Kajetan Kajetanowicz wywiad |
Jest dwukrotnym rajdowym mistrzem Europy, czterokrotnym mistrzem Polski i trzykrotnym zwycięzcą Rajdu Polski. W tym sezonie zawodnicy z całej Europy chcą go dopaść, zanim wywalczy historyczny, trzeci z rzędu tytuł mistrza ERC.
Rozmawiał: Mateusz Cieślak, foto: Piotr Arnoldes, kajto.pl
Czego nie lubisz jeść najbardziej?
Kajetan Kajetanowicz: Nie wiem, czego nie lubię, ale są rzeczy, których na pewno nie chciałbym spróbować, np. cynaderek.
Gdybyś wystartował w rajdzie, w którym nagrodą byłoby zjedzenie cynaderek, to czy i tak postarałbyś się ten rajd wygrać?
Kajetan Kajetanowicz: Tak, bo na mecie byłoby więcej plusów. Bardzo dużo rzeczy robię z mniejszą przyjemnością po to, żeby lepiej jeździć w rajdach. Przykładowo cieszę się, że z wami tu siedzę… (śmiech) Ale dużo bardziej wolę jeździć autem. (śmiech) Mój zawód wymaga ode mnie robienia wielu rzeczy – jednych nie lubię, inne akceptuję, jeszcze inne uwielbiam. Z tego wszystkiego najbardziej kocham jeździć autem i dla tej jednej radości jestem w stanie spełnić wszystkie pozostałe warunki. Nie można mieć wszystkiego.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Ambicja i odpowiedzialność
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że masz obsesję na punkcie bycia najszybszym. Ale z tego co mówisz…
Kajetan Kajetanowicz: Zwyciężanie nie jest najważniejsze, ale jest bardzo ważne i uzależniające. Ambicja to prawdopodobnie cecha każdego sportowca z krwi i kości, bez względu na dyscyplinę, w której startuje. Chcemy wygrywać i tego uczucia nie da się bardziej opisać. Ale przede wszystkim chodzi o frajdę, jaką daje mi prowadzenie samochodu. Jestem bardzo nieznośny, jeśli nie siedzę w aucie kilka tygodni. Robię się wtedy „spórny”, jak to u nas mówią w górach, czyli taki złośliwy, podenerwowany. Myślę, że jest to spowodowane spadkiem adrenaliny w organizmie.
Jazda jest trochę jak narkotyk, tylko pozytywny
A kiedy już wsiądę do samochodu rajdowego, to odpływam. Dlatego uważam, że to adrenalina i frajda z jazdy jest moją największą motywacją, a nie zwycięstwa.
Przemawia przez ciebie odpowiedzialność. Zawsze tak było?
Kajetan Kajetanowicz: Kiedyś mi tego brakowało, ale wszystko przyszło z wiekiem. W przeszłości skakałem na bungee z 50 metrów, brałem udział w różnych ryzykownych akcjach, jeździłem szybkim motocyklem. Musiałem z tego wszystkiego zrezygnować, żeby nie zrobić sobie krzywdy i móc jeździć w rajdach. Jeżeli jesteś odpowiedzialny i zdajesz sobie sprawę z tego, że robisz to, co kochasz, to wiesz, że musisz z czegoś zrezygnować. Jeżeli chcesz robić na najwyższym poziomie jedną rzecz, to musisz poświęcić wszystkie inne. Nie tylko w sporcie, ale i w życiu.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | O rajdach
Czym twoim zdaniem dla Polaków są rajdy?
Kajetan Kajetanowicz: Tematem tabu. Myślę, że Polacy nadal nie są świadomi, jak wielkie emocje towarzyszą temu sportowi, jak bardzo jest trudny i jak jest skomplikowany pod względem pracy całego zespołu. Gdyby wiedzieli o wszystkich detalach, jakie wpływają na końcowy rezultat, to zapewne kochaliby ten sport równie mocno, co ja. Dlaczego tak nie jest? Powodów jest wiele. Odpowiednie prezentowanie rajdów jest bardzo trudne. Na stadionie postawisz kamery w kilku miejscach i nagrasz cały mecz. Rajdu nie jest łatwo tak pokazać, bo masz odcinek dwudziestokilometrowy. Postawisz kamerę w jednym punkcie i auto widać przez trzy sekundy. Po kilku godzinach jazdy na kolejnym przejeździe odcinka auto znowu widać przez trzy sekundy. Dlatego uważam, że to, w jaki sposób rajdy są rozpoznawalne w dzisiejszych czasach, to i tak jest sukces przy tych wszystkich trudnościach. Cieszę się, że razem z zespołem możemy przyczyniać się do promocji tego sportu.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Marketing rajdowy
20 lat temu Krzysztof Hołowczyc wywalczył tytuł rajdowego mistrza Europy i z miejsca stał się w Polsce gwiazdą show-biznesu. Ty wygrałeś dwa mistrzostwa Europy, a mimo to nie wyskakujesz z lodówki. To świadoma decyzja, czy rynek nam się zmienił?
Kajetan Kajetanowicz: Jest wiele powodów. Zwróć uwagę, że 20 lat temu konkurencja dla tego typu imprez była o wiele mniejsza. Pewnie udział w reklamach telewizyjnych jest jakimś wyznacznikiem popularności, ale ja nie muszę wszystkiego reklamować. Dostajemy wiele propozycji i wiele z nich odrzucamy, ponieważ nie pasują one do nas. Nie chcę wyskakiwać z każdej lodówki, mam wiele obowiązków i koncentruję się przede wszystkim na sporcie, bo z tego będę na końcu rozliczany. Gdybym teraz poświęcił się telewizji, to odbiłoby się to na mojej jeździe – nie można mieć wszystkiego. Nie zrozum mnie też źle, nie wzbraniam się przed tym, ale szanuję swój wizerunek, a przede wszystkim swoją karierę sportową.
Motorsport narzeka na brak pieniędzy. Czy jest to typowo polskie marudzenie, czy tendencja, która nasila się w ostatnich latach?
Kajetan Kajetanowicz: Od wielu lat jestem wspierany przez spółkę z udziałem skarbu państwa, Grupę LOTOS, i jest to dowód na to, że rajdy samochodowe się bronią. Jest duża konkurencja ze strony piłki nożnej czy skoków narciarskich, ale to nas tylko motywuje do pracy, żeby zwracać na siebie uwagę poprzez sukcesy. Młodzi kierowcy nie mają łatwo, ale potrzebują mniejszych pieniędzy. Kajetanowicz, będąc dwukrotnym mistrzem Europy, ma się czym pochwalić, ale potrzebuje dużo więcej funduszy. Pierwszą rundą FIA ERC w tym roku był rajd Azorów. Pięć tysięcy kilometrów stąd, niesamowita logistyka przetransportowania tam całego teamu. Kiedy ciągnik siodłowy i naczepa wyjeżdża na rajd, to nie ma ich nawet 28 dni. Do tego samochód, sprzęt, serwis, testy i wiele, wiele innych rzeczy. Koszty są ogromne.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Człowiek historia?
Kajto, specjalnie dla ciebie przygotowałem jedno wzniosłe pytanie. Wiem, jak pisać maila, wiem, jak pisać artykuł, ale powiedz, jak to jest pisać historię?
Kajetan Kajetanowicz: (śmiech) Jesteśmy w trakcie, ale to, czy ją napiszemy, będziemy wiedzieli na koniec sezonu. To prawda, że nikt w historii nie zdobył trzech tytułów rajdowego mistrza Europy z rzędu. Zwróć uwagę, jak spoważniałem… (śmiech) Jest to dla mnie ogromną motywacją. Czymś, co mnie dodatkowo napędza, zwłaszcza kiedy wstaję, za oknem jest pełno śniegu, a ja mam trenować przed rajdem Gran Canarii, gdzie temperatura sięga 30 stopni. To coś, co powoduje, że nie składam broni. Dodatkowo fakt, że walczę o historyczne osiągnięcie dla polskich rajdów, napawa mnie ogromną dumą. Najpierw jednak muszę to osiągnąć, a wiem, że nie będzie łatwo.
W tym roku czujesz na sobie większą presję?
Kajetan Kajetanowicz: Trzeba umieć panować nad presją.
To ty wywierasz na siebie największą presję. Musisz starać się odizolować i odpowiednio ją dozować, żeby być zmotywowanym
Trzeba pamiętać o cienkiej granicy i o tym, aby jej nie przekraczać. Bo jeśli jedziesz bardzo szybko, to trochę szybciej jest już za szybko. Wówczas presja spowoduje, że stracisz koncentrację i wypadniesz z rywalizacji.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | O rywalizacji
W tym roku nie dość, że jedziesz po trzeci tytuł, to jeszcze masz niesamowicie mocną konkurencję – 28 samochodów R5 i każdy chce cię dopaść.
Kajetan Kajetanowicz: Zgadza się. Jestem szybszy niż w zeszłym roku, ale konkurencja też jest szybsza. Bardzo ciężko pracowałem przez zimę, bo w obecnych warunkach zatrzymanie się w miejscu oznacza krok w tył. Dodatkowo znajduję się w sytuacji, gdzie każdy chce pobić mistrza. Ja też to przerabiałem, najlepsi polscy kierowcy byli moimi celami i też się chwaliłem, kogo udało mi się pokonać.
Pokonanie którego kierowcy smakowało ci najbardziej?
Kajetan Kajetanowicz: W tym momencie nie wiem. Na początku był Leszek Kuzaj, w ogóle wystartowanie w jednym rajdzie razem z Leszkiem Kuzajem było dla mnie marzeniem. W końcu się udało – ja jechałem wtedy Maluchem, on chyba Toyotą Corollą. Potem chciałem wygrać z nim odcinek specjalny, następnie rajd i w końcu mistrzostwo Polski, kiedy Kuzaj królował. Później byli inni kierowcy. Zawsze były to cele krótkoterminowe, które starałem się sukcesywnie osiągać.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Jak jest?
Czy jest taki punkt w karierze kierowcy, po przekroczeniu którego doświadczenie zaczyna go spowalniać?
Kajetan Kajetanowicz: Pewnie, że jest. Jednak u kierowcy rajdowego wiek, w którym może osiągnąć duże sukcesy, jest mocno wydłużony i zakres ten jest bardzo szeroki. Mogą wygrywać młodzi kierowcy, ale też starsi. Po 25 roku życia zaczyna nam ubywać szarych komórek. Niektórym pogarsza się wzrok, percepcja, spada koncentracja czy refleks. Jedynie wydolność się poprawia.
W którym punkcie widzisz siebie teraz?
Kajetan Kajetanowicz: Nie wiem, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Urodziło mi się właśnie dziecko, zawsze myślałem, że to oznacza wzrost odpowiedzialności, być może jakieś hamulce w głowie. Mój zawód jest bardzo niebezpieczny i zobaczymy, jak odnajdę się w nowej rzeczywistości. Na pewno mogę powiedzieć, że pod względem przygotowania i sprzętu nigdy nie było lepiej.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Jak było?
Miałeś przyjemność jeździć ze świetnymi pilotami rajdowymi: Maciej Wisławski, Jarek Baran, ale najbardziej zaskakuje twój pierwszy pilot.
Kajetan Kajetanowicz: Karierę zaczynałem od startów ze swoją partnerką. To były beztroskie czasy, byliśmy żółtodziobami, razem uczyliśmy się rajdowego rzemiosła. Wówczas nie było w sieci tylu materiałów, pomocy naukowych. Nie mieliśmy znajomości ani korzeni rajdowych, musieliśmy uczyć się sami.
Więc czego uczyłeś się z partnerką w samochodzie?
Kajetan Kajetanowicz: (śmiech) Chyba wiem, o co ci chodzi – tego też. (śmiech) Chociaż to już trochę umiałem.
A w kontekście rajdów?
Kajetan Kajetanowicz: Były to oczywiście podstawy sportowej jazdy, więc kiedy usiadł obok mnie Maciej Wisławski, profesjonalny pilot rajdowy, który z Hołkiem zdobył mistrzostwo Europy, to był dla mnie ogromny przeskok. Bardzo dużo się wtedy nauczyłem. Wiślak to człowiek, który jest niezniszczalny, ma charyzmę, jakiej nie ma wielu młodych ludzi. Tryska dowcipami, mało narzeka, lubi dobrze zjeść. Jarek Baran – profesjonalista, kompletnie inny charakter, mnóstwo się od niego nauczyłem na początku kariery, też bardzo doświadczony gość. Jechałem jeden rajd z Jackiem Rathe, co prawda był to epizod, ale pozwolił nam wygrać Rajd Świdnicki. Miałem także okazję pojeździć z wieloma doświadczonymi pilotami, od każdego ucząc się innych rzeczy. Byłem młodym kierowcą i potrzebowałem tej drogi.
Ile lat minie po tobie, zanim kolejny Polak osiągnie takie sukcesy? Po Hołowczycu czekaliśmy 18 lat.
Kajetan Kajetanowicz: Trzy razy z rzędu? No co najmniej trzy lata. (śmiech) Mamy w Polsce utalentowanych kierowców, ale nie wymienię żadnego nazwiska, bo mógłbym tym kogoś skrzywdzić. Muszą cały czas ciężko pracować.
Nie wystarczy być szybkim i mieć pieniądze, żeby wygrywać w rajdach
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Co będzie dalej?
Czy widzisz siebie startującego w rajdowych mistrzostwach świata?
Kajetan Kajetanowicz: W przyszłym roku mam pewien plan, ale najpierw robię wszystko, by móc walczyć o trzeci tytuł mistrza Europy. Czasami słyszę od kibiców: „fajnie by było, gdybyś jechał w mistrzostwach świata”. Fakt, tym samochodem można się ścigać w WRC2. Ale w rajdzie Meksyku wystartowały tylko cztery auta. Po dwóch OS-ach jechały już tylko dwa, a na pierwszej rundzie ME na Azorach było 28 załóg! Taka rywalizacja mnie dodatkowo mobilizuje.
A porównując się z kierowcami WRC, widzisz odległość w umiejętnościach, czy to są już tylko pieniądze?
Kajetan Kajetanowicz: Na pewno czołówka ma bardzo duże możliwości, jeśli chodzi o pozyskiwanie wiedzy i testowanie. Posiadają znacznie szybsze samochody. Nie sądzę, bym startując w mistrzostwach świata, mógł nawiązać walkę w klasyfikacji generalnej. Doświadczenie jest tam zupełnie inne, a odgrywa kluczową rolę. Nie polega to tylko na manualnych zdolnościach, refleksie, percepcji, technice jazdy. To również choćby umiejętność wykorzystania opony.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Realista
Czy nie jesteś przy tym zbyt skromny?
Kajetan Kajetanowicz: Jestem realistą. Jeżeli miałbym się ścigać w WRC2, chciałbym spróbować dla samego siebie. Różnica w budżecie WRC2 w porównaniu do ERC nie jest tak duża, natomiast mogę powiedzieć z całym przekonaniem, że WRC pod względem pieniędzy jest nierealne. To są naprawdę pierońsko duże pieniądze. Bardzo się cieszę, że kibice chcieliby widzieć Kajetana Kajetanowicza w mistrzostwach świata, ale trzeba być realistą. Bardzo trudno jest dostać samochód fabryczny, nie ma sensu walczyć z wiatrakami.
Pamiętam moment, kiedy zdobyłeś pierwsze mistrzostwo Europy, słuchałem wiadomości w radiu. Pierwszy news był o siatkarzach, którzy wygrali sparing, dopiero drugi był o tobie.
Kajetan Kajetanowicz: Pesymista mówi, że pada, optymista mówi, że przynajmniej się nie kurzy. Znowu musisz zdać sobie sprawę z tego, że nie można mieć wszystkiego. Ja się cieszę, że w ogóle o nas powiedzieli. W jednych mediach rajdy są promowane mocniej, w innych mniej. Największe medialne wsparcie czuję oczywiście ze strony Eurosportu, który jest właścicielem ERC. Tam pojawia się mnóstwo materiałów, możemy być ubrani we wszystkie logotypy, a transmisja obejmuje kilkadziesiąt krajów. Rozumiesz, jakie z tego są zwroty medialne na całym świecie? Gdybym jechał w WRC2 i nawet gdybym tam wygrał, to sądzę, że mielibyśmy może 50% zwrotów medialnych, jakie mamy w ERC. To jest bardzo istotna część rajdów i trzeba o tym pamiętać.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Osobiście i intymnie…
Czujesz się doceniony?
Kajetan Kajetanowicz: Tak. Czuję się przede wszystkim szczęśliwy i w jakiejś części spełniony. Mam ten komfort, że już nic nie muszę, już tylko mogę. Docenienia w większym wymiarze nie potrzebuję, nie muszę być celebrytą. Naprawdę cieszę się, że mogę robić to, co kocham, że mam ludzi, którzy mnie wspierają. Przede wszystkim mam dziewczynę, która rozumie absolutnie to, co robię. Wiem, ile to ją kosztuje. Ktoś może policzyć, ile dni mnie nie ma w domu, ale to nie jest wszystko. Jestem w domu, ale myślami jestem już na kolejnym rajdzie. Niby jestem fizycznie z nią, ale w wielu sytuacjach ja jestem psychicznie gdzie indziej.
Nawet wtedy?
Kajetan Kajetanowicz: Wtedy nie. (śmiech) Takie chwile zapomnienia też są ważne. Można to porównać do jazdy samochodem. Jeżeli masz to flow, jedziesz na granicy, to jest to tak samo fantastyczne przeżycie.
Hołek mówił nam, że kiedy jedzie samochodem w rajdzie, to ma wrażenie, że wszystko spowalnia.
Kajetan Kajetanowicz: Jeżeli jesteś nieprawdopodobnie skoncentrowany, to możesz się wyłączyć całkowicie. Jesteś tylko ty, samochód i droga – wiem, co Krzysiek ma na myśli. Miałem kiedyś taką sytuację na Rajdzie Rzeszowskim, że przejeżdżając przez szykanę, zobaczyłem tuż przy trasie znajomą mojego kolegi. Jadąc relatywnie szybko, byłem w stanie ją rozpoznać i odczytać z ruchu warg, co akurat mówi przez telefon. Po rajdzie okazało się, że tak właśnie było. W większości sytuacji nie widzę ludzi, widzę tunel i jestem w swoim świecie. Natomiast zdarzają się takie niewiarygodne sytuacje.
Czyli mówisz, że zdarza ci się oglądać za dziewczynami, kiedy jedziesz w rajdzie… (śmiech)
Kajetan Kajetanowicz: Nie, nie można mieć wszystkiego. (śmiech)
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Kajetan Kajetanowicz wywiad |
Jest dwukrotnym rajdowym mistrzem Europy, czterokrotnym mistrzem Polski i trzykrotnym zwycięzcą Rajdu Polski. W tym sezonie zawodnicy z całej Europy chcą go dopaść, zanim wywalczy historyczny, trzeci z rzędu tytuł mistrza ERC.
Rozmawiał: Mateusz Cieślak, foto: Piotr Arnoldes, kajto.pl
Czego nie lubisz jeść najbardziej?
Kajetan Kajetanowicz: Nie wiem, czego nie lubię, ale są rzeczy, których na pewno nie chciałbym spróbować, np. cynaderek.
Gdybyś wystartował w rajdzie, w którym nagrodą byłoby zjedzenie cynaderek, to czy i tak postarałbyś się ten rajd wygrać?
Kajetan Kajetanowicz: Tak, bo na mecie byłoby więcej plusów. Bardzo dużo rzeczy robię z mniejszą przyjemnością po to, żeby lepiej jeździć w rajdach. Przykładowo cieszę się, że z wami tu siedzę… (śmiech) Ale dużo bardziej wolę jeździć autem. (śmiech) Mój zawód wymaga ode mnie robienia wielu rzeczy – jednych nie lubię, inne akceptuję, jeszcze inne uwielbiam. Z tego wszystkiego najbardziej kocham jeździć autem i dla tej jednej radości jestem w stanie spełnić wszystkie pozostałe warunki. Nie można mieć wszystkiego.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Ambicja i odpowiedzialność
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że masz obsesję na punkcie bycia najszybszym. Ale z tego co mówisz…
Kajetan Kajetanowicz: Zwyciężanie nie jest najważniejsze, ale jest bardzo ważne i uzależniające. Ambicja to prawdopodobnie cecha każdego sportowca z krwi i kości, bez względu na dyscyplinę, w której startuje. Chcemy wygrywać i tego uczucia nie da się bardziej opisać. Ale przede wszystkim chodzi o frajdę, jaką daje mi prowadzenie samochodu. Jestem bardzo nieznośny, jeśli nie siedzę w aucie kilka tygodni. Robię się wtedy „spórny”, jak to u nas mówią w górach, czyli taki złośliwy, podenerwowany. Myślę, że jest to spowodowane spadkiem adrenaliny w organizmie.
Jazda jest trochę jak narkotyk, tylko pozytywny
A kiedy już wsiądę do samochodu rajdowego, to odpływam. Dlatego uważam, że to adrenalina i frajda z jazdy jest moją największą motywacją, a nie zwycięstwa.
Przemawia przez ciebie odpowiedzialność. Zawsze tak było?
Kajetan Kajetanowicz: Kiedyś mi tego brakowało, ale wszystko przyszło z wiekiem. W przeszłości skakałem na bungee z 50 metrów, brałem udział w różnych ryzykownych akcjach, jeździłem szybkim motocyklem. Musiałem z tego wszystkiego zrezygnować, żeby nie zrobić sobie krzywdy i móc jeździć w rajdach. Jeżeli jesteś odpowiedzialny i zdajesz sobie sprawę z tego, że robisz to, co kochasz, to wiesz, że musisz z czegoś zrezygnować. Jeżeli chcesz robić na najwyższym poziomie jedną rzecz, to musisz poświęcić wszystkie inne. Nie tylko w sporcie, ale i w życiu.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | O rajdach
Czym twoim zdaniem dla Polaków są rajdy?
Kajetan Kajetanowicz: Tematem tabu. Myślę, że Polacy nadal nie są świadomi, jak wielkie emocje towarzyszą temu sportowi, jak bardzo jest trudny i jak jest skomplikowany pod względem pracy całego zespołu. Gdyby wiedzieli o wszystkich detalach, jakie wpływają na końcowy rezultat, to zapewne kochaliby ten sport równie mocno, co ja. Dlaczego tak nie jest? Powodów jest wiele. Odpowiednie prezentowanie rajdów jest bardzo trudne. Na stadionie postawisz kamery w kilku miejscach i nagrasz cały mecz. Rajdu nie jest łatwo tak pokazać, bo masz odcinek dwudziestokilometrowy. Postawisz kamerę w jednym punkcie i auto widać przez trzy sekundy. Po kilku godzinach jazdy na kolejnym przejeździe odcinka auto znowu widać przez trzy sekundy. Dlatego uważam, że to, w jaki sposób rajdy są rozpoznawalne w dzisiejszych czasach, to i tak jest sukces przy tych wszystkich trudnościach. Cieszę się, że razem z zespołem możemy przyczyniać się do promocji tego sportu.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Marketing rajdowy
20 lat temu Krzysztof Hołowczyc wywalczył tytuł rajdowego mistrza Europy i z miejsca stał się w Polsce gwiazdą show-biznesu. Ty wygrałeś dwa mistrzostwa Europy, a mimo to nie wyskakujesz z lodówki. To świadoma decyzja, czy rynek nam się zmienił?
Kajetan Kajetanowicz: Jest wiele powodów. Zwróć uwagę, że 20 lat temu konkurencja dla tego typu imprez była o wiele mniejsza. Pewnie udział w reklamach telewizyjnych jest jakimś wyznacznikiem popularności, ale ja nie muszę wszystkiego reklamować. Dostajemy wiele propozycji i wiele z nich odrzucamy, ponieważ nie pasują one do nas. Nie chcę wyskakiwać z każdej lodówki, mam wiele obowiązków i koncentruję się przede wszystkim na sporcie, bo z tego będę na końcu rozliczany. Gdybym teraz poświęcił się telewizji, to odbiłoby się to na mojej jeździe – nie można mieć wszystkiego. Nie zrozum mnie też źle, nie wzbraniam się przed tym, ale szanuję swój wizerunek, a przede wszystkim swoją karierę sportową.
Motorsport narzeka na brak pieniędzy. Czy jest to typowo polskie marudzenie, czy tendencja, która nasila się w ostatnich latach?
Kajetan Kajetanowicz: Od wielu lat jestem wspierany przez spółkę z udziałem skarbu państwa, Grupę LOTOS, i jest to dowód na to, że rajdy samochodowe się bronią. Jest duża konkurencja ze strony piłki nożnej czy skoków narciarskich, ale to nas tylko motywuje do pracy, żeby zwracać na siebie uwagę poprzez sukcesy. Młodzi kierowcy nie mają łatwo, ale potrzebują mniejszych pieniędzy. Kajetanowicz, będąc dwukrotnym mistrzem Europy, ma się czym pochwalić, ale potrzebuje dużo więcej funduszy. Pierwszą rundą FIA ERC w tym roku był rajd Azorów. Pięć tysięcy kilometrów stąd, niesamowita logistyka przetransportowania tam całego teamu. Kiedy ciągnik siodłowy i naczepa wyjeżdża na rajd, to nie ma ich nawet 28 dni. Do tego samochód, sprzęt, serwis, testy i wiele, wiele innych rzeczy. Koszty są ogromne.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Człowiek historia?
Kajto, specjalnie dla ciebie przygotowałem jedno wzniosłe pytanie. Wiem, jak pisać maila, wiem, jak pisać artykuł, ale powiedz, jak to jest pisać historię?
Kajetan Kajetanowicz: (śmiech) Jesteśmy w trakcie, ale to, czy ją napiszemy, będziemy wiedzieli na koniec sezonu. To prawda, że nikt w historii nie zdobył trzech tytułów rajdowego mistrza Europy z rzędu. Zwróć uwagę, jak spoważniałem… (śmiech) Jest to dla mnie ogromną motywacją. Czymś, co mnie dodatkowo napędza, zwłaszcza kiedy wstaję, za oknem jest pełno śniegu, a ja mam trenować przed rajdem Gran Canarii, gdzie temperatura sięga 30 stopni. To coś, co powoduje, że nie składam broni. Dodatkowo fakt, że walczę o historyczne osiągnięcie dla polskich rajdów, napawa mnie ogromną dumą. Najpierw jednak muszę to osiągnąć, a wiem, że nie będzie łatwo.
W tym roku czujesz na sobie większą presję?
Kajetan Kajetanowicz: Trzeba umieć panować nad presją.
To ty wywierasz na siebie największą presję. Musisz starać się odizolować i odpowiednio ją dozować, żeby być zmotywowanym
Trzeba pamiętać o cienkiej granicy i o tym, aby jej nie przekraczać. Bo jeśli jedziesz bardzo szybko, to trochę szybciej jest już za szybko. Wówczas presja spowoduje, że stracisz koncentrację i wypadniesz z rywalizacji.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | O rywalizacji
W tym roku nie dość, że jedziesz po trzeci tytuł, to jeszcze masz niesamowicie mocną konkurencję – 28 samochodów R5 i każdy chce cię dopaść.
Kajetan Kajetanowicz: Zgadza się. Jestem szybszy niż w zeszłym roku, ale konkurencja też jest szybsza. Bardzo ciężko pracowałem przez zimę, bo w obecnych warunkach zatrzymanie się w miejscu oznacza krok w tył. Dodatkowo znajduję się w sytuacji, gdzie każdy chce pobić mistrza. Ja też to przerabiałem, najlepsi polscy kierowcy byli moimi celami i też się chwaliłem, kogo udało mi się pokonać.
Pokonanie którego kierowcy smakowało ci najbardziej?
Kajetan Kajetanowicz: W tym momencie nie wiem. Na początku był Leszek Kuzaj, w ogóle wystartowanie w jednym rajdzie razem z Leszkiem Kuzajem było dla mnie marzeniem. W końcu się udało – ja jechałem wtedy Maluchem, on chyba Toyotą Corollą. Potem chciałem wygrać z nim odcinek specjalny, następnie rajd i w końcu mistrzostwo Polski, kiedy Kuzaj królował. Później byli inni kierowcy. Zawsze były to cele krótkoterminowe, które starałem się sukcesywnie osiągać.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Jak jest?
Czy jest taki punkt w karierze kierowcy, po przekroczeniu którego doświadczenie zaczyna go spowalniać?
Kajetan Kajetanowicz: Pewnie, że jest. Jednak u kierowcy rajdowego wiek, w którym może osiągnąć duże sukcesy, jest mocno wydłużony i zakres ten jest bardzo szeroki. Mogą wygrywać młodzi kierowcy, ale też starsi. Po 25 roku życia zaczyna nam ubywać szarych komórek. Niektórym pogarsza się wzrok, percepcja, spada koncentracja czy refleks. Jedynie wydolność się poprawia.
W którym punkcie widzisz siebie teraz?
Kajetan Kajetanowicz: Nie wiem, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. Urodziło mi się właśnie dziecko, zawsze myślałem, że to oznacza wzrost odpowiedzialności, być może jakieś hamulce w głowie. Mój zawód jest bardzo niebezpieczny i zobaczymy, jak odnajdę się w nowej rzeczywistości. Na pewno mogę powiedzieć, że pod względem przygotowania i sprzętu nigdy nie było lepiej.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Jak było?
Miałeś przyjemność jeździć ze świetnymi pilotami rajdowymi: Maciej Wisławski, Jarek Baran, ale najbardziej zaskakuje twój pierwszy pilot.
Kajetan Kajetanowicz: Karierę zaczynałem od startów ze swoją partnerką. To były beztroskie czasy, byliśmy żółtodziobami, razem uczyliśmy się rajdowego rzemiosła. Wówczas nie było w sieci tylu materiałów, pomocy naukowych. Nie mieliśmy znajomości ani korzeni rajdowych, musieliśmy uczyć się sami.
Więc czego uczyłeś się z partnerką w samochodzie?
Kajetan Kajetanowicz: (śmiech) Chyba wiem, o co ci chodzi – tego też. (śmiech) Chociaż to już trochę umiałem.
A w kontekście rajdów?
Kajetan Kajetanowicz: Były to oczywiście podstawy sportowej jazdy, więc kiedy usiadł obok mnie Maciej Wisławski, profesjonalny pilot rajdowy, który z Hołkiem zdobył mistrzostwo Europy, to był dla mnie ogromny przeskok. Bardzo dużo się wtedy nauczyłem. Wiślak to człowiek, który jest niezniszczalny, ma charyzmę, jakiej nie ma wielu młodych ludzi. Tryska dowcipami, mało narzeka, lubi dobrze zjeść. Jarek Baran – profesjonalista, kompletnie inny charakter, mnóstwo się od niego nauczyłem na początku kariery, też bardzo doświadczony gość. Jechałem jeden rajd z Jackiem Rathe, co prawda był to epizod, ale pozwolił nam wygrać Rajd Świdnicki. Miałem także okazję pojeździć z wieloma doświadczonymi pilotami, od każdego ucząc się innych rzeczy. Byłem młodym kierowcą i potrzebowałem tej drogi.
Ile lat minie po tobie, zanim kolejny Polak osiągnie takie sukcesy? Po Hołowczycu czekaliśmy 18 lat.
Kajetan Kajetanowicz: Trzy razy z rzędu? No co najmniej trzy lata. (śmiech) Mamy w Polsce utalentowanych kierowców, ale nie wymienię żadnego nazwiska, bo mógłbym tym kogoś skrzywdzić. Muszą cały czas ciężko pracować.
Nie wystarczy być szybkim i mieć pieniądze, żeby wygrywać w rajdach
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Co będzie dalej?
Czy widzisz siebie startującego w rajdowych mistrzostwach świata?
Kajetan Kajetanowicz: W przyszłym roku mam pewien plan, ale najpierw robię wszystko, by móc walczyć o trzeci tytuł mistrza Europy. Czasami słyszę od kibiców: „fajnie by było, gdybyś jechał w mistrzostwach świata”. Fakt, tym samochodem można się ścigać w WRC2. Ale w rajdzie Meksyku wystartowały tylko cztery auta. Po dwóch OS-ach jechały już tylko dwa, a na pierwszej rundzie ME na Azorach było 28 załóg! Taka rywalizacja mnie dodatkowo mobilizuje.
A porównując się z kierowcami WRC, widzisz odległość w umiejętnościach, czy to są już tylko pieniądze?
Kajetan Kajetanowicz: Na pewno czołówka ma bardzo duże możliwości, jeśli chodzi o pozyskiwanie wiedzy i testowanie. Posiadają znacznie szybsze samochody. Nie sądzę, bym startując w mistrzostwach świata, mógł nawiązać walkę w klasyfikacji generalnej. Doświadczenie jest tam zupełnie inne, a odgrywa kluczową rolę. Nie polega to tylko na manualnych zdolnościach, refleksie, percepcji, technice jazdy. To również choćby umiejętność wykorzystania opony.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Realista
Czy nie jesteś przy tym zbyt skromny?
Kajetan Kajetanowicz: Jestem realistą. Jeżeli miałbym się ścigać w WRC2, chciałbym spróbować dla samego siebie. Różnica w budżecie WRC2 w porównaniu do ERC nie jest tak duża, natomiast mogę powiedzieć z całym przekonaniem, że WRC pod względem pieniędzy jest nierealne. To są naprawdę pierońsko duże pieniądze. Bardzo się cieszę, że kibice chcieliby widzieć Kajetana Kajetanowicza w mistrzostwach świata, ale trzeba być realistą. Bardzo trudno jest dostać samochód fabryczny, nie ma sensu walczyć z wiatrakami.
Pamiętam moment, kiedy zdobyłeś pierwsze mistrzostwo Europy, słuchałem wiadomości w radiu. Pierwszy news był o siatkarzach, którzy wygrali sparing, dopiero drugi był o tobie.
Kajetan Kajetanowicz: Pesymista mówi, że pada, optymista mówi, że przynajmniej się nie kurzy. Znowu musisz zdać sobie sprawę z tego, że nie można mieć wszystkiego. Ja się cieszę, że w ogóle o nas powiedzieli. W jednych mediach rajdy są promowane mocniej, w innych mniej. Największe medialne wsparcie czuję oczywiście ze strony Eurosportu, który jest właścicielem ERC. Tam pojawia się mnóstwo materiałów, możemy być ubrani we wszystkie logotypy, a transmisja obejmuje kilkadziesiąt krajów. Rozumiesz, jakie z tego są zwroty medialne na całym świecie? Gdybym jechał w WRC2 i nawet gdybym tam wygrał, to sądzę, że mielibyśmy może 50% zwrotów medialnych, jakie mamy w ERC. To jest bardzo istotna część rajdów i trzeba o tym pamiętać.
Kajetan Kajetanowicz wywiad | Osobiście i intymnie…
Czujesz się doceniony?
Kajetan Kajetanowicz: Tak. Czuję się przede wszystkim szczęśliwy i w jakiejś części spełniony. Mam ten komfort, że już nic nie muszę, już tylko mogę. Docenienia w większym wymiarze nie potrzebuję, nie muszę być celebrytą. Naprawdę cieszę się, że mogę robić to, co kocham, że mam ludzi, którzy mnie wspierają. Przede wszystkim mam dziewczynę, która rozumie absolutnie to, co robię. Wiem, ile to ją kosztuje. Ktoś może policzyć, ile dni mnie nie ma w domu, ale to nie jest wszystko. Jestem w domu, ale myślami jestem już na kolejnym rajdzie. Niby jestem fizycznie z nią, ale w wielu sytuacjach ja jestem psychicznie gdzie indziej.
Nawet wtedy?
Kajetan Kajetanowicz: Wtedy nie. (śmiech) Takie chwile zapomnienia też są ważne. Można to porównać do jazdy samochodem. Jeżeli masz to flow, jedziesz na granicy, to jest to tak samo fantastyczne przeżycie.
Hołek mówił nam, że kiedy jedzie samochodem w rajdzie, to ma wrażenie, że wszystko spowalnia.
Kajetan Kajetanowicz: Jeżeli jesteś nieprawdopodobnie skoncentrowany, to możesz się wyłączyć całkowicie. Jesteś tylko ty, samochód i droga – wiem, co Krzysiek ma na myśli. Miałem kiedyś taką sytuację na Rajdzie Rzeszowskim, że przejeżdżając przez szykanę, zobaczyłem tuż przy trasie znajomą mojego kolegi. Jadąc relatywnie szybko, byłem w stanie ją rozpoznać i odczytać z ruchu warg, co akurat mówi przez telefon. Po rajdzie okazało się, że tak właśnie było. W większości sytuacji nie widzę ludzi, widzę tunel i jestem w swoim świecie. Natomiast zdarzają się takie niewiarygodne sytuacje.
Czyli mówisz, że zdarza ci się oglądać za dziewczynami, kiedy jedziesz w rajdzie… (śmiech)
Kajetan Kajetanowicz: Nie, nie można mieć wszystkiego. (śmiech)