Honda CB 750 Cafe Racer by Cardsharper Customs & Klaudia Kraska |
Tekst: Sebastian Mądrachowski / foto: Karolina Ruta, Michał Węgrzynek
„Nigdy policja nie będzie tak uprzejma
Nigdy straż pożarna nie będzie tak szybka i sprawna
Nigdy nie będzie takiego lata…”*
Każdy z nas ma w sobie małego melancholika. Tęsknimy za czasami, kiedy na głowie było mniej obowiązków, brakuje nam luzu sprzed lat, a do tego wszyscy wiemy, że „dziś już nic nie jest tak dobre, jak kiedyś”.
Kiedyś było lepiej – pomyślałem, kiedy Honda CB 750 Cardsharper Customs Cafe Racer stanęła na naszym stoisku na targach motoSession.
Kiedyś było lepiej – myślą inżynierowie Hondy, kiedy patrzą na ponad 40-letnie, świetnie zachowane egzemplarze Hondy CB 750. I pewnie z łezką w oku wspominają czasy, kiedy mogli projektować motocykle niezniszczalne i nie lądowali za to na dywaniku w księgowości.
Honda CB 750 to relikt minionej epoki. Pochodzi z czasów, kiedy rzeczy robiło się raz a dobrze.
Do europejskich salonów trafiła w 1969 roku. Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach (zauważacie, mam nadzieję, motóra?), został wyprodukowany w roku 1971 i jest wzorowym przykładem motocykla z tamtych lat. Ciężki, nie za mocny, ze zdecydowanie zbyt słabymi hamulcami i z nieco topornym zawieszeniem. Waży 233 kg z płynami, silnik generuje 67 KM przy 8000 obr./min, a za zatrzymywanie odpowiada pojedyncza tarcza z przodu i bęben z tyłu. Bez szału, a kiedyś to był motocykl sportowy!
Honda zbudowała go w latach 70., by konkurować na rynku amerykańskim z Harleyem Davidsonem i Triumphem. Udało się, a model ten był przez ponad dekadę jednym z najchętniej kupowanych, dużych motocykli. W efekcie z taśm zjechało ponad 400 000 egzemplarzy. Pan Honda udowodnił wtedy prawdziwość starego eskimoskiego porzekadła: „kto w niedzielę wygrywa wyścig, ten w poniedziałek wita klienta w salonie”.
Honda CB 750 Cafe Racer – lata mijają, Honda jeździ dalej
Przy odnawianiu starych motocykli zawsze pojawia się pokusa, by dodać coś od siebie. U źródeł motocyklizmu leży chęć wyróżnienia się na tle innych, stąd mnogość customowych przeróbek Hondy CB 750. Jacek Mulak z Cardsharper Customs powinien dostać medal za ochronę dziedzictwa kulturowego. Odnawiając tę sztukę, nie poszedł z przeróbkami za daleko i wciąż, patrząc na tego cafe racera, mamy przed oczami historię japońskiej motoryzacji. Lekko zmodyfikowane siedzisko, górna półka oczyszczona ze zbędnych elementów – jest dobrze. Dobór koloru i klasyczne malowanie zbiornika paliwa dodają całemu projektowi smaku.
Honda CB 750 Cafe Racer – nawet ludzie byli odważniejsi
Wyobrażacie sobie lot 180 km/h w zakręcie ze świadomością, że jeżeli przyjdzie do hamowania, to ponad 300-kilogramowy zestaw (wy + motocykl) musi się zatrzymać się przy użyciu jednej, niewielkiej tarczy? Kiedyś to była norma. Hamulec był tylko gadżetem przydatnym, żeby wjeżdżając do garażu nie uderzyć w ścianę. Te czasy już nie wrócą, ale dzięki takim motórom jak to CB 750 jest szansa, że docenimy to, co mamy dziś.
Honda CB 750 Cafe Racer – jedna ważna rzecz na koniec
Przyjrzyjcie się uważnie temu motocyklowi i zapamiętajcie: mamy moralny obowiązek względem świata ratować klasyczną motoryzację. Jeżeli zabraknie takich motocykli, to kolejne pokolenia mogą pomyśleć, że ABS i delikatniejsza mapa zapłonu na deszcz to rzeczy, które mówią, czy motocykl jest ok czy nie. W przypadku CB 750 to czas zweryfikował klasę tego motóra: dziś, po 45 latach, jest tak samo dobry jak w dniu, kiedy zjechał z linii produkcyjnej. A oko cieszy chyba nawet bardziej.
* frag. utworu: Boguś Linda i Świetliki – Filandia
Motór: Cardsharper Customs
Model: Klaudia Kraska
Kurtka: Joanna Łubkowska Atelier
Oprawa artystyczna: Artur Woszak
Sesja powstała przy współpracy z Grupą Fotografów Lubelskich.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Honda CB 750 Cafe Racer by Cardsharper Customs & Klaudia Kraska |
Tekst: Sebastian Mądrachowski / foto: Karolina Ruta, Michał Węgrzynek
„Nigdy policja nie będzie tak uprzejma
Nigdy straż pożarna nie będzie tak szybka i sprawna
Nigdy nie będzie takiego lata…”*
Każdy z nas ma w sobie małego melancholika. Tęsknimy za czasami, kiedy na głowie było mniej obowiązków, brakuje nam luzu sprzed lat, a do tego wszyscy wiemy, że „dziś już nic nie jest tak dobre, jak kiedyś”.
Kiedyś było lepiej – pomyślałem, kiedy Honda CB 750 Cardsharper Customs Cafe Racer stanęła na naszym stoisku na targach motoSession.
Kiedyś było lepiej – myślą inżynierowie Hondy, kiedy patrzą na ponad 40-letnie, świetnie zachowane egzemplarze Hondy CB 750. I pewnie z łezką w oku wspominają czasy, kiedy mogli projektować motocykle niezniszczalne i nie lądowali za to na dywaniku w księgowości.
Honda CB 750 to relikt minionej epoki. Pochodzi z czasów, kiedy rzeczy robiło się raz a dobrze.
Do europejskich salonów trafiła w 1969 roku. Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach (zauważacie, mam nadzieję, motóra?), został wyprodukowany w roku 1971 i jest wzorowym przykładem motocykla z tamtych lat. Ciężki, nie za mocny, ze zdecydowanie zbyt słabymi hamulcami i z nieco topornym zawieszeniem. Waży 233 kg z płynami, silnik generuje 67 KM przy 8000 obr./min, a za zatrzymywanie odpowiada pojedyncza tarcza z przodu i bęben z tyłu. Bez szału, a kiedyś to był motocykl sportowy!
Honda zbudowała go w latach 70., by konkurować na rynku amerykańskim z Harleyem Davidsonem i Triumphem. Udało się, a model ten był przez ponad dekadę jednym z najchętniej kupowanych, dużych motocykli. W efekcie z taśm zjechało ponad 400 000 egzemplarzy. Pan Honda udowodnił wtedy prawdziwość starego eskimoskiego porzekadła: „kto w niedzielę wygrywa wyścig, ten w poniedziałek wita klienta w salonie”.
Honda CB 750 Cafe Racer – lata mijają, Honda jeździ dalej
Przy odnawianiu starych motocykli zawsze pojawia się pokusa, by dodać coś od siebie. U źródeł motocyklizmu leży chęć wyróżnienia się na tle innych, stąd mnogość customowych przeróbek Hondy CB 750. Jacek Mulak z Cardsharper Customs powinien dostać medal za ochronę dziedzictwa kulturowego. Odnawiając tę sztukę, nie poszedł z przeróbkami za daleko i wciąż, patrząc na tego cafe racera, mamy przed oczami historię japońskiej motoryzacji. Lekko zmodyfikowane siedzisko, górna półka oczyszczona ze zbędnych elementów – jest dobrze. Dobór koloru i klasyczne malowanie zbiornika paliwa dodają całemu projektowi smaku.
Honda CB 750 Cafe Racer – nawet ludzie byli odważniejsi
Wyobrażacie sobie lot 180 km/h w zakręcie ze świadomością, że jeżeli przyjdzie do hamowania, to ponad 300-kilogramowy zestaw (wy + motocykl) musi się zatrzymać się przy użyciu jednej, niewielkiej tarczy? Kiedyś to była norma. Hamulec był tylko gadżetem przydatnym, żeby wjeżdżając do garażu nie uderzyć w ścianę. Te czasy już nie wrócą, ale dzięki takim motórom jak to CB 750 jest szansa, że docenimy to, co mamy dziś.
Honda CB 750 Cafe Racer – jedna ważna rzecz na koniec
Przyjrzyjcie się uważnie temu motocyklowi i zapamiętajcie: mamy moralny obowiązek względem świata ratować klasyczną motoryzację. Jeżeli zabraknie takich motocykli, to kolejne pokolenia mogą pomyśleć, że ABS i delikatniejsza mapa zapłonu na deszcz to rzeczy, które mówią, czy motocykl jest ok czy nie. W przypadku CB 750 to czas zweryfikował klasę tego motóra: dziś, po 45 latach, jest tak samo dobry jak w dniu, kiedy zjechał z linii produkcyjnej. A oko cieszy chyba nawet bardziej.
* frag. utworu: Boguś Linda i Świetliki – Filandia
Motór: Cardsharper Customs
Model: Klaudia Kraska
Kurtka: Joanna Łubkowska Atelier
Oprawa artystyczna: Artur Woszak
Sesja powstała przy współpracy z Grupą Fotografów Lubelskich.