F1 1000 GP
Tysiąc to nie lada liczba. 25 172 też wygląda całkiem nieźle. Dokładnie tyle dni minęło między pierwszym, a tysięcznym wyścigiem z cyklu Grand Prix Formuły 1. W ciągu tego czasu widzieliśmy bolidy przypominające pociski, chałupniczo przyspawane skrzydła lub wielkie wiatraki umieszczone, by „przyssać” samochód do ziemi. Patrząc na wygląd aut 70 lat temu, jestem skłonna bez dwóch zdań poprzeć teorię ewolucji Darwina.
Autor: Klaudia Kowalczyk
Ale tak, Formuła 1 ma już na karku 1000 wyścigów. Jak udały się pozostałe „setki” w Królowej Sportów Motorowych? Niemal każda z nich to inna epoka w wyścigach. F1 1000 GP różni się zdecydowanie od F1 100 czy 500 GP.
100. Grand Prix – Niemcy 1961
(P1 S. Moss, P2 W. von Trips, P3 P. Hill)
Na pierwszą „setkę” Formuła 1 musiała czekać przez ponad 10 lat. Przypadła ona na jeden z najniebezpieczniejszych wyścigów w kalendarzu – Nurburgring. Ulewny deszcz na początku i na końcu rywalizacji nie ułatwiał kierowcom życia. Pozwolił jednak Mossowi na 21-sekundową przewagę nad kolejnym zawodnikiem. Na szczęście, co w tamtych czasach wcale nie było oczywistością, nikt nie zginął.
Było to 16. i ostatnie zwycięstwo Stirlinga Mossa, który wycofał się z F1 po tym sezonie, a także ostatnie podium Wolfganga von Tripsa. Niemiec zginął podczas ostatniego wyścigu w 1961 roku.
200. Grand Prix – Monako 1971
(J. Stewart, R. Peterson, J. Ickx)
To właśnie ten wyścig został uchwycony przez Romana Polańskiego w filmie „Weekend of a Champion”. Jego bohater, Jackie Stewart, zdobył wtedy tak zwanego „wielkiego szlema” – wygrał wyścig, prowadząc przez całą jego długość, startując z pierwszego pola, a także przejechał najszybsze okrążenie, co nie było takie proste na początku lat 70. Swoją wartość pokazał młody Szwed, Ronnie Peterson. Po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę legendarnego konstruktora, Colina Chapmana z Lotusa.
300. Grand Prix – Republika Południowej Afryki 1978
(R. Peterson, P. Depailler, J. Watson)
Wyścig numer 300 miał być dla Renault nowym początkiem, po tym jak zespół zaprezentował rok wcześniej swoją unikatową, turbodoładowaną wyścigówkę. Tak się nie stało, bo silnik wybuchł zanim rywalizacja rozpoczęła się na dobre. Walka o zwycięstwo rozstrzygnęła się na ostatnim okrążeniu. Tyrrell Depaillera nie miał jednak szans z nowatorskim, „doładowanym” efektem przyziemnym Lotusem Petersona.
Tymczasem, gdzieś w tle debiutował przyszły mistrz świata i ojciec mistrza świata – Fin Keke Rosberg.
400. Grand Prix – Austria 1984
(N. Lauda, N. Piquet, M. Alboreto)
100 wyścigów później turbodoładowane silniki nie powodowały już litościwych spojrzeń. To na nich opierała się w zasadzie cała seria – chociaż nadal Renault lubiły wybuchać. Zdziwienie wywołała natomiast procedura startowa. Jak wspomina Niki Lauda: „Najpierw zobaczyłem czerwone, potem zielone, żółte, a na końcu znowu czerwone światło”. To spowodowało, że wyścig trzeba było wystartować jeszcze raz.
Tymczasem, gdzieś w tle debiutował inny wybitny zawodnik. Austriak Gerhard Berger zaliczył pierwszy wyścig Formuły 1 i pozostał z nią do 1997 roku jako kierowca, a później jako szef zespołu Toro Rosso.
500. Grand Prix – Australia 1990
(N. Piquet, N. Mansell, A. Prost)
40 lat po pierwszym wyścigu z cyklu Formuły 1, ówczesny weteran wyścigów, Nelson Piquet, nie dał się ograć młodziakom. Było jednak blisko, bo Nigel Mansell na przedostatnim okrążeniu próbował go wyprzedzić, co niemal skończyło się wypadkiem z udziałem tych dwóch kierowców. W swoim stylu określił to Piquet: „Shit almost hit the fan”.
Co ciekawe, w rundzie udział brał także Włoch Riccardo Patrese, który w tamtym momencie miał na koncie 208 startów w Grand Prix. Oznacza to, że brał wówczas udział w 41,6% wyścigów w historii! Pozostaje to oczywiście niepobitym rekordem.
600. Grand Prix – Argentyna 1997
(J. Villeneuve, E. Irvine, R. Schumacher)
Prosty wyścig, w którym od startu do mety prowadził Kanadyjczyk, późniejszy zdobywca tytułu mistrza świata – Jacques Villeneuve. Trzecie miejsce zajął niespodziewanie młodszy brat pewnego innego mistrza. Ralf Schumacher został najmłodszym zdobywcą podium w historii, a miał aż 21 lat! Rekord ten pobił dopiero Robert Kubica w 2006 roku. Dziś wydaje się to jednak prehistorią, bo na czele listy, prawdopodobnie już na zawsze, jest Max Verstappen, który stanął na podium w wieku 18 lat.
700. Grand Prix – Brazylia 2003
(G. Fisichella, K. Raikkonen, F. Alonso)
Ulewny deszcz na Interlagos spowodował co najmniej 10 różnych, mniejszych lub większych, kolizji. Ta runda mistrzostw świata była na tyle chaotyczna, że po jej zakończeniu nie do końca było wiadomo, kto ją zwyciężył!
Wszystko przez wypadek Fernando Alonso, który przedwcześnie zakończył wyścig. W tym samym momencie Giancarlo Fisichella wyprzedził Kimiego Raikkonena. Początkowo to Fin został ogłoszony zwycięzcą. Przez kilka dni sędziowie zastanawiali się, jak wyjść z tej sytuacji. Ostatecznie, tuż przed kolejną rundą Grand Prix, Raikkonen musiał zwrócić trofeum Fisichelli.
800. Grand Prix – Singapur 2008
(F. Alonso, N. Rosberg, L. Hamilton)
Pierwsze nocne Grand Prix w historii. Ten wyścig zapadł kibicom w pamięci jednak nie ze względu na numer czy porę, a aferę, która rozpętała się po nim.
Na 14 „kółku” Nelson Piquet Jr. rozbił swoje Renault o bandę, co spowodowało wyjazd samochodu bezpieczeństwa na tor. Jedynie jego zespołowy kolega – Fernando Alonso – skorzystał z usług swoich mechaników przed tym zdarzeniem. Dało mu to przewagę nad innymi i z łatwością wygrał rundę. Sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie zranione uczucia Piqueta, z którym Renault nie przedłużyło kontraktu. Wynikiem „Crashgate” było między innymi wycofanie się kluczowych sponsorów z dotowania zespołu.
900. Grand Prix – Bahrajn 2014
(L. Hamilton, N. Rosberg, S. Perez)
Po raz pierwszy kierowcy Mercedesa mogli ze sobą powalczyć, bo zespół nie użył team orders. Na dużą ilość wyprzedzeń w stawce wpływ miały szybko niszczące się opony. Mimo tego, kibice nie mogli przekonać się do nowej formuły wyścigów. Był to bowiem pierwszy sezon z V-szóstkami na pokładzie, które nie mogły dorównać V-ósemkom z 2013 roku. Po raz pierwszy także świętowano „setkę” Grand Prix, w tym przypadku dziewiątą. Zaczęto odliczać także do 1000.
P. S. Kimi Raikkonen jest kierowcą, który przeżył w swojej karierze najwięcej „setek”. Fin startował już w trzech, a przed nim czwarta, czyli F1 1000 GP Chin w niedzielę, 14 kwietnia 2019.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
F1 1000 GP
Tysiąc to nie lada liczba. 25 172 też wygląda całkiem nieźle. Dokładnie tyle dni minęło między pierwszym, a tysięcznym wyścigiem z cyklu Grand Prix Formuły 1. W ciągu tego czasu widzieliśmy bolidy przypominające pociski, chałupniczo przyspawane skrzydła lub wielkie wiatraki umieszczone, by „przyssać” samochód do ziemi. Patrząc na wygląd aut 70 lat temu, jestem skłonna bez dwóch zdań poprzeć teorię ewolucji Darwina.
Autor: Klaudia Kowalczyk
Ale tak, Formuła 1 ma już na karku 1000 wyścigów. Jak udały się pozostałe „setki” w Królowej Sportów Motorowych? Niemal każda z nich to inna epoka w wyścigach. F1 1000 GP różni się zdecydowanie od F1 100 czy 500 GP.
100. Grand Prix – Niemcy 1961
(P1 S. Moss, P2 W. von Trips, P3 P. Hill)
Na pierwszą „setkę” Formuła 1 musiała czekać przez ponad 10 lat. Przypadła ona na jeden z najniebezpieczniejszych wyścigów w kalendarzu – Nurburgring. Ulewny deszcz na początku i na końcu rywalizacji nie ułatwiał kierowcom życia. Pozwolił jednak Mossowi na 21-sekundową przewagę nad kolejnym zawodnikiem. Na szczęście, co w tamtych czasach wcale nie było oczywistością, nikt nie zginął.
Było to 16. i ostatnie zwycięstwo Stirlinga Mossa, który wycofał się z F1 po tym sezonie, a także ostatnie podium Wolfganga von Tripsa. Niemiec zginął podczas ostatniego wyścigu w 1961 roku.
200. Grand Prix – Monako 1971
(J. Stewart, R. Peterson, J. Ickx)
To właśnie ten wyścig został uchwycony przez Romana Polańskiego w filmie „Weekend of a Champion”. Jego bohater, Jackie Stewart, zdobył wtedy tak zwanego „wielkiego szlema” – wygrał wyścig, prowadząc przez całą jego długość, startując z pierwszego pola, a także przejechał najszybsze okrążenie, co nie było takie proste na początku lat 70. Swoją wartość pokazał młody Szwed, Ronnie Peterson. Po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę legendarnego konstruktora, Colina Chapmana z Lotusa.
300. Grand Prix – Republika Południowej Afryki 1978
(R. Peterson, P. Depailler, J. Watson)
Wyścig numer 300 miał być dla Renault nowym początkiem, po tym jak zespół zaprezentował rok wcześniej swoją unikatową, turbodoładowaną wyścigówkę. Tak się nie stało, bo silnik wybuchł zanim rywalizacja rozpoczęła się na dobre. Walka o zwycięstwo rozstrzygnęła się na ostatnim okrążeniu. Tyrrell Depaillera nie miał jednak szans z nowatorskim, „doładowanym” efektem przyziemnym Lotusem Petersona.
Tymczasem, gdzieś w tle debiutował przyszły mistrz świata i ojciec mistrza świata – Fin Keke Rosberg.
400. Grand Prix – Austria 1984
(N. Lauda, N. Piquet, M. Alboreto)
100 wyścigów później turbodoładowane silniki nie powodowały już litościwych spojrzeń. To na nich opierała się w zasadzie cała seria – chociaż nadal Renault lubiły wybuchać. Zdziwienie wywołała natomiast procedura startowa. Jak wspomina Niki Lauda: „Najpierw zobaczyłem czerwone, potem zielone, żółte, a na końcu znowu czerwone światło”. To spowodowało, że wyścig trzeba było wystartować jeszcze raz.
Tymczasem, gdzieś w tle debiutował inny wybitny zawodnik. Austriak Gerhard Berger zaliczył pierwszy wyścig Formuły 1 i pozostał z nią do 1997 roku jako kierowca, a później jako szef zespołu Toro Rosso.
500. Grand Prix – Australia 1990
(N. Piquet, N. Mansell, A. Prost)
40 lat po pierwszym wyścigu z cyklu Formuły 1, ówczesny weteran wyścigów, Nelson Piquet, nie dał się ograć młodziakom. Było jednak blisko, bo Nigel Mansell na przedostatnim okrążeniu próbował go wyprzedzić, co niemal skończyło się wypadkiem z udziałem tych dwóch kierowców. W swoim stylu określił to Piquet: „Shit almost hit the fan”.
Co ciekawe, w rundzie udział brał także Włoch Riccardo Patrese, który w tamtym momencie miał na koncie 208 startów w Grand Prix. Oznacza to, że brał wówczas udział w 41,6% wyścigów w historii! Pozostaje to oczywiście niepobitym rekordem.
600. Grand Prix – Argentyna 1997
(J. Villeneuve, E. Irvine, R. Schumacher)
Prosty wyścig, w którym od startu do mety prowadził Kanadyjczyk, późniejszy zdobywca tytułu mistrza świata – Jacques Villeneuve. Trzecie miejsce zajął niespodziewanie młodszy brat pewnego innego mistrza. Ralf Schumacher został najmłodszym zdobywcą podium w historii, a miał aż 21 lat! Rekord ten pobił dopiero Robert Kubica w 2006 roku. Dziś wydaje się to jednak prehistorią, bo na czele listy, prawdopodobnie już na zawsze, jest Max Verstappen, który stanął na podium w wieku 18 lat.
700. Grand Prix – Brazylia 2003
(G. Fisichella, K. Raikkonen, F. Alonso)
Ulewny deszcz na Interlagos spowodował co najmniej 10 różnych, mniejszych lub większych, kolizji. Ta runda mistrzostw świata była na tyle chaotyczna, że po jej zakończeniu nie do końca było wiadomo, kto ją zwyciężył!
Wszystko przez wypadek Fernando Alonso, który przedwcześnie zakończył wyścig. W tym samym momencie Giancarlo Fisichella wyprzedził Kimiego Raikkonena. Początkowo to Fin został ogłoszony zwycięzcą. Przez kilka dni sędziowie zastanawiali się, jak wyjść z tej sytuacji. Ostatecznie, tuż przed kolejną rundą Grand Prix, Raikkonen musiał zwrócić trofeum Fisichelli.
800. Grand Prix – Singapur 2008
(F. Alonso, N. Rosberg, L. Hamilton)
Pierwsze nocne Grand Prix w historii. Ten wyścig zapadł kibicom w pamięci jednak nie ze względu na numer czy porę, a aferę, która rozpętała się po nim.
Na 14 „kółku” Nelson Piquet Jr. rozbił swoje Renault o bandę, co spowodowało wyjazd samochodu bezpieczeństwa na tor. Jedynie jego zespołowy kolega – Fernando Alonso – skorzystał z usług swoich mechaników przed tym zdarzeniem. Dało mu to przewagę nad innymi i z łatwością wygrał rundę. Sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie zranione uczucia Piqueta, z którym Renault nie przedłużyło kontraktu. Wynikiem „Crashgate” było między innymi wycofanie się kluczowych sponsorów z dotowania zespołu.
900. Grand Prix – Bahrajn 2014
(L. Hamilton, N. Rosberg, S. Perez)
Po raz pierwszy kierowcy Mercedesa mogli ze sobą powalczyć, bo zespół nie użył team orders. Na dużą ilość wyprzedzeń w stawce wpływ miały szybko niszczące się opony. Mimo tego, kibice nie mogli przekonać się do nowej formuły wyścigów. Był to bowiem pierwszy sezon z V-szóstkami na pokładzie, które nie mogły dorównać V-ósemkom z 2013 roku. Po raz pierwszy także świętowano „setkę” Grand Prix, w tym przypadku dziewiątą. Zaczęto odliczać także do 1000.
P. S. Kimi Raikkonen jest kierowcą, który przeżył w swojej karierze najwięcej „setek”. Fin startował już w trzech, a przed nim czwarta, czyli F1 1000 GP Chin w niedzielę, 14 kwietnia 2019.