Kuba Śmiechowski wywiad
KK: Jakie są nastroje w ekipie? Po raz drugi udało wam się zakwalifikować do najważniejszej imprezy w sezonie.
KŚ: Bardzo się cieszymy z tego, że po raz drugi zostaliśmy wybrani do uczestniczenia. Wszyscy wiedzą, że to jest bardzo duże wyzwanie. Do tego startu przygotowujemy się od początku sezonu. Szczególnie po ostatnim wyścigu jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni [ekipa Śmiechowskiego zajęła 7 miejsce w 4-godzinnym wyścigu we Francji – przyp. red.]. Myślę więc, że wchodzimy z dobrym, pozytywnym nastawieniem do tego tygodnia wyścigowego.
KK: W takim razie jak idą przygotowania – zarówno te fizyczne, jak i mentalne?
KŚ: Tu ważniejsze jest przygotowanie mentalne, bo sam tor nie jest bardzo wymagający fizycznie dzięki długim prostym. Tam można odpocząć. Bierzemy jednak udział w 24-godzinnym wyścigu, czyli jedziemy dwie godziny, za trzy godziny znowu kolejne dwie godziny i tak parę razy. To jest najbardziej wymagający element.
KK: I w jaki sposób się do tego przygotować? Zaliczasz nocki bez snu?
KŚ: Oczekuję, że będę mógł spać między jazdami, więc myślę, że to nie będzie duży problem. Bardziej chodzi o to, żeby móc utrzymać koncentrację i od razu po przebudzeniu być maksymalnie skupionym.
KK: Razem z tobą jedzie dwóch kierowców – Rene Binder i Matevos Isaakyan – jak się dogrywacie? Czy przez pandemię jest to nieco utrudnione?
KŚ: Zarówno Rene i Matevos są bardzo fajnymi ludźmi do współpracy, nie ma żadnych zgrzytów, więc myślę że pod tym względem nie mamy problemów. Można się z nimi pośmiać, można na spokojnie porozmawiać. Są to ludzie, z którymi mogę spędzać wolny czas, więc to pozytywne, bo jeśli jeździ się z kimś dla samego jeżdżenia i wymienienia uwag o aucie to cały expercience Le Mans staje się mniej przyjemny.
KK: Macie możliwość spotykania się ze sobą poza torem?
KŚ: Teraz wszyscy są u siebie i tam się przygotowują. Te restrykcje na szczęście są już mniejsze, więc możemy spotykać się w garażu. Teraz już tego nie robimy. W tym momencie już nie mamy takiej potrzeby. Będziemy na torze od samego początku, więc wtedy się dogramy już do końca.
KK: Jaki cel na ten rok? Ubiegłoroczny został zrealizowany – dojechaliście do mety.
KŚ: Chcielibyśmy się poprawić. Myślę, że co roku celem powinno być osiągnięciem mety. Wyścig jest nieprzewidywalny, wszystko może się wydarzyć. Nie jest to 4-godzinna runda, że gdy coś się stanie to i tak dojedziemy do mety. Mimo, że wszystko sprawdzamy trzy, cztery razy – wszystko się może zdarzyć. Chcemy dojechać. Co przy tym wyjdzie? Zobaczymy.
KK: W tym roku Le Mans odbywa się o nietypowej porze – wczesną jesienią. Co to zmienia?
KŚ: Nie wpływa to na przygotowanie samego auta czy zespołu. Zmieni się przede wszystkim to, ile godzin przejedziemy w nocy. To będzie trochę większym wyzwaniem. Średnie temperatury mają być nieco niższe. Spodziewamy się, że użyjemy miękkich mieszanek opon, a przynajmniej bardziej miękkich, niż użylibyśmy w środku lata.
KK: Kibiców też nie będzie, oczywiście oprócz tych, którzy będą próbowali oglądać wyścig na dziko.
KŚ: Nie zmieni to wiele w naszej jeździe. Jednak to bardzo smutny widok, że nikogo nie ma na trybunach. Dla nas jako kierowców wyścig pozostaje ten sam, cel także się nie zmienia. Nie jesteśmy tam, żeby uśmiechać się do kibiców, tylko po to żeby ścigać się między sobą.
24-godzinny wyścig w Le Mans startuje w sobotę, 19 września o 14:30.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Kuba Śmiechowski wywiad
KK: Jakie są nastroje w ekipie? Po raz drugi udało wam się zakwalifikować do najważniejszej imprezy w sezonie.
KŚ: Bardzo się cieszymy z tego, że po raz drugi zostaliśmy wybrani do uczestniczenia. Wszyscy wiedzą, że to jest bardzo duże wyzwanie. Do tego startu przygotowujemy się od początku sezonu. Szczególnie po ostatnim wyścigu jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni [ekipa Śmiechowskiego zajęła 7 miejsce w 4-godzinnym wyścigu we Francji – przyp. red.]. Myślę więc, że wchodzimy z dobrym, pozytywnym nastawieniem do tego tygodnia wyścigowego.
KK: W takim razie jak idą przygotowania – zarówno te fizyczne, jak i mentalne?
KŚ: Tu ważniejsze jest przygotowanie mentalne, bo sam tor nie jest bardzo wymagający fizycznie dzięki długim prostym. Tam można odpocząć. Bierzemy jednak udział w 24-godzinnym wyścigu, czyli jedziemy dwie godziny, za trzy godziny znowu kolejne dwie godziny i tak parę razy. To jest najbardziej wymagający element.
KK: I w jaki sposób się do tego przygotować? Zaliczasz nocki bez snu?
KŚ: Oczekuję, że będę mógł spać między jazdami, więc myślę, że to nie będzie duży problem. Bardziej chodzi o to, żeby móc utrzymać koncentrację i od razu po przebudzeniu być maksymalnie skupionym.
KK: Razem z tobą jedzie dwóch kierowców – Rene Binder i Matevos Isaakyan – jak się dogrywacie? Czy przez pandemię jest to nieco utrudnione?
KŚ: Zarówno Rene i Matevos są bardzo fajnymi ludźmi do współpracy, nie ma żadnych zgrzytów, więc myślę że pod tym względem nie mamy problemów. Można się z nimi pośmiać, można na spokojnie porozmawiać. Są to ludzie, z którymi mogę spędzać wolny czas, więc to pozytywne, bo jeśli jeździ się z kimś dla samego jeżdżenia i wymienienia uwag o aucie to cały expercience Le Mans staje się mniej przyjemny.
KK: Macie możliwość spotykania się ze sobą poza torem?
KŚ: Teraz wszyscy są u siebie i tam się przygotowują. Te restrykcje na szczęście są już mniejsze, więc możemy spotykać się w garażu. Teraz już tego nie robimy. W tym momencie już nie mamy takiej potrzeby. Będziemy na torze od samego początku, więc wtedy się dogramy już do końca.
KK: Jaki cel na ten rok? Ubiegłoroczny został zrealizowany – dojechaliście do mety.
KŚ: Chcielibyśmy się poprawić. Myślę, że co roku celem powinno być osiągnięciem mety. Wyścig jest nieprzewidywalny, wszystko może się wydarzyć. Nie jest to 4-godzinna runda, że gdy coś się stanie to i tak dojedziemy do mety. Mimo, że wszystko sprawdzamy trzy, cztery razy – wszystko się może zdarzyć. Chcemy dojechać. Co przy tym wyjdzie? Zobaczymy.
KK: W tym roku Le Mans odbywa się o nietypowej porze – wczesną jesienią. Co to zmienia?
KŚ: Nie wpływa to na przygotowanie samego auta czy zespołu. Zmieni się przede wszystkim to, ile godzin przejedziemy w nocy. To będzie trochę większym wyzwaniem. Średnie temperatury mają być nieco niższe. Spodziewamy się, że użyjemy miękkich mieszanek opon, a przynajmniej bardziej miękkich, niż użylibyśmy w środku lata.
KK: Kibiców też nie będzie, oczywiście oprócz tych, którzy będą próbowali oglądać wyścig na dziko.
KŚ: Nie zmieni to wiele w naszej jeździe. Jednak to bardzo smutny widok, że nikogo nie ma na trybunach. Dla nas jako kierowców wyścig pozostaje ten sam, cel także się nie zmienia. Nie jesteśmy tam, żeby uśmiechać się do kibiców, tylko po to żeby ścigać się między sobą.
24-godzinny wyścig w Le Mans startuje w sobotę, 19 września o 14:30.