Piotr Parys Junior | Jest najmłodszym Międzynarodowym Mistrzem Polski w kartingowej kategorii KF Junior, wicemistrzem ROTAX Max Challenge Junior MAX, mistrzem Polski serii KIA Lotos Race, a w swoim debiutanckim sezonie w Volkswagen Golf Cup zajął bardzo dobre szóste miejsce. Ma zaledwie 16 lat i warunki, by pójść śladami najlepszych.
Tekst: Wojciech Paprota, foto: Piotr Parys Junior – archiwum
Motór: Czy patrząc na swoje możliwości, a przede wszystkim wiek, jesteś usatysfakcjonowany z tego, gdzie obecnie jesteś jako kierowca wyścigowy?
Piotr Parys: Tak, odczuwam z tego powodu satysfakcję. Uważam, że od kartingu obrałem dla siebie najlepszą możliwą drogę. Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z motorsportem, miałem cztery lata, więc nie byłem praktycznie świadom niczego. Bardzo mi się to spodobało i zacząłem jeździć. Zawodowo zacząłem jeździć w wieku siedmiu lat w Holandii, ponieważ tam w tym wieku było możliwe uzyskanie licencji. W Polsce jest to możliwe w wieku ośmiu lat, dlatego pierwsze dwa lata jeździłem za granicą. Miałem bardzo dobry start i wcześnie przerzuciłem się na samochody.
Zacząłem od KIA Lotos Race, czyli pierwszej kategorii, jakiej mogłem się w ogóle dotknąć w wieku 14 lat. Później nie miałem takiego dużego przeskoku, ponieważ przeszedłem do Golfa, gdzie faktycznie można było odczuć zmiany, ale nie aż takie, jakbym przeszedł do jakieś kategorii GT. W międzyczasie byłem na testach 600-konnej Corvette GT4 i stwierdziłem, że przeskok do takiej maszyny byłby zdecydowanie za duży. Ja wszystko robię stopniowo i uważam, że obrałem bardzo dobrą drogę na swoją karierę wyścigową.
Twoje dokonania robią wrażenie, tym bardziej, że masz dopiero 16 lat.
Dotychczasowych osiągnięć nie brałbym jeszcze tak poważnie. Jeśli chodzi o jakieś momenty, które sprawiły, że zdałem sobie sprawę, że faktycznie chcę się temu poświęcić, to było ich dużo – starty we Włoszech, wygranie Pucharu Jesieni czy jedna z rund w Gostyniu, gdzie startowałem w trzech kategoriach i na przestrzeni weekendu brałem udział w 12 wyścigach w dwa dni. Wygrałem 11 na 12, różnymi maszynami z różnymi silnikami i na różnych oponach. Takie sytuacje sprawiają mi olbrzymią radość, kiedy jadę, mam dobry wyścig
i weekend. A kiedy wracam, czuję się spełniony i chce mi się pracować, żeby poprawić się na następny raz. Daje mi to dużą satysfakcję.
Motór: Czym różni się życie szesnastolatka, który jest profesjonalnym kierowcą wyścigowym, od życia normalnego szesnastolatka?
Piotr Parys: Na pewno jest to zupełnie co innego. Ja nie mam za dużo wolnego czasu dla siebie. Gdy inni wychodzą sobie na imprezy, ja muszę z racji obowiązków siedzieć w domu, albo akurat wcale mnie nie ma. Muszę dokonywać wielu wyborów, trening albo impreza, trening albo zabawa. Nie chodzi mi nawet o same treningi na torze, kiedy muszę gdzieś wyjechać, tylko o inne codzienne zajęcia. Ćwiczę z psychologiem, Marcinem Kwiatkowskim, czy moim trenerem personalnym, Markiem Olszewskim, który przygotowuje mnie pod kątem fizycznym w 100 procentach. Muszę wykonywać dużo zadanych przez nich ćwiczeń, które zajmują dużo czasu i są pracochłonne.
W tym czasie inni mogą pójść się bawić.
Jak radzisz sobie z godzeniem obowiązków kierowcy i ucznia?
Chciałbym dobrze zdać maturę, a później skończyć studia. To mój cel w życiu, aby mieć wykształcenie wyższe. Staram się to godzić, ale nieraz nie mogę sobie tego po prostu rozłożyć na cały dzień. Chodzę obecnie do liceum, w którym mam dużo możliwości rozwojowych. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, że nauczyciele rozumieją, że uprawiam sport i są dla mnie wyrozumiali. Bardzo pomagają mi ze wszystkim.
Mówisz, że chciałbyś wystartować kiedyś w Formule 1, jednak droga jaką obrałeś prowadzi cię w kierunku wyścigów samochodów z dachem, jak np. WTCC, DTM, WEC czy Porsche Supercup. Gdzie byś chciał się w takim razie w ostateczności znaleźć?
Bardziej kręcą mnie samochody. Czuję się w nich pewniej i bezpieczniej. Z autami mam do tego styczność na co dzień. W tym wieku może jeszcze nie w roli kierowcy, ale i tak się to przydaje. Obecnie nie mogę jednak powiedzieć, że zdecydowanie wolę auta niż bolidy, ponieważ nie miałem jeszcze okazji jeździć jakimkolwiek bolidem jednomiejscowym. Póki co mogę sobie to jedynie wyobrazić i jakoś mam przed tym pewne opory. Tam wszystko wygląda inaczej. Pozycja i otwarty kokpit nie są zachęcające. Jest dużo większe ryzyko ciężkiego wypadku. Jeśli oderwie się jakaś część, np. koło,
i trafi cię w głowę, to będzie naprawdę źle. W historii motorsportu ginęli już przecież z tego powodu. Poza tym bardziej chciałbym wystartować w wyścigu Porsche Supercup, aniżeli w wyścigu GP2, to bardziej ekscytujące.
Motór: Czy uważasz, że mieszkając w Polsce można odpowiednio rozwijać się jako kierowca wyścigowy, czy należy jak najszybciej wyjechać na zachód Europy?
Piotr Parys: Jak się chce, to się da. Patrząc po sobie, to idę obecnie dobrą drogą, realizuję wszystkie punkty po kolei, czyli oznacza to, że się da. Jest to kwestia odpowiedniego zaangażowania się, a nie miejsca zamieszkania. Gdybyś się mnie spytał, czy lepiej jest zostać, czy przykładowo wyjechać do Niemiec, to odpowiedź jest oczywista, że lepiej jest się wynieść. Ja, mieszkając w Polsce, jakoś sobie radzę. Muszę jedynie więcej podróżować.
Jako element sukcesów często wymieniasz wsparcie rodziców.
Uważam, że wsparcie ze strony rodziny jest dla młodego kierowcy podstawą. Osobiście nie byłbym w stanie nic osiągnąć, gdyby nie moi rodzice. Jest to po prostu warunek i absolutna podstawa. Gdyby nie oni, na pewno nie byłbym tu, gdzie jestem i rzuciłbym karierę wyścigową dawno, dawno temu. Nasza relacja jest bardzo zdrowa. Nie czuję od nich żadnej presji i nie cisną mnie na żadne wyniki. Dwa lata temu tata powiedział mi, że koncentrujemy się tylko na treningu. Był to mój pierwszy i drugi sezon, dlatego wcale nie patrzyliśmy na wyniki. Liczyła się tylko praca i zaangażowanie, a jeśli to jest, to wyniki prędzej czy później przyjdą same.
Jakie są twoje plany na przyszłość? Gdzie będziesz się ścigał w przyszłym sezonie?
Marzę o tym, by wystartować w serii Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe. Zawsze jest tam mocna stawka i na pewno byłoby z kim rywalizować. Niestety nie jest to takie łatwe, ale do rozpoczęcia sezonu pozostało jeszcze trochę czasu i zobaczymy co się wydarzy. Chciałbym iść dalej w wyścigi Porsche, do Carrery Cup Deutschland, a później może do Supercup. Chciałbym podążać tą drogą.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Piotr Parys Junior | Jest najmłodszym Międzynarodowym Mistrzem Polski w kartingowej kategorii KF Junior, wicemistrzem ROTAX Max Challenge Junior MAX, mistrzem Polski serii KIA Lotos Race, a w swoim debiutanckim sezonie w Volkswagen Golf Cup zajął bardzo dobre szóste miejsce. Ma zaledwie 16 lat i warunki, by pójść śladami najlepszych.
Tekst: Wojciech Paprota, foto: Piotr Parys Junior – archiwum
Motór: Czy patrząc na swoje możliwości, a przede wszystkim wiek, jesteś usatysfakcjonowany z tego, gdzie obecnie jesteś jako kierowca wyścigowy?
Piotr Parys: Tak, odczuwam z tego powodu satysfakcję. Uważam, że od kartingu obrałem dla siebie najlepszą możliwą drogę. Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z motorsportem, miałem cztery lata, więc nie byłem praktycznie świadom niczego. Bardzo mi się to spodobało i zacząłem jeździć. Zawodowo zacząłem jeździć w wieku siedmiu lat w Holandii, ponieważ tam w tym wieku było możliwe uzyskanie licencji. W Polsce jest to możliwe w wieku ośmiu lat, dlatego pierwsze dwa lata jeździłem za granicą. Miałem bardzo dobry start i wcześnie przerzuciłem się na samochody.
Zacząłem od KIA Lotos Race, czyli pierwszej kategorii, jakiej mogłem się w ogóle dotknąć w wieku 14 lat. Później nie miałem takiego dużego przeskoku, ponieważ przeszedłem do Golfa, gdzie faktycznie można było odczuć zmiany, ale nie aż takie, jakbym przeszedł do jakieś kategorii GT. W międzyczasie byłem na testach 600-konnej Corvette GT4 i stwierdziłem, że przeskok do takiej maszyny byłby zdecydowanie za duży. Ja wszystko robię stopniowo i uważam, że obrałem bardzo dobrą drogę na swoją karierę wyścigową.
Twoje dokonania robią wrażenie, tym bardziej, że masz dopiero 16 lat.
Dotychczasowych osiągnięć nie brałbym jeszcze tak poważnie. Jeśli chodzi o jakieś momenty, które sprawiły, że zdałem sobie sprawę, że faktycznie chcę się temu poświęcić, to było ich dużo – starty we Włoszech, wygranie Pucharu Jesieni czy jedna z rund w Gostyniu, gdzie startowałem w trzech kategoriach i na przestrzeni weekendu brałem udział w 12 wyścigach w dwa dni. Wygrałem 11 na 12, różnymi maszynami z różnymi silnikami i na różnych oponach. Takie sytuacje sprawiają mi olbrzymią radość, kiedy jadę, mam dobry wyścig
i weekend. A kiedy wracam, czuję się spełniony i chce mi się pracować, żeby poprawić się na następny raz. Daje mi to dużą satysfakcję.
Motór: Czym różni się życie szesnastolatka, który jest profesjonalnym kierowcą wyścigowym, od życia normalnego szesnastolatka?
Piotr Parys: Na pewno jest to zupełnie co innego. Ja nie mam za dużo wolnego czasu dla siebie. Gdy inni wychodzą sobie na imprezy, ja muszę z racji obowiązków siedzieć w domu, albo akurat wcale mnie nie ma. Muszę dokonywać wielu wyborów, trening albo impreza, trening albo zabawa. Nie chodzi mi nawet o same treningi na torze, kiedy muszę gdzieś wyjechać, tylko o inne codzienne zajęcia. Ćwiczę z psychologiem, Marcinem Kwiatkowskim, czy moim trenerem personalnym, Markiem Olszewskim, który przygotowuje mnie pod kątem fizycznym w 100 procentach. Muszę wykonywać dużo zadanych przez nich ćwiczeń, które zajmują dużo czasu i są pracochłonne.
W tym czasie inni mogą pójść się bawić.
Jak radzisz sobie z godzeniem obowiązków kierowcy i ucznia?
Chciałbym dobrze zdać maturę, a później skończyć studia. To mój cel w życiu, aby mieć wykształcenie wyższe. Staram się to godzić, ale nieraz nie mogę sobie tego po prostu rozłożyć na cały dzień. Chodzę obecnie do liceum, w którym mam dużo możliwości rozwojowych. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, że nauczyciele rozumieją, że uprawiam sport i są dla mnie wyrozumiali. Bardzo pomagają mi ze wszystkim.
Mówisz, że chciałbyś wystartować kiedyś w Formule 1, jednak droga jaką obrałeś prowadzi cię w kierunku wyścigów samochodów z dachem, jak np. WTCC, DTM, WEC czy Porsche Supercup. Gdzie byś chciał się w takim razie w ostateczności znaleźć?
Bardziej kręcą mnie samochody. Czuję się w nich pewniej i bezpieczniej. Z autami mam do tego styczność na co dzień. W tym wieku może jeszcze nie w roli kierowcy, ale i tak się to przydaje. Obecnie nie mogę jednak powiedzieć, że zdecydowanie wolę auta niż bolidy, ponieważ nie miałem jeszcze okazji jeździć jakimkolwiek bolidem jednomiejscowym. Póki co mogę sobie to jedynie wyobrazić i jakoś mam przed tym pewne opory. Tam wszystko wygląda inaczej. Pozycja i otwarty kokpit nie są zachęcające. Jest dużo większe ryzyko ciężkiego wypadku. Jeśli oderwie się jakaś część, np. koło,
i trafi cię w głowę, to będzie naprawdę źle. W historii motorsportu ginęli już przecież z tego powodu. Poza tym bardziej chciałbym wystartować w wyścigu Porsche Supercup, aniżeli w wyścigu GP2, to bardziej ekscytujące.
Motór: Czy uważasz, że mieszkając w Polsce można odpowiednio rozwijać się jako kierowca wyścigowy, czy należy jak najszybciej wyjechać na zachód Europy?
Piotr Parys: Jak się chce, to się da. Patrząc po sobie, to idę obecnie dobrą drogą, realizuję wszystkie punkty po kolei, czyli oznacza to, że się da. Jest to kwestia odpowiedniego zaangażowania się, a nie miejsca zamieszkania. Gdybyś się mnie spytał, czy lepiej jest zostać, czy przykładowo wyjechać do Niemiec, to odpowiedź jest oczywista, że lepiej jest się wynieść. Ja, mieszkając w Polsce, jakoś sobie radzę. Muszę jedynie więcej podróżować.
Jako element sukcesów często wymieniasz wsparcie rodziców.
Uważam, że wsparcie ze strony rodziny jest dla młodego kierowcy podstawą. Osobiście nie byłbym w stanie nic osiągnąć, gdyby nie moi rodzice. Jest to po prostu warunek i absolutna podstawa. Gdyby nie oni, na pewno nie byłbym tu, gdzie jestem i rzuciłbym karierę wyścigową dawno, dawno temu. Nasza relacja jest bardzo zdrowa. Nie czuję od nich żadnej presji i nie cisną mnie na żadne wyniki. Dwa lata temu tata powiedział mi, że koncentrujemy się tylko na treningu. Był to mój pierwszy i drugi sezon, dlatego wcale nie patrzyliśmy na wyniki. Liczyła się tylko praca i zaangażowanie, a jeśli to jest, to wyniki prędzej czy później przyjdą same.
Jakie są twoje plany na przyszłość? Gdzie będziesz się ścigał w przyszłym sezonie?
Marzę o tym, by wystartować w serii Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe. Zawsze jest tam mocna stawka i na pewno byłoby z kim rywalizować. Niestety nie jest to takie łatwe, ale do rozpoczęcia sezonu pozostało jeszcze trochę czasu i zobaczymy co się wydarzy. Chciałbym iść dalej w wyścigi Porsche, do Carrery Cup Deutschland, a później może do Supercup. Chciałbym podążać tą drogą.