Zdjęcia: Piotr Minkiewicz. Artykuł powstał we współpracy z forum Bobber.pl
To były czasy, kiedy w Goldwingach powoli zaczynało pojawiać się radio, podgrzewane fotele i zmywarka do naczyń. Lata 80. Ostatni moment, kiedy motocykl turystyczny miał duży silnik oraz pozwalał na pozycję za kierownicą, która po przejechaniu 100 km nie łamie kręgosłupa i… nic więcej. Duży 4-cylindrowy boxer oraz poważna waga – ponad 270 kg na sucho – dużo dobroci do cięcia, gięcia i zabawy w przerabianie. Tu zaczyna się moja historia.
Honda Goldwing Turbo | Z potrzeby serca
Nazywam się Maciek, mam 40 lat i pochodzę z Augustowa. Z wykształcenia jestem mechanikiem, ale na co dzień pracuję w dużej korporacji. Dłubanie w żelazie to hobby i sposób na odpoczynek. Mój warsztat znajduje się w przydomowym garażu i to tam gra muzyka. Każdy luźny grosz idzie w sprzęt, narzędzia i maszyny. Niedługo będę mógł robić habilitację z ukrywania wydatków przed żoną. Prezentowany motocykl mocno się do tego przyczynił.
Od dawna miałem chęć na coś dużego i ciężkiego. W grę wchodził właśnie Goldwing bądź Harley-Davidson. Harleya nie udało się znaleźć w cenie i stanie, w którym nie byłoby żal pociąć go szlifierką. Trafiłem więc na Goldwinga 1200 z 1986 roku – został ogłoszony jako tzw. niedokończony projekt. Był tak paskudny, że można było rozchorować się od samego patrzenia. Posiadał jedną zaletę: był blisko. Pojechałem, kupiłem, a w bonusie dostałem kolegę – ze sprzedającym utrzymujemy kontakt do dziś.
Sam Goldwing to kanapa na kołach. Uwielbiam motocykle nieobudowane, kiedy widać cały napęd ze wszystkimi elementami, te śrubki i cięgna. Wtedy wiadomo, że motocykl coś w sobie ma. Dlatego też postanowiłem, że pokażę go jako sprytny i szybki motocykl.
Honda Goldwing Turbo | Na przekór światu
Zanim zacząłem przebudowę, nie byłem jeszcze w 100 procentach pewien co do kierunku zmian. Plan był taki – im bardziej absurdalnie, tym lepiej. Przez przypadek w ogłoszeniu zobaczyłem Renault Fuego Turbo i pomyślałem, że to może być kierunek, jakiego poszukiwałem w pracach nad Hondą. Renault posiadało silnik zasilany nadciśnieniowym Solexem i turbosprężarkę. Znalazłem taki zestaw i potem już poszło z górki. W krótkim czasie okazało się, że i stary gaźnik, i sama turbina wymagają regeneracji, ale na szczęście wszystkie części są jeszcze dostępne.
Trzeba było zrobić cały kolektor dolotowy, umiejscowić turbinę i wykonać nowy wydech. Na szczęście w tej materii mam doświadczenie i nie było zbyt wielu problemów. Pierwszą zasadą jest odprężenie silnika, więc pod głowice powędrowały kanapki. Przeszkodą okazał się zbiornik paliwa. Standardowo ten model miał zbiornik pod siedzeniem, a tam właśnie trafiła sprężarka. Trzeba było go zamontować w tradycyjnym miejscu, niestety dosyć mocno rozbudowana konstrukcja ramy u góry nie pomagała. Zamontowałem zbiornik od Suzuki Inazumy, ale spód trzeba było mocno przekonstruować ze względu na szeroką ramę motocykla.
Całość to hybryda różnych części i stylów. Niektóre elementy są mocno oldschoolowe, jak nadciśnieniowy gaźnik Solexa i turbina Garetta. Inne z kolei są dość nowoczesne: widelec upside down, zawór blow off czy zestaw wskaźników. Jako całość broni się wyśmienicie: unowocześnienie staromodnych rozwiązań bywa bardzo ciekawe.
Honda Goldwing Turbo | To dopiero początek
Pierwsza jazda próbna i strasznie dziwne uczucie: niby to nie turbo diesel, ale świst znajomy. W sumie do oryginału nie ma co porównywać, może jedynie biegi działają tak samo. Nie miałem zbyt wielu okazji, żeby go testować, w końcu dopiero skończyła się zima. Mam plan, by wybrać się nim w Polskę. Najważniejsze to opanować niezawodność – Goldwing posiada tak wiele nowych części i rozwiązań, że musimy dać sobie czas na zdobycie zaufania. Ze swojego doświadczenia wiem, że nie wszystko co dobrze wygląda, dobrze też działa. Mam w planach odwiedzić którąś z customowych imprez w kraju, bardzo mnie ciekawi, jak ten motocykl zostanie odebrany przez innych.
Najtrudniejsze w tak długich projektach jest zgranie wszystkich elementów. Ileż to razy coś montowałem, a następnie wyrzucałem do kosza. Trzy kroki do przodu i dwa do tyłu, tak działa modyfikowanie motocykla. Część prac można zobaczyć na moim fanpage’u Dziupla – warsztatowa strona customu. Projekt zajął mi trzy lata, ale było warto. Prawda?
Artykuł pochodzi z #6 Magazynu Motór
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Zdjęcia: Piotr Minkiewicz. Artykuł powstał we współpracy z forum Bobber.pl
To były czasy, kiedy w Goldwingach powoli zaczynało pojawiać się radio, podgrzewane fotele i zmywarka do naczyń. Lata 80. Ostatni moment, kiedy motocykl turystyczny miał duży silnik oraz pozwalał na pozycję za kierownicą, która po przejechaniu 100 km nie łamie kręgosłupa i… nic więcej. Duży 4-cylindrowy boxer oraz poważna waga – ponad 270 kg na sucho – dużo dobroci do cięcia, gięcia i zabawy w przerabianie. Tu zaczyna się moja historia.
Honda Goldwing Turbo | Z potrzeby serca
Nazywam się Maciek, mam 40 lat i pochodzę z Augustowa. Z wykształcenia jestem mechanikiem, ale na co dzień pracuję w dużej korporacji. Dłubanie w żelazie to hobby i sposób na odpoczynek. Mój warsztat znajduje się w przydomowym garażu i to tam gra muzyka. Każdy luźny grosz idzie w sprzęt, narzędzia i maszyny. Niedługo będę mógł robić habilitację z ukrywania wydatków przed żoną. Prezentowany motocykl mocno się do tego przyczynił.
Od dawna miałem chęć na coś dużego i ciężkiego. W grę wchodził właśnie Goldwing bądź Harley-Davidson. Harleya nie udało się znaleźć w cenie i stanie, w którym nie byłoby żal pociąć go szlifierką. Trafiłem więc na Goldwinga 1200 z 1986 roku – został ogłoszony jako tzw. niedokończony projekt. Był tak paskudny, że można było rozchorować się od samego patrzenia. Posiadał jedną zaletę: był blisko. Pojechałem, kupiłem, a w bonusie dostałem kolegę – ze sprzedającym utrzymujemy kontakt do dziś.
Sam Goldwing to kanapa na kołach. Uwielbiam motocykle nieobudowane, kiedy widać cały napęd ze wszystkimi elementami, te śrubki i cięgna. Wtedy wiadomo, że motocykl coś w sobie ma. Dlatego też postanowiłem, że pokażę go jako sprytny i szybki motocykl.
Honda Goldwing Turbo | Na przekór światu
Zanim zacząłem przebudowę, nie byłem jeszcze w 100 procentach pewien co do kierunku zmian. Plan był taki – im bardziej absurdalnie, tym lepiej. Przez przypadek w ogłoszeniu zobaczyłem Renault Fuego Turbo i pomyślałem, że to może być kierunek, jakiego poszukiwałem w pracach nad Hondą. Renault posiadało silnik zasilany nadciśnieniowym Solexem i turbosprężarkę. Znalazłem taki zestaw i potem już poszło z górki. W krótkim czasie okazało się, że i stary gaźnik, i sama turbina wymagają regeneracji, ale na szczęście wszystkie części są jeszcze dostępne.
Trzeba było zrobić cały kolektor dolotowy, umiejscowić turbinę i wykonać nowy wydech. Na szczęście w tej materii mam doświadczenie i nie było zbyt wielu problemów. Pierwszą zasadą jest odprężenie silnika, więc pod głowice powędrowały kanapki. Przeszkodą okazał się zbiornik paliwa. Standardowo ten model miał zbiornik pod siedzeniem, a tam właśnie trafiła sprężarka. Trzeba było go zamontować w tradycyjnym miejscu, niestety dosyć mocno rozbudowana konstrukcja ramy u góry nie pomagała. Zamontowałem zbiornik od Suzuki Inazumy, ale spód trzeba było mocno przekonstruować ze względu na szeroką ramę motocykla.
Całość to hybryda różnych części i stylów. Niektóre elementy są mocno oldschoolowe, jak nadciśnieniowy gaźnik Solexa i turbina Garetta. Inne z kolei są dość nowoczesne: widelec upside down, zawór blow off czy zestaw wskaźników. Jako całość broni się wyśmienicie: unowocześnienie staromodnych rozwiązań bywa bardzo ciekawe.
Honda Goldwing Turbo | To dopiero początek
Pierwsza jazda próbna i strasznie dziwne uczucie: niby to nie turbo diesel, ale świst znajomy. W sumie do oryginału nie ma co porównywać, może jedynie biegi działają tak samo. Nie miałem zbyt wielu okazji, żeby go testować, w końcu dopiero skończyła się zima. Mam plan, by wybrać się nim w Polskę. Najważniejsze to opanować niezawodność – Goldwing posiada tak wiele nowych części i rozwiązań, że musimy dać sobie czas na zdobycie zaufania. Ze swojego doświadczenia wiem, że nie wszystko co dobrze wygląda, dobrze też działa. Mam w planach odwiedzić którąś z customowych imprez w kraju, bardzo mnie ciekawi, jak ten motocykl zostanie odebrany przez innych.
Najtrudniejsze w tak długich projektach jest zgranie wszystkich elementów. Ileż to razy coś montowałem, a następnie wyrzucałem do kosza. Trzy kroki do przodu i dwa do tyłu, tak działa modyfikowanie motocykla. Część prac można zobaczyć na moim fanpage’u Dziupla – warsztatowa strona customu. Projekt zajął mi trzy lata, ale było warto. Prawda?