Evo VI. Po zdjęciu spojlera wygląda jak zwykła Carisma. Nie jest jeszcze youngtimerem ani już nowym samochodem. Ma duży bagażnik i pomieści całą rodzinę. Dopiero kiedy przekręcisz kluczyk i wciśniesz pedał gazu, ten zwyczajny sedan zaczyna zachowywać się dziwnie i szepcze do ucha: „I’ll kill you”.
Tekst: Mateusz Cieślak, Foto: Artur Woszak / Michał Węgrzynek
A jeśli masz osobowość seryjnego zabójcy, to zapewne stworzycie zgrany duet zabijający chęć rywalizacji wśród kierowców poruszających się dużo droższymi i teoretycznie mocniejszymi samochodami. W tym przypadku jest to trio, w skład którego wchodzi Hubert Maj oraz jego Lancery Evo VI.
Hubert przez całe życie marzył o rajdówce na bazie Evo V lub Evo VI, do czego zainspirował go Tommi Mäkinen. „Są bardzo mechaniczne: wewnątrz słychać pracę napędów, przednich i tylnych dyferencjałów. Kiedy zamykasz drzwi, czujesz, jak metal uderza o metal. Ilość awaryjnej elektroniki jest znikoma”. Dwa lata temu postanowił marzenie spełnić i zaczął szukać wersji RS, by zbudować prawdziwie rajdowe auto.
W tym celu kupił białe Evo VI, to wersja RS Sprint, ostatnia z limitowanej serii 12 sztuk na świecie.
„Zwykły” RS był specjalnie przygotowaną bazą do budowania auta wyczynowego, maksymalnie „wychudzony”, nie posiadał przez to klimatyzacji czy elektrycznych szyb. Był za to wyposażony w podzespoły potrzebne w rajdach jak pasywny tylny dyferencjał ze szperą płytkową. Ale to wciąż nie był szczyt możliwości Mitsubishi, auto zostało dodatkowo zmodyfikowane przez RalliArt UK i sprzedawane jako limitowana wersja Sprint, modyfikacje to m.in. sportowe wałki rozrządu i turbina z tytanowymi wirnikami. Myślicie, że to koniec? Firma PRS Palonka zmodyfikowała zawieszenie, zamieniając wszystkie tuleje gumowe na ich twarde odpowiedniki RalliArt, zainstalowała sportowe panewki oraz kute śruby do korbowodów, dodatkowo zainstalowano wzmocnione sprzęgło ACT, zawieszenie BC Racing z regulacją twardości i wysokości. Nie żartowałem – samochód stworzony, by zabijać konkurencję.
Jednak kiedy Hubert zorientował się, że to tak wyjątkowa wersja, zaczął szukać innego Lancera pod budowę rajdówki – tu zaczyna się historia czerwonego bolidu. To replika Evo VI Mäkinen Edition, potocznie nazywana Evo 6.5, zbudowana na cześć fińskiego mistrza świata. Egzemplarz Huberta narodził się w garażu PRS Palonka, auto napędza tradycyjny, dwulitrowy, doładowany silnik ale z kutymi tłokami. Lista modyfikacji jest tak długa, że przytoczę tylko część: szpera LSD Kaaz, amortyzatory Protlum Top Race Custom z regulowaną twardością, siłą dobicia szybkiego i wolnego, komputer silnika MoTeC M800 z podtrzymaniem turbiny, kontrolą startu i 12 programami mocy. Do tego klatka Sparco ze stali chromowo-molibdenowej spawana do nadwozia, hamulce Brembo, wyczynowe klocki polimerowe Ferodo, hydrauliczny hamulec ręczny RalliArt i, uwierzcie mi, dużo, dużo więcej. Do zapamiętania: samochód jest budowany w specyfikacji grupy A zgodnie z homologacją FIA.
Czas na kilka informacji dla zwykłych śmiertelników. Amunicją tych niepozornych sedanów są ukryte krwiożercze konie mechaniczne. Biały RS skrywa ich aż 360 i 460 Nm. W Mäkinenie przez zastosowaną zwężkę w turbinie 34 mm można korzystać z pomocy 276 KM ale aż 502 Nm. Po zdjęciu ograniczenia, moc wzrasta do ok. 400 KM.
Jak zapewnia Hubert, jego Lancery są tanie w użytkowaniu, bo nic się w nich nie psuje. Oprócz przeglądów, najdroższe jest paliwo, bo wystrojone do 100 oktanowej benzyny palą w granicach 30 litrów. A czerwony na odcinku specjalnym ma pragnienie na poziomie 80 l/100 km.
Tak spełniły się marzenia zbudowania auta rajdowego. Po szybkim zrobieniu licencji R1, Hubertowi udało się wystartować w Rajdzie Nadwiślańskim 2015, jednej z eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Razem z pilotem Szymonem Jasińskim zajęli 22 miejsce, ale jak podkreślają, liczyło się przede wszystkim zbieranie doświadczenia, które pomoże w startach w nowym sezonie. Zawodnicy MajMax Team już przygotowują się do występów w klasie historycznej RSMP.
Na szczęście oba Lancery nie kurzą się w garażu, tylko robią to, do czego zostały stworzone – sieją postrach. „Uwielbiam używać go do codziennej jazdy”. Jeśli więc usłyszysz kiedyś dźwięki przypominające nadchodzący koniec świata, być może Hubert będzie w tym czasie odwoził dziecko do szkoły, albo jechał do sklepu po mleko. „Jechałem białym RS-em kiedyś po niemieckiej autostradzie i chciałem zobaczyć, na co go tak naprawdę stać. Wtedy wyciągnął 285 km/h i ciągle mu było mało. Ten samochód jest jakiś chory!”.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Evo VI. Po zdjęciu spojlera wygląda jak zwykła Carisma. Nie jest jeszcze youngtimerem ani już nowym samochodem. Ma duży bagażnik i pomieści całą rodzinę. Dopiero kiedy przekręcisz kluczyk i wciśniesz pedał gazu, ten zwyczajny sedan zaczyna zachowywać się dziwnie i szepcze do ucha: „I’ll kill you”.
Tekst: Mateusz Cieślak, Foto: Artur Woszak / Michał Węgrzynek
A jeśli masz osobowość seryjnego zabójcy, to zapewne stworzycie zgrany duet zabijający chęć rywalizacji wśród kierowców poruszających się dużo droższymi i teoretycznie mocniejszymi samochodami. W tym przypadku jest to trio, w skład którego wchodzi Hubert Maj oraz jego Lancery Evo VI.
Hubert przez całe życie marzył o rajdówce na bazie Evo V lub Evo VI, do czego zainspirował go Tommi Mäkinen. „Są bardzo mechaniczne: wewnątrz słychać pracę napędów, przednich i tylnych dyferencjałów. Kiedy zamykasz drzwi, czujesz, jak metal uderza o metal. Ilość awaryjnej elektroniki jest znikoma”. Dwa lata temu postanowił marzenie spełnić i zaczął szukać wersji RS, by zbudować prawdziwie rajdowe auto.
W tym celu kupił białe Evo VI, to wersja RS Sprint, ostatnia z limitowanej serii 12 sztuk na świecie.
„Zwykły” RS był specjalnie przygotowaną bazą do budowania auta wyczynowego, maksymalnie „wychudzony”, nie posiadał przez to klimatyzacji czy elektrycznych szyb. Był za to wyposażony w podzespoły potrzebne w rajdach jak pasywny tylny dyferencjał ze szperą płytkową. Ale to wciąż nie był szczyt możliwości Mitsubishi, auto zostało dodatkowo zmodyfikowane przez RalliArt UK i sprzedawane jako limitowana wersja Sprint, modyfikacje to m.in. sportowe wałki rozrządu i turbina z tytanowymi wirnikami. Myślicie, że to koniec? Firma PRS Palonka zmodyfikowała zawieszenie, zamieniając wszystkie tuleje gumowe na ich twarde odpowiedniki RalliArt, zainstalowała sportowe panewki oraz kute śruby do korbowodów, dodatkowo zainstalowano wzmocnione sprzęgło ACT, zawieszenie BC Racing z regulacją twardości i wysokości. Nie żartowałem – samochód stworzony, by zabijać konkurencję.
Jednak kiedy Hubert zorientował się, że to tak wyjątkowa wersja, zaczął szukać innego Lancera pod budowę rajdówki – tu zaczyna się historia czerwonego bolidu. To replika Evo VI Mäkinen Edition, potocznie nazywana Evo 6.5, zbudowana na cześć fińskiego mistrza świata. Egzemplarz Huberta narodził się w garażu PRS Palonka, auto napędza tradycyjny, dwulitrowy, doładowany silnik ale z kutymi tłokami. Lista modyfikacji jest tak długa, że przytoczę tylko część: szpera LSD Kaaz, amortyzatory Protlum Top Race Custom z regulowaną twardością, siłą dobicia szybkiego i wolnego, komputer silnika MoTeC M800 z podtrzymaniem turbiny, kontrolą startu i 12 programami mocy. Do tego klatka Sparco ze stali chromowo-molibdenowej spawana do nadwozia, hamulce Brembo, wyczynowe klocki polimerowe Ferodo, hydrauliczny hamulec ręczny RalliArt i, uwierzcie mi, dużo, dużo więcej. Do zapamiętania: samochód jest budowany w specyfikacji grupy A zgodnie z homologacją FIA.
Czas na kilka informacji dla zwykłych śmiertelników. Amunicją tych niepozornych sedanów są ukryte krwiożercze konie mechaniczne. Biały RS skrywa ich aż 360 i 460 Nm. W Mäkinenie przez zastosowaną zwężkę w turbinie 34 mm można korzystać z pomocy 276 KM ale aż 502 Nm. Po zdjęciu ograniczenia, moc wzrasta do ok. 400 KM.
Jak zapewnia Hubert, jego Lancery są tanie w użytkowaniu, bo nic się w nich nie psuje. Oprócz przeglądów, najdroższe jest paliwo, bo wystrojone do 100 oktanowej benzyny palą w granicach 30 litrów. A czerwony na odcinku specjalnym ma pragnienie na poziomie 80 l/100 km.
Tak spełniły się marzenia zbudowania auta rajdowego. Po szybkim zrobieniu licencji R1, Hubertowi udało się wystartować w Rajdzie Nadwiślańskim 2015, jednej z eliminacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Razem z pilotem Szymonem Jasińskim zajęli 22 miejsce, ale jak podkreślają, liczyło się przede wszystkim zbieranie doświadczenia, które pomoże w startach w nowym sezonie. Zawodnicy MajMax Team już przygotowują się do występów w klasie historycznej RSMP.
Na szczęście oba Lancery nie kurzą się w garażu, tylko robią to, do czego zostały stworzone – sieją postrach. „Uwielbiam używać go do codziennej jazdy”. Jeśli więc usłyszysz kiedyś dźwięki przypominające nadchodzący koniec świata, być może Hubert będzie w tym czasie odwoził dziecko do szkoły, albo jechał do sklepu po mleko. „Jechałem białym RS-em kiedyś po niemieckiej autostradzie i chciałem zobaczyć, na co go tak naprawdę stać. Wtedy wyciągnął 285 km/h i ciągle mu było mało. Ten samochód jest jakiś chory!”.