Steve McQueen historia
Od czego to się zaczęło?
Czy wyrazista, pełna barw postać musi nieść za sobą bagaż przykrych doświadczeń? Jeżeli postanowimy odpowiedzieć na to z perspektywy Steva McQueena, to tak. Przecież mówimy o człowieku wychowującym się bez ojca, co dla mężczyzny jest kolosalnym deficytem. Jakby tego było mało jego matka nie dość, że była kobietą dość lekkich obyczajów z problemem alkoholowym, to nie specjalnie paliła się do wychowywania swojego jedynego syna. Samotność musiał odebrać jako lekcję życia, a nie dożywotnie wykluczenie.
Steve McQueen papierosy
Chłopak z takimi korzeniami musi zostać albo ikoną, albo boleśnie mówiąc – nikim. Na półśrodki nie ma tu miejsca. Początkowo jego młodość wybierała drogę ku drugiemu scenariuszowi, co potwierdzać mogą liczne przypadki życia poza prawem. Jednak moment przełomu, którym było dostanie się do szkoły aktorskiej w Nowym Yorku, doprowadził go na szczyt, a według wielu jego cień przyćmił gwiazdorską aurę Jamesa Deana. Co ciekawe, ścieżki obu panów przecięły się, zanim bohater tego materiału stał się ikoną. Gdy McQueen pracował w jednym z warsztatów, naprawiał motocykl – dokładnie Indiana Warrior TT – należący właśnie do Jamesa Deana. Nie tak długo później, ten sam chłopak za samo przeczytanie scenariusza, życzył sobie 50 000 dolarów. Przewrotność nie zna granic, jednak punkt kulminacyjny jego życia skrywał też pewnego rodzaju niewydolność.
Moment, kiedy był najbardziej rozchwytywany, był momentem, kiedy chciał jak najbardziej uciec od splendoru Hollywood.
Wszystko w imię poszukiwań czegoś, co da mu czyste szczęście pozbawione obłudy. Jednak nie zawsze tak było – Steve w jakimś stopniu kochał też wystawne życie. Był nawet w drodze na feralną imprezę, podczas której zginęła Sharon Tate – pokazywanie się w takich miejscach było na to dowodem. Jak się później okazało, McQueen znalazł się nawet na liście osób, które mają się przenieść na tamten świat, będący później dla niego obiektem kultu i fascynacji. W tej konkretnej sytuacji życie uratowała mu spontaniczność – zatrzymał się ze świeżo poznaną autostopowiczką, a do domu Polańskiego i Tate nie dotarł. Nie tak dawno temu historia odżyła za sprawą „Pewnego razu w Hollywood”.
Steve McQueen historia | Obraz prawdziwy
Steve McQueen i Faye Dunaway
Paradoksem jego życia aktorskiego było to, że on tak naprawdę nie lubił grać, co z resztą oficjalnie przyznał. Wybrał aktorstwo z możliwie najbardziej… zwierzęcego powodu – było w nim dużo pięknych kobiet, co później stało się też odzwierciedleniem jego życia. Liczne zdrady i romanse przyćmiły liczne śluby, poza tym ostatnim, z Barbarą Minty McQueen – on miał być inny. Jednak to małżeństwo przepełnione prawdziwym i odwzajemnianym uczuciem, niestety przepełnione było też chorobą, którą aktor początkowo próbował ukrywać – złośliwym nowotworem, którego nabawił się od azbestu, używanego w kombinezonach wyścigowych w celu ochrony przed poparzeniami. Jego kolosalny problem zdradziło to, że podczas zdjęć przestał wykonywać sceny kaskaderskie, co przecież wcześniej robił bardzo często.
„Kochał kobiety, ale motocykle bardziej”
McQueen kochał wyścigi, prędkość i jazdą samą w sobie, dlatego lista jego aut czy motocykli, jest dłuższa niż most Hong Kong–Zhuhai–Macau. Gdy był zestresowany, wsiadał na motocykl lub do samochodu i jeździł bez celu. W swojej krótkiej, ale burzliwej historii był właścicielem Ferrari 250GT Lusso, Porsche 911S, Porsche 908 Spyder, Lotusa Eleven czy Mercedesa 300SEL 6.3. Wyjątkową miłością darzył czarne Porsche Speedster – auto, które po sprzedaniu, za wszelką cenę chciał odkupić od nowego właściciela. Ponoć właśnie w tym aucie ścigał się po raz pierwszy.
„Aktor, który jeździ, czy kierowca, który gra?”
Niech za dowód jego fascynacji jazdą posłuży 37 mandatów za prędkość, które dostał podczas przejażdżek swoim Mercedesem, towarzyszących zdjęciom do Wielkiej Ucieczki. Członkowie, obserwatorzy czy komentatorzy jego życia właśnie w tym upatrują emocji, dającej mu najbardziej zintensyfikowane bodźce, a gdy sytuacja tego wymagała, największe ukojenie.
Steve McQueen historia | Podsumowując…
Jedną z rzeczy, które stanowią o byciu ikoną, jest ponadczasowość. Inaczej mówiąc, kiedy nowe pokolenia odkrywają daną postać od nowa – trochę tak jak my teraz. Mówimy tu przecież o wielowymiarowej, wielkiej osobowości, pełnej blasków i cieni, reprezentującej wielkie kino i wielkie życie. Pod koniec swojego życia McQueen się nawrócił, uwierzył w niewidzialny byt. Kto wie, może w takim razie jego duch nadal podróżuje drogami Hollywood?
Zaobserwuj nas na Twitterze i Instagramie!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Steve McQueen historia
Od czego to się zaczęło?
Czy wyrazista, pełna barw postać musi nieść za sobą bagaż przykrych doświadczeń? Jeżeli postanowimy odpowiedzieć na to z perspektywy Steva McQueena, to tak. Przecież mówimy o człowieku wychowującym się bez ojca, co dla mężczyzny jest kolosalnym deficytem. Jakby tego było mało jego matka nie dość, że była kobietą dość lekkich obyczajów z problemem alkoholowym, to nie specjalnie paliła się do wychowywania swojego jedynego syna. Samotność musiał odebrać jako lekcję życia, a nie dożywotnie wykluczenie.
Steve McQueen papierosy
Chłopak z takimi korzeniami musi zostać albo ikoną, albo boleśnie mówiąc – nikim. Na półśrodki nie ma tu miejsca. Początkowo jego młodość wybierała drogę ku drugiemu scenariuszowi, co potwierdzać mogą liczne przypadki życia poza prawem. Jednak moment przełomu, którym było dostanie się do szkoły aktorskiej w Nowym Yorku, doprowadził go na szczyt, a według wielu jego cień przyćmił gwiazdorską aurę Jamesa Deana. Co ciekawe, ścieżki obu panów przecięły się, zanim bohater tego materiału stał się ikoną. Gdy McQueen pracował w jednym z warsztatów, naprawiał motocykl – dokładnie Indiana Warrior TT – należący właśnie do Jamesa Deana. Nie tak długo później, ten sam chłopak za samo przeczytanie scenariusza, życzył sobie 50 000 dolarów. Przewrotność nie zna granic, jednak punkt kulminacyjny jego życia skrywał też pewnego rodzaju niewydolność.
Moment, kiedy był najbardziej rozchwytywany, był momentem, kiedy chciał jak najbardziej uciec od splendoru Hollywood.
Wszystko w imię poszukiwań czegoś, co da mu czyste szczęście pozbawione obłudy. Jednak nie zawsze tak było – Steve w jakimś stopniu kochał też wystawne życie. Był nawet w drodze na feralną imprezę, podczas której zginęła Sharon Tate – pokazywanie się w takich miejscach było na to dowodem. Jak się później okazało, McQueen znalazł się nawet na liście osób, które mają się przenieść na tamten świat, będący później dla niego obiektem kultu i fascynacji. W tej konkretnej sytuacji życie uratowała mu spontaniczność – zatrzymał się ze świeżo poznaną autostopowiczką, a do domu Polańskiego i Tate nie dotarł. Nie tak dawno temu historia odżyła za sprawą „Pewnego razu w Hollywood”.
Steve McQueen historia | Obraz prawdziwy
Steve McQueen i Faye Dunaway
Paradoksem jego życia aktorskiego było to, że on tak naprawdę nie lubił grać, co z resztą oficjalnie przyznał. Wybrał aktorstwo z możliwie najbardziej… zwierzęcego powodu – było w nim dużo pięknych kobiet, co później stało się też odzwierciedleniem jego życia. Liczne zdrady i romanse przyćmiły liczne śluby, poza tym ostatnim, z Barbarą Minty McQueen – on miał być inny. Jednak to małżeństwo przepełnione prawdziwym i odwzajemnianym uczuciem, niestety przepełnione było też chorobą, którą aktor początkowo próbował ukrywać – złośliwym nowotworem, którego nabawił się od azbestu, używanego w kombinezonach wyścigowych w celu ochrony przed poparzeniami. Jego kolosalny problem zdradziło to, że podczas zdjęć przestał wykonywać sceny kaskaderskie, co przecież wcześniej robił bardzo często.
„Kochał kobiety, ale motocykle bardziej”
McQueen kochał wyścigi, prędkość i jazdą samą w sobie, dlatego lista jego aut czy motocykli, jest dłuższa niż most Hong Kong–Zhuhai–Macau. Gdy był zestresowany, wsiadał na motocykl lub do samochodu i jeździł bez celu. W swojej krótkiej, ale burzliwej historii był właścicielem Ferrari 250GT Lusso, Porsche 911S, Porsche 908 Spyder, Lotusa Eleven czy Mercedesa 300SEL 6.3. Wyjątkową miłością darzył czarne Porsche Speedster – auto, które po sprzedaniu, za wszelką cenę chciał odkupić od nowego właściciela. Ponoć właśnie w tym aucie ścigał się po raz pierwszy.
„Aktor, który jeździ, czy kierowca, który gra?”
Niech za dowód jego fascynacji jazdą posłuży 37 mandatów za prędkość, które dostał podczas przejażdżek swoim Mercedesem, towarzyszących zdjęciom do Wielkiej Ucieczki. Członkowie, obserwatorzy czy komentatorzy jego życia właśnie w tym upatrują emocji, dającej mu najbardziej zintensyfikowane bodźce, a gdy sytuacja tego wymagała, największe ukojenie.
Steve McQueen historia | Podsumowując…
Jedną z rzeczy, które stanowią o byciu ikoną, jest ponadczasowość. Inaczej mówiąc, kiedy nowe pokolenia odkrywają daną postać od nowa – trochę tak jak my teraz. Mówimy tu przecież o wielowymiarowej, wielkiej osobowości, pełnej blasków i cieni, reprezentującej wielkie kino i wielkie życie. Pod koniec swojego życia McQueen się nawrócił, uwierzył w niewidzialny byt. Kto wie, może w takim razie jego duch nadal podróżuje drogami Hollywood?