na „daily”. Gdzie się nie pojawi, wzbudza pozytywne emocje i reakcje. Mało które auto zbiera na ulicach tyle kciuków, co słynny „parapet”. Ponadczasowy design robi z Testarossy garnitur na każdą okazję – auto idealnie sprawdzi się na randkę, wycieczkę, czy nawet pospolity dojazd do pracy. Niewątpliwie każda z tych przejażdżek będzie stylowa – Ferrari gra w jednej lidze z De Tomaso Panterą, Acurą NSX i Lamborghini Countachem, z pośród których ma najwięcej szyku.
Ferrari Testarossa Historia | Jazda
Jazda Testarossą to bardzo oryginalna przygoda. Samochód jest okrutnie niski i bardzo szeroki, co czuć też w środku. Brak wspomagania kierownicy oraz niski zwis mogą doprowadzić do tego, że któregoś dnia zobaczymy zlanego potem kierowcę, wjeżdżającego tyłem do garażu podziemnego. Oprócz tego trzeba nauczyć się celowania samochodem w pas ruchu, no i zerkania w wysoko umieszczone, charakterystyczne lusterka. Kierownica zdradza leciwe rozwiązania włoskich inżynierów – trudno oczekiwać tu bezpośredniości rodem z aut wyścigowych, ale, jak na sportowe auto tamtej dekady, potrafi pozytywnie zaskoczyć. Potrzeba tylko okoliczności, dobrej pogody i odwagi.
Dobre utrzymanie egzemplarza też się przyda, ponieważ złożoność konstrukcji Testarossy to coś, co ma bezpośrednie przełożenie na odczucia płynące z jazdy. Niestety z tym dobrze utrzymanym egzemplarzem może nie być tak łatwo, ponieważ Ferrari zrezygnowało z oficjalnego wsparcia tego modelu i wiele części trzeba dorabiać we własnym zakresie. To definiuje użytkowość tego auta – wielu właścicieli nie jeździ swoim Ferrari, bo uznaje to za zbyt ryzykowne, albo stwierdza, że auto samo w sobie jeździ przeciętnie. Nic bardziej mylnego. Wsiądź, odnajdź się w tamtej epoce, przełknij ślinę i gnaj. Jeśli jesteś w stanie wykrzesać z Testarossy to, co najwspanialsze, przygoda z obcowaniem z nią zostanie w Twojej głowie na wieki.
Ferrari Testarossa Historia | Użytkowanie
Wbrew wielu opiniom, zadbana Testarossa nie jest autem kapryśnym, co przy klasykach z lat 80. może być sporym zaskoczeniem. Jednak nie wymagajmy od niej tego, co oferują współczesne sportowe samochody. Odbiór pojazdu jest ściśle uzależniony od naszego podejścia. Zawieszenie, a nawet dość proste hamulce, oczywiście bez układu ABS, to także archaiczne rozwiązania, ale należy je po prostu dobrze zinterpretować, by docenić drzemiący w nich potencjał. I owszem, hałas, gorąc i pozycja za kierownicą dość mocno odbiegają od odczuć typowych podczas jazdy dzisiejszymi sportowymi samochodami, ale właśnie takie niuanse tworzą magię i wyjątkowość tego auta.
Włoszka doczekała się licznych rozwinięć w postaci dorzucanych co kilka miesięcy rozwiązań oraz całych modeli – 512TR czy 512M. Jednak to właśnie oryginalna Testarossa pozostanie tą ikoniczną. Co więcej, prezentowany egzemplarz jest jednym z najbardziej dopieszczonych pod kątem zastosowanych rozwiązań, ponieważ przed zaprezentowaniem modelu 512TR wyprodukowano jeszcze tylko sześć takich aut.
Jakim cudem to auto było jednym z najbardziej cenionych samochodów sportowych swojej dekady? Mało które auto tak jednoznacznie kojarzy się ze sportowym charakterem, definiując jednocześnie swoją epokę. Ale czy nadal możemy mówić tu o sportowcu czystej krwi? Kilkanaście miesięcy temu trafiłem z Testą do słynnego serwisu włoskich aut, gdzie największy znany mi pasjonat motoryzacji z Italii wziął sobie za punkt honoru, aby udowodnić mi, jak wyjątkowy samochód posiadam. Wymagało to masę pracy i trochę nakładów finansowych, ale dziś mój egzemplarz to rasowy sportowiec, który na światłach potrafi zadziwiać auta prawie 30 lat młodsze. Nieustannie zadziwia też moje oko.
Dlaczego sylwetka tego modelu tak bardzo zapadła wszystkim w pamięć? Pięć przetłoczeń po bokach to prawdopodobnie jeden z najbardziej charakterystycznych elementów motoryzacji. Co ciekawe, nie były one artystyczną fanaberią, a koniecznością, spowodowaną przesunięciem chłodnic za kabinę, przed tylne koła. Przed tylną osią znalazła się też skrzynia biegów typu dog-leg, potęgująca sportowy feeling. Żeby uczynić z tego spójną formę, podobne przetłoczenia znalazły się na pasie tylnym łączącym lampy. Często pomijanym smaczkiem był mały emblemat z nazwiskiem Pininfariny, którego firma nie tylko tworzyła każde nadwozie, ale również je lakierowała. To wszystko sprawia, że Testarossa jest przez fanów kochana za wygląd, ale fenomen tego modelu opiera się również na tym, czego nie widać.
Z opisywanym Ferrari jest jak z kobietami – kochamy nie same kobiety, a ich wizję zakorzenioną w wyobraźni.
Do wyobraźni nasza bohaterka dostała się dzięki serialowi Miami Vice oraz kultowej grze GTA. Beztroskie życie pod palmami z Crockett’s Theme na walkmanie to coś, za czym tęskni nawet ktoś, kto nigdy tego fizycznie nie doświadczył. Wilk z WallStreet, gdzie ponownie pojawiła się biała Testarossa, odkurzył wspomnienia i sprawił, że w latach 80. zakochaliśmy się na nowo. Z pewnością nie po raz ostatni.