NSU 251 OSL | Historia, opis, dane techniczne, studium przypadku
„– Poznaje się tylko to, co się oswoi – powiedział lis. – Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
– A jak się to robi? – spytał Mały Książę.
– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej…”
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
tekst: Sebastian Mądrachowski / foto: Artur Woszak
Uwielbiam ten cytat i nieprzypadkowo to właśnie od niego zaczynam artykuł o NSU 251 OSL. NSU to motocykl dawny. Sprzęt nieznany szerszemu gronu osób, może poza niewielką grupą pasjonatów. Pochodzi z okresu o którym niewiele mówiono nam w szkole, a jego specyfikacja techniczna wydaje się egzotyczna dla współczesnych miłośników motoryzacji. Jakby tego było mało, jego producent – NSU Motorenwerke AG, zaginął w mrokach historii.
NSU dla większości z nas jest obce. Bałem się, że jedynie niewielka grupa czytelników będzie chciała przysiąść i zagłębić się w opowieść o tym motocyklu, dlatego sięgnąłem po Saint-Exupéry’ego. „Poznaje się tylko to, co się oswoi…”. Postaram się oswoić was z tym egzemplarzem i mam nadzieję, że po wszystkim inaczej spojrzycie na motocykle dawne. Podobnie jak mnie pisanie tego tekstu dużo nauczyło o motoryzacji tamtych czasów.
NSU 251 OSL | Rocznik 1938, salon Polska
Pan Edward Włodarczyk z Suchedniowa koło Kielc kupił motocykl NSU 251 OSL w warszawskiej firmie POLSKA SPÓŁKA MOTOCYKLOWA Sp. z o.o. Był 19 października 1938 roku. 10 miesięcy później pancernik Schleswig-Holstein ostrzelał Westerplatte i rozpoczęła się II Wojna Światowa.
To ciekawe o tyle, że motocykl został kupiony na raty – pan Edward wpłacił 610 zł przy odbiorze motóra, później spłacał 12 rat po 75 zł, by na końcu zapłacić 400 zł i sfinalizować transakcję. W całości motocykl kosztował 1910 zł, a ostatnie 2 raty przypadały już na czas wojny.
Może zawierucha wojenna sprawiła, że pan Edward nigdy nie spłacił go do końca? Czy 1910 zł to były duże pieniądze w tamtych czasach? Czy NSU produkowała dobre motocykle w przededniu wojny, kiedy stal szła już na robienie czołgów? Dużo pytań, na część postaram się odpowiedzieć.
Wykwalifikowany robotnik zarabiał w II Rzeczypospolitej 95 zł miesięcznie. To oznacza, że NSU 251 kosztowało +/- 20 robotniczych pensji. Dziś zakup średniej klasy japońskiego nakeda to równowartość +/- 12 średnich krajowych. Wniosek? NSU było drogie, biorąc pod uwagę jego pojemność, ale wcale nie droższe od polskich konstrukcji. Nasz CWS M111-Sokół kosztował przed wojną ok. 4200 zł, czyli był dwa razy droższy niż NSU.
NSU 251 OSL | Dwudziestolecie międzywojenne
Przyglądając się zdjęciom, zwróćcie uwagę na tylne siodło, podnóżki i licznik. To dodatki, których brakowało w seryjnym NSU 251 OSL, a pan Edward musiał dopłacić za nie całe 120 zł. Z tego kształtuje nam się obraz pana Edwarda Włodarczyka z Suchedniowa, który dość precyzyjnie potrafił określić swoje wymagania odnośnie motocykla, był wydolny finansowo i miał kogoś, kogo potrzebował tym motocyklem wozić jako pasażera.
W dobie Internetu chwilę zajęło mi sprawdzenie, kim była ta osoba. Nazywała się Paulina i 6 lat przed zakupem motóra urodziła panu Edwardowi syna, Ireneusza. Dlaczego w takim razie Edward, ojciec, nie wybrał motocykla z koszem? To pytanie pewnie już na zawsze pozostanie bez odpowiedzi.
Mało wiemy o tym, jak wyglądał świat w latach 1918-1939. Podczas licealnych lekcji historii, XX wiek przypada na końcówkę szkoły, kiedy nauczyciele pędzą z materiałem, żeby wyrobić się przed maturą. Wiemy, że od 1933 roku w Niemczech rządził Adolf Hitler. W Polsce brakowało silnej władzy po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku. A świat? Panował rozkwit kultury masowej, w filmach kinowych pojawił się dźwięk, później kolor, w USA działalność rozpoczęła wytwórnia Walta Disneya. Jakie były ówczesne motocykle?
NSU 251 OSL | Specyfikacja techniczna
Motóry, z którymi konkurowało NSU 251 OSL, były różne: kolorowe i podłużne. Na rynku wciąż dominowały konstrukcje dolnozaworowe z całym katalogiem wad (niska sprawność, wysokie spalanie). Nie dotyczyło to jednak opisywanego NSU. Tutaj mamy do czynienia z nowoczesną, jak na tamte czasy, jednostką górnozaworową. Drogą w produkcji, ale mocną i bardzo ekonomiczną. Konkrety: silnik NSU 251 OSL generował 10,5 KM, napędzał motocykl do 105 km/h, spalając przy tym 2,4 l/100 km (dane producenta). To oznaczało dynamiczną jazdę i koszt 1 zł 38 gr za przejechanie 100 km. Dziś to byłoby marzenie.
Układ jezdny przewymiarowany, bo jeździł również w mocniejszych i cięższych modelach NSU (np. 351-OT), elektryka Bosch’a i 4-biegowa, nożna skrzynia biegów. Technologiczny szyk. Wisienką na torcie jest w pełni zakryte pierwotne i wtórne przeniesienie napędu. To była naprawdę mocna i nowoczesna konstrukcja.
NSU 251 OSL | Podróż marzeń
Rzućcie okiem na 80-latka na zdjęciach. Dziarski, prawda? Trochę inaczej patrzy się na niego, kiedy wiemy, skąd się wziął i co przeżył. Wyobraźcie sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy umówiwszy się z jego właścicielem, Radkiem Mikulskim, nie byłem w stanie dogonić NSU, jadąc współczesnym samochodem. NSU, zachowane praktycznie w 100% zgodnie z oryginałem, do dziś pozostaje pojazdem sprawnie poruszającym się w realiach ruchu drogowego.
Dochodzimy do puenty, z którą chciałbym zostawić osoby niemające do tej pory do czynienia z motoryzacją dawną. Tutaj liczy się historia. Każda śrubka, każdy detal nosi ślady minionych dekad. Nie musi być wyeksploatowany czy zużyty. Wystarczy, że jest inny, a dziś dokładnie taki element jest praktycznie nie do zdobycia.
Motocykle dawne czyta się jak książkę. Ich dokumenty to zapis historii, a jazda jest swego rodzaju podróżą w czasie. Kiedyś pan Edward Włodarczyk, dziś Radek Mikulski. Kiedyś fabryka w Neckarsulm zrobiła NSU 251 OSL, dziś robi Audi A8. Wszystko się zmienia. Gdy przygotowywałem się do opisu tego motocykla, wiedziałem, że nic nie wiem. Teraz trochę wiem i chcę wiedzieć więcej, czego i wam życzę. Wystarczy, że spojrzycie kątem oka raz i drugi. Saint-Exupéry się nie myli. Za każdym razem taki motocykl i jego historia będą wydawać się wam bliższe, aż się zaprzyjaźnicie. Wtedy… kto wie, jaka historia zaparkuje w waszym garażu.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
NSU 251 OSL | Historia, opis, dane techniczne, studium przypadku
„– Poznaje się tylko to, co się oswoi – powiedział lis. – Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
– A jak się to robi? – spytał Mały Książę.
– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej…”
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
tekst: Sebastian Mądrachowski / foto: Artur Woszak
Uwielbiam ten cytat i nieprzypadkowo to właśnie od niego zaczynam artykuł o NSU 251 OSL. NSU to motocykl dawny. Sprzęt nieznany szerszemu gronu osób, może poza niewielką grupą pasjonatów. Pochodzi z okresu o którym niewiele mówiono nam w szkole, a jego specyfikacja techniczna wydaje się egzotyczna dla współczesnych miłośników motoryzacji. Jakby tego było mało, jego producent – NSU Motorenwerke AG, zaginął w mrokach historii.
NSU dla większości z nas jest obce. Bałem się, że jedynie niewielka grupa czytelników będzie chciała przysiąść i zagłębić się w opowieść o tym motocyklu, dlatego sięgnąłem po Saint-Exupéry’ego. „Poznaje się tylko to, co się oswoi…”. Postaram się oswoić was z tym egzemplarzem i mam nadzieję, że po wszystkim inaczej spojrzycie na motocykle dawne. Podobnie jak mnie pisanie tego tekstu dużo nauczyło o motoryzacji tamtych czasów.
NSU 251 OSL | Rocznik 1938, salon Polska
Pan Edward Włodarczyk z Suchedniowa koło Kielc kupił motocykl NSU 251 OSL w warszawskiej firmie POLSKA SPÓŁKA MOTOCYKLOWA Sp. z o.o. Był 19 października 1938 roku. 10 miesięcy później pancernik Schleswig-Holstein ostrzelał Westerplatte i rozpoczęła się II Wojna Światowa.
To ciekawe o tyle, że motocykl został kupiony na raty – pan Edward wpłacił 610 zł przy odbiorze motóra, później spłacał 12 rat po 75 zł, by na końcu zapłacić 400 zł i sfinalizować transakcję. W całości motocykl kosztował 1910 zł, a ostatnie 2 raty przypadały już na czas wojny.
Może zawierucha wojenna sprawiła, że pan Edward nigdy nie spłacił go do końca? Czy 1910 zł to były duże pieniądze w tamtych czasach? Czy NSU produkowała dobre motocykle w przededniu wojny, kiedy stal szła już na robienie czołgów? Dużo pytań, na część postaram się odpowiedzieć.
Wykwalifikowany robotnik zarabiał w II Rzeczypospolitej 95 zł miesięcznie. To oznacza, że NSU 251 kosztowało +/- 20 robotniczych pensji. Dziś zakup średniej klasy japońskiego nakeda to równowartość +/- 12 średnich krajowych. Wniosek? NSU było drogie, biorąc pod uwagę jego pojemność, ale wcale nie droższe od polskich konstrukcji. Nasz CWS M111-Sokół kosztował przed wojną ok. 4200 zł, czyli był dwa razy droższy niż NSU.
NSU 251 OSL | Dwudziestolecie międzywojenne
Przyglądając się zdjęciom, zwróćcie uwagę na tylne siodło, podnóżki i licznik. To dodatki, których brakowało w seryjnym NSU 251 OSL, a pan Edward musiał dopłacić za nie całe 120 zł. Z tego kształtuje nam się obraz pana Edwarda Włodarczyka z Suchedniowa, który dość precyzyjnie potrafił określić swoje wymagania odnośnie motocykla, był wydolny finansowo i miał kogoś, kogo potrzebował tym motocyklem wozić jako pasażera.
W dobie Internetu chwilę zajęło mi sprawdzenie, kim była ta osoba. Nazywała się Paulina i 6 lat przed zakupem motóra urodziła panu Edwardowi syna, Ireneusza. Dlaczego w takim razie Edward, ojciec, nie wybrał motocykla z koszem? To pytanie pewnie już na zawsze pozostanie bez odpowiedzi.
Mało wiemy o tym, jak wyglądał świat w latach 1918-1939. Podczas licealnych lekcji historii, XX wiek przypada na końcówkę szkoły, kiedy nauczyciele pędzą z materiałem, żeby wyrobić się przed maturą. Wiemy, że od 1933 roku w Niemczech rządził Adolf Hitler. W Polsce brakowało silnej władzy po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku. A świat? Panował rozkwit kultury masowej, w filmach kinowych pojawił się dźwięk, później kolor, w USA działalność rozpoczęła wytwórnia Walta Disneya. Jakie były ówczesne motocykle?
NSU 251 OSL | Specyfikacja techniczna
Motóry, z którymi konkurowało NSU 251 OSL, były różne: kolorowe i podłużne. Na rynku wciąż dominowały konstrukcje dolnozaworowe z całym katalogiem wad (niska sprawność, wysokie spalanie). Nie dotyczyło to jednak opisywanego NSU. Tutaj mamy do czynienia z nowoczesną, jak na tamte czasy, jednostką górnozaworową. Drogą w produkcji, ale mocną i bardzo ekonomiczną. Konkrety: silnik NSU 251 OSL generował 10,5 KM, napędzał motocykl do 105 km/h, spalając przy tym 2,4 l/100 km (dane producenta). To oznaczało dynamiczną jazdę i koszt 1 zł 38 gr za przejechanie 100 km. Dziś to byłoby marzenie.
Układ jezdny przewymiarowany, bo jeździł również w mocniejszych i cięższych modelach NSU (np. 351-OT), elektryka Bosch’a i 4-biegowa, nożna skrzynia biegów. Technologiczny szyk. Wisienką na torcie jest w pełni zakryte pierwotne i wtórne przeniesienie napędu. To była naprawdę mocna i nowoczesna konstrukcja.
NSU 251 OSL | Podróż marzeń
Rzućcie okiem na 80-latka na zdjęciach. Dziarski, prawda? Trochę inaczej patrzy się na niego, kiedy wiemy, skąd się wziął i co przeżył. Wyobraźcie sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy umówiwszy się z jego właścicielem, Radkiem Mikulskim, nie byłem w stanie dogonić NSU, jadąc współczesnym samochodem. NSU, zachowane praktycznie w 100% zgodnie z oryginałem, do dziś pozostaje pojazdem sprawnie poruszającym się w realiach ruchu drogowego.
Dochodzimy do puenty, z którą chciałbym zostawić osoby niemające do tej pory do czynienia z motoryzacją dawną. Tutaj liczy się historia. Każda śrubka, każdy detal nosi ślady minionych dekad. Nie musi być wyeksploatowany czy zużyty. Wystarczy, że jest inny, a dziś dokładnie taki element jest praktycznie nie do zdobycia.
Motocykle dawne czyta się jak książkę. Ich dokumenty to zapis historii, a jazda jest swego rodzaju podróżą w czasie. Kiedyś pan Edward Włodarczyk, dziś Radek Mikulski. Kiedyś fabryka w Neckarsulm zrobiła NSU 251 OSL, dziś robi Audi A8. Wszystko się zmienia. Gdy przygotowywałem się do opisu tego motocykla, wiedziałem, że nic nie wiem. Teraz trochę wiem i chcę wiedzieć więcej, czego i wam życzę. Wystarczy, że spojrzycie kątem oka raz i drugi. Saint-Exupéry się nie myli. Za każdym razem taki motocykl i jego historia będą wydawać się wam bliższe, aż się zaprzyjaźnicie. Wtedy… kto wie, jaka historia zaparkuje w waszym garażu.