Zima to taka mało lubiana pora roku – zwłaszcza przez motocyklistów. Na szczęście dni stają się coraz dłuższe i cieplejsze, serce zaczyna bić szybciej, a w głowie pojawia się coraz więcej motórowych myśli. Wiosna! Ta pora roku jest dla nas tym, czym browar na kaca, pozwala uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone.
Tekst: Michał Fijałkowski i Tomasz Niedźwiedzki
Zanim wyjedziemy na ulice, trzeba przygotować nasze pojazdy do sezonu, podczas którego będziemy mogli skupić się na nawijaniu kilometrów radości. To co? Kilka wskazówek – najpierw motocykle.
Najtrudniejszą czynnością podczas przygotowywania motóra do jazdy po zimowej przerwie jest znalezienie kluczyków. Następnie zaczynamy poszukiwania akumulatora, który przenieśliśmy w ciepłe i suche miejsce, żeby posłużył nam jak najdłużej. Kolejny krok to naładowanie naszej baterii, którą podpinamy do prostownika, w między czasie dokładnie oglądamy maszynę. Szczególną uwagę zwracamy na jakiekolwiek oznaki „pocenia się” w obrębie silnika oraz zawieszenia przedniego/tylnego. Motocykl powinien znajdować się w takim stanie, w jakim zakończył sezon. Sprawdzamy wiatr w kołach i jeżeli jest potrzeba, uzupełniamy ciśnienie zgodnie z zaleceniami producenta. Analizujemy ilość każdego z płynów eksploatacyjnych i podejmujemy decyzję o ich ewentualnej wymianie.
Rzecz bardzo ważna, jeżeli planujemy wymienić olej silnikowy, robimy to dopiero po przejechaniu przynajmniej 500 km, olej musi w tym czasie poodklejać zanieczyszczenia, które przywarły do silnika. Wkładamy akumulator, zaleca się przesmarowanie klem wazeliną techniczną i próbujemy uruchomić silnik. Ułatwi to wcześniejsze podgrzanie cylindra ciepłym powietrzem np. z suszarki żony. Po odpaleniu silnika słuchamy jego odgłosu, jeżeli wprawia nas w zachwyt, jest okej, jeżeli coś nas niepokoi, trzeba zaplanować wizytę w serwisie. Przed pierwszą testową podróżą warto sprawdzić działanie pozostałych mechanizmów, warto przesmarować smarem teflonowym linki, a zamki substancją smarną do tego przeznaczoną. Sprawdzamy naciąg łańcucha oraz jego nasmarowanie i w drogę.
Jeszcze tylko jedna ważna rzecz –
frotka na zbiorniku płynu hamulcowego – koniecznie trzeba ja wymienić, w tym roku najlepszy kolor to: róż biskupi.
Najważniejsze już zrobione, teraz czas na auto. Najgorsze są początki, trzeba umyć parcha, po zimie należy na mycie poświęcić więcej czasu niż dwa złote na myjce samoobsługowej. Trzeba furę umyć dokładnie, szczególną uwagę zwracając na podwozie i miejsca trudno dostępne, w których zbierał się brud wszelkiej maści. Warto zainwestować około 30 zł w myjnię ręczną. Jeżeli temperatura powietrza w dzień zbliża się do 10 stopni, już czas, żeby pozbyć się opon zimowych, które wówczas niszczą się bardzo szybko, wydłużają drogę hamowania oraz powodują, że samochód podczas jazdy „pływa”. Niech rzuci kamieniem ten, kto nie używa wycieraczek do odśnieżania szyb, zimą pióra niszczą się szybko i warto na wiosnę rozważyć ich wymianę. Wilgoć w aucie oraz grzyby i roztocza to kolejne elementy, których nie chcemy mieć. Wiosną warto wymienić filtr kabinowy oraz odgrzybić i wyczyścić klimatyzację. Płyn do spryskiwaczy może mieć przyjemniejszy zapach i sprawniej usuwać szczątki owadów pod warunkiem, że będzie w wersji letniej. Po skończonej ciężkiej, mozolnej pracy w końcu możemy spokojnie odetchnąć i zrelaksować się za kierownicą… motocykla.
Na koniec trochę fizyki życia:
Jeżeli ciało A (ja) działa na ciało B (pojazd) to jest to układ idealny.
Jeżeli natomiast pojawi się ciało C (znajoma spod ołtarza lub inny przyjaciel) i zabierze kluczyki do ciała B, to ciało A nic nie zdziała.
Wnioski? Unikać ciała C… do zimy.
Operacja Wiosna – Władcy Dróg ->
Spodobał Ci się ten felieton? Zobacz więcej…
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Zima to taka mało lubiana pora roku – zwłaszcza przez motocyklistów. Na szczęście dni stają się coraz dłuższe i cieplejsze, serce zaczyna bić szybciej, a w głowie pojawia się coraz więcej motórowych myśli. Wiosna! Ta pora roku jest dla nas tym, czym browar na kaca, pozwala uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone.
Tekst: Michał Fijałkowski i Tomasz Niedźwiedzki
Zanim wyjedziemy na ulice, trzeba przygotować nasze pojazdy do sezonu, podczas którego będziemy mogli skupić się na nawijaniu kilometrów radości. To co? Kilka wskazówek – najpierw motocykle.
Najtrudniejszą czynnością podczas przygotowywania motóra do jazdy po zimowej przerwie jest znalezienie kluczyków. Następnie zaczynamy poszukiwania akumulatora, który przenieśliśmy w ciepłe i suche miejsce, żeby posłużył nam jak najdłużej. Kolejny krok to naładowanie naszej baterii, którą podpinamy do prostownika, w między czasie dokładnie oglądamy maszynę. Szczególną uwagę zwracamy na jakiekolwiek oznaki „pocenia się” w obrębie silnika oraz zawieszenia przedniego/tylnego. Motocykl powinien znajdować się w takim stanie, w jakim zakończył sezon. Sprawdzamy wiatr w kołach i jeżeli jest potrzeba, uzupełniamy ciśnienie zgodnie z zaleceniami producenta. Analizujemy ilość każdego z płynów eksploatacyjnych i podejmujemy decyzję o ich ewentualnej wymianie.
Rzecz bardzo ważna, jeżeli planujemy wymienić olej silnikowy, robimy to dopiero po przejechaniu przynajmniej 500 km, olej musi w tym czasie poodklejać zanieczyszczenia, które przywarły do silnika. Wkładamy akumulator, zaleca się przesmarowanie klem wazeliną techniczną i próbujemy uruchomić silnik. Ułatwi to wcześniejsze podgrzanie cylindra ciepłym powietrzem np. z suszarki żony. Po odpaleniu silnika słuchamy jego odgłosu, jeżeli wprawia nas w zachwyt, jest okej, jeżeli coś nas niepokoi, trzeba zaplanować wizytę w serwisie. Przed pierwszą testową podróżą warto sprawdzić działanie pozostałych mechanizmów, warto przesmarować smarem teflonowym linki, a zamki substancją smarną do tego przeznaczoną. Sprawdzamy naciąg łańcucha oraz jego nasmarowanie i w drogę.
Jeszcze tylko jedna ważna rzecz –
frotka na zbiorniku płynu hamulcowego – koniecznie trzeba ja wymienić, w tym roku najlepszy kolor to: róż biskupi.
Najważniejsze już zrobione, teraz czas na auto. Najgorsze są początki, trzeba umyć parcha, po zimie należy na mycie poświęcić więcej czasu niż dwa złote na myjce samoobsługowej. Trzeba furę umyć dokładnie, szczególną uwagę zwracając na podwozie i miejsca trudno dostępne, w których zbierał się brud wszelkiej maści. Warto zainwestować około 30 zł w myjnię ręczną. Jeżeli temperatura powietrza w dzień zbliża się do 10 stopni, już czas, żeby pozbyć się opon zimowych, które wówczas niszczą się bardzo szybko, wydłużają drogę hamowania oraz powodują, że samochód podczas jazdy „pływa”. Niech rzuci kamieniem ten, kto nie używa wycieraczek do odśnieżania szyb, zimą pióra niszczą się szybko i warto na wiosnę rozważyć ich wymianę. Wilgoć w aucie oraz grzyby i roztocza to kolejne elementy, których nie chcemy mieć. Wiosną warto wymienić filtr kabinowy oraz odgrzybić i wyczyścić klimatyzację. Płyn do spryskiwaczy może mieć przyjemniejszy zapach i sprawniej usuwać szczątki owadów pod warunkiem, że będzie w wersji letniej. Po skończonej ciężkiej, mozolnej pracy w końcu możemy spokojnie odetchnąć i zrelaksować się za kierownicą… motocykla.
Na koniec trochę fizyki życia:
Jeżeli ciało A (ja) działa na ciało B (pojazd) to jest to układ idealny.
Jeżeli natomiast pojawi się ciało C (znajoma spod ołtarza lub inny przyjaciel) i zabierze kluczyki do ciała B, to ciało A nic nie zdziała.
Wnioski? Unikać ciała C… do zimy.
Operacja Wiosna – Władcy Dróg ->
Spodobał Ci się ten felieton? Zobacz więcej…