Porsche E Concept | Wszyscy ścigają się w Le Mans, a i tak wygrywa TDI – takie powiedzenie jeszcze rok temu miałoby rację bytu. Od przeszło dekady Audi zupełnie zdominowało najsłynniejszy wyścig długodystansowy – 24h Le Mans. Napędzane ropą Audi R15, a później R18, nie dawało rywalom szans na równorzędną walkę. Wydawało się, że nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. Jednak 14 czerwca 2015 roku elektryczne Porsche 919 Hybrid pokonało 395 okrążeń toru, zwyciężając tym samym wyścigowy maraton. Marka ze Stuttgartu pokonała swojego rywala, jednak to dopiero początek ofensywy. Następny na celowniku jest oponent zza oceanu – Tesla.
Tekst: Andrzej Bzowski / Foto: materiały prasowe Porsche
Elon Musk, właściciel marki Tesla Motors, zafundował solidne poszerzenie horyzontów całej branży motoryzacyjnej. To dzięki niemu napędzane prądem samochody przebyły długą drogę od czegoś, co budziło śmiech i politowanie, do pełnoprawnych aut z łatwością konkurujących z najszybszymi benzyniakami. Zwłaszcza model P85D z trybem Insane Mode udowodnił, że „elektryk” może zapewnić równie intensywny przypływ adrenaliny do krwiobiegu. Jednak czas monopolu na mocne auta zasilane z gniazdka powoli dobiega końca. Porsche zaprezentowało właśnie koncept Mission E, który zapowiada poszerzenie oferty o elektryczne Porsche.
Elektryczne Porsche E Concept
Nazwa konceptu jest nieprzypadkowa. Inżynierowie z Porsche postanowili rozprawić się ze wszystkimi bolączkami aut elektrycznych. Pierwsza kwestia – zasięg. Elektryczne Porsche E Concept może pokonać na jednym ładowaniu 500 kilometrów, co już wysoko stawia poprzeczkę. Co jednak, kiedy musicie za jednym zamachem przemierzyć trasę zdecydowanie dłuższą? Kilkugodzinne ładowanie w podróży raczej nie wchodzi w grę. Inżynierowie ze Stuttgartu znaleźli rozwiązanie.
Porsche Turbo Charging, bo tak nazywa się zbawienna technologia, pozwala naładować akumulatory do 80% pojemności w ciągu zaledwie… 15 minut!
Tak napełnione ogniwa pozwalają przejechać kolejne 400 kilometrów. Błyskawiczne doładowanie stało się możliwe za sprawą podwojenia napięcia – Porsche opracowało innowacyjny układ 800 V, zastępujący powszechnie stosowany 400 V. Ładowanie może odbywać się zarówno tradycyjną, przewodową drogą, jak i poprzez indukcję.
By móc konkurować z Teslą, auto elektryczne musi być zdolne stawić czoła najmocniejszym samochodom sportowym. Porsche nie zapomniało o tym aspekcie. Elektryczne Porsche wyposażone zostało w dwa silniki elektryczne, produkujące moc 600 KM. Technologia w nich zastosowana czerpie pełnymi garściami z 919 Hybrid. Pierwsza setka pojawia się na prędkościomierzu przed upływem trzech i pół sekundy, druga to kwestia 12 sekund. To ponad pięć sekund szybciej niż rywal zza wielkiej wody, Tesla P85D.
Wszystkie techniczne zawiłości, szczegóły i tabelki przestają mieć znaczenie, gdy spojrzymy na to auto. Niska, muskularna sylwetka zdradza sportowe nacechowanie najnowszego konceptu od Porsche. Linia boczna to coś między 911 a Panamerą, a przód nawiązuje do hybrydowego 918. Pomimo futurystycznego wyglądu, z łatwością odszukamy kluczowe cechy stylistyki Porsche, o ile jedynym skojarzeniem nie będą okrągłe lampy z 911. Koncept Mission E, pomimo zamontowanych w podłodze akumulatorów, mierzy zaledwie 1,29 metra. Nadwozie wyposażono w czworo drzwi, z czego tylna para otwiera się „pod wiatr”. Ułatwia to dostęp do wnętrza wyposażonego w cztery kubełkowe fotele. Przed oczami kierowcy znajduje się ekran wyświetlający pięć okrągłych liczników, zupełnie jak w pierwszym 911. Jednak sterowanie tymi wyświetlaczami to kolejny krok w przyszłość. Kamera śledzi, na który z nich kieruje wzrok zasiadający za kierownicą szczęśliwiec, po czym aktywuje podświetlenie, a przycisk na kierownicy pozwala na skorzystanie z powiązanego menu. Nie będzie chyba specjalnym zaskoczeniem, że dostęp do większości urządzeń uzyskujemy poprzez dotykowe ekrany.
Nawet 25-latek może w tym wnętrzu poczuć się jak emeryt, próbujący odblokować iPada.
Osiągi osiągami, ale nikt raczej nie skusi się na elektryczne Porsche, którego silnik brzmieniem przypomina odkurzacz czy współczesną Formułę 1. Porsche i tutaj mile zaskakuje. Michael Mauer, szef stylistów Porsche, sugeruje, że brzmienie będzie rozwinięciem naturalnego dla tej jednostki odgłosu pracy przypominającego… silnik odrzutowy. Szykuje się więc godne zastępstwo dla charakternego, 6-cylindrowego boxera.
Inne artykuły tego autora: TUTAJ
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Porsche E Concept | Wszyscy ścigają się w Le Mans, a i tak wygrywa TDI – takie powiedzenie jeszcze rok temu miałoby rację bytu. Od przeszło dekady Audi zupełnie zdominowało najsłynniejszy wyścig długodystansowy – 24h Le Mans. Napędzane ropą Audi R15, a później R18, nie dawało rywalom szans na równorzędną walkę. Wydawało się, że nikt nie jest w stanie im przeszkodzić. Jednak 14 czerwca 2015 roku elektryczne Porsche 919 Hybrid pokonało 395 okrążeń toru, zwyciężając tym samym wyścigowy maraton. Marka ze Stuttgartu pokonała swojego rywala, jednak to dopiero początek ofensywy. Następny na celowniku jest oponent zza oceanu – Tesla.
Tekst: Andrzej Bzowski / Foto: materiały prasowe Porsche
Elon Musk, właściciel marki Tesla Motors, zafundował solidne poszerzenie horyzontów całej branży motoryzacyjnej. To dzięki niemu napędzane prądem samochody przebyły długą drogę od czegoś, co budziło śmiech i politowanie, do pełnoprawnych aut z łatwością konkurujących z najszybszymi benzyniakami. Zwłaszcza model P85D z trybem Insane Mode udowodnił, że „elektryk” może zapewnić równie intensywny przypływ adrenaliny do krwiobiegu. Jednak czas monopolu na mocne auta zasilane z gniazdka powoli dobiega końca. Porsche zaprezentowało właśnie koncept Mission E, który zapowiada poszerzenie oferty o elektryczne Porsche.
Elektryczne Porsche E Concept
Nazwa konceptu jest nieprzypadkowa. Inżynierowie z Porsche postanowili rozprawić się ze wszystkimi bolączkami aut elektrycznych. Pierwsza kwestia – zasięg. Elektryczne Porsche E Concept może pokonać na jednym ładowaniu 500 kilometrów, co już wysoko stawia poprzeczkę. Co jednak, kiedy musicie za jednym zamachem przemierzyć trasę zdecydowanie dłuższą? Kilkugodzinne ładowanie w podróży raczej nie wchodzi w grę. Inżynierowie ze Stuttgartu znaleźli rozwiązanie.
Porsche Turbo Charging, bo tak nazywa się zbawienna technologia, pozwala naładować akumulatory do 80% pojemności w ciągu zaledwie… 15 minut!
Tak napełnione ogniwa pozwalają przejechać kolejne 400 kilometrów. Błyskawiczne doładowanie stało się możliwe za sprawą podwojenia napięcia – Porsche opracowało innowacyjny układ 800 V, zastępujący powszechnie stosowany 400 V. Ładowanie może odbywać się zarówno tradycyjną, przewodową drogą, jak i poprzez indukcję.
By móc konkurować z Teslą, auto elektryczne musi być zdolne stawić czoła najmocniejszym samochodom sportowym. Porsche nie zapomniało o tym aspekcie. Elektryczne Porsche wyposażone zostało w dwa silniki elektryczne, produkujące moc 600 KM. Technologia w nich zastosowana czerpie pełnymi garściami z 919 Hybrid. Pierwsza setka pojawia się na prędkościomierzu przed upływem trzech i pół sekundy, druga to kwestia 12 sekund. To ponad pięć sekund szybciej niż rywal zza wielkiej wody, Tesla P85D.
Wszystkie techniczne zawiłości, szczegóły i tabelki przestają mieć znaczenie, gdy spojrzymy na to auto. Niska, muskularna sylwetka zdradza sportowe nacechowanie najnowszego konceptu od Porsche. Linia boczna to coś między 911 a Panamerą, a przód nawiązuje do hybrydowego 918. Pomimo futurystycznego wyglądu, z łatwością odszukamy kluczowe cechy stylistyki Porsche, o ile jedynym skojarzeniem nie będą okrągłe lampy z 911. Koncept Mission E, pomimo zamontowanych w podłodze akumulatorów, mierzy zaledwie 1,29 metra. Nadwozie wyposażono w czworo drzwi, z czego tylna para otwiera się „pod wiatr”. Ułatwia to dostęp do wnętrza wyposażonego w cztery kubełkowe fotele. Przed oczami kierowcy znajduje się ekran wyświetlający pięć okrągłych liczników, zupełnie jak w pierwszym 911. Jednak sterowanie tymi wyświetlaczami to kolejny krok w przyszłość. Kamera śledzi, na który z nich kieruje wzrok zasiadający za kierownicą szczęśliwiec, po czym aktywuje podświetlenie, a przycisk na kierownicy pozwala na skorzystanie z powiązanego menu. Nie będzie chyba specjalnym zaskoczeniem, że dostęp do większości urządzeń uzyskujemy poprzez dotykowe ekrany.
Nawet 25-latek może w tym wnętrzu poczuć się jak emeryt, próbujący odblokować iPada.
Osiągi osiągami, ale nikt raczej nie skusi się na elektryczne Porsche, którego silnik brzmieniem przypomina odkurzacz czy współczesną Formułę 1. Porsche i tutaj mile zaskakuje. Michael Mauer, szef stylistów Porsche, sugeruje, że brzmienie będzie rozwinięciem naturalnego dla tej jednostki odgłosu pracy przypominającego… silnik odrzutowy. Szykuje się więc godne zastępstwo dla charakternego, 6-cylindrowego boxera.
Inne artykuły tego autora: TUTAJ