Rejestracja Anglika w Polsce! | Kilka numerów temu rozpisywałem się o błogosławieństwie, jakie na nas spadło, czyli o możliwości rejestracji „anglików” i innych aut typu Right-Hand-Drive w Polsce. Od tamtej pory przepłynęło trochę wody w Bystrzycy, zrobiło się głośno o różnych trybunałach, ale… dokonało się! Europejski Trybunał Sprawiedliwości udowodnił, że Polska musi zezwalać na rejestrację Anglików.
tekst: Daniel Pirat Piróg
Rejestracja Anglika – skutki
Jak się spodziewaliśmy, Polacy nie zaczęli masowo kupować angielskich trupów. W samym Lublinie nie zauważyłem jeszcze żadnego (słownie: nul) pojazdu na naszych blachach z kierownicą nie po chrześcijańskiej stronie. Temat rejestracji auta RHD postanowiłem sprawdzić zatem na własnej skórze…
Żeby próbować zarejestrować auto z kierownicą po prawej stronie najpierw musimy je kupić. Na tym etapie dobrze zajrzeć w Eurotax, by z panem zza którejś wody spisać umowę na odpowiednią kwotę, której nie podważy nam Urząd Celny. Jeśli kupiliśmy auto z Kraju Kwitnącej Wiśni w roczniku 95+, dochodzi nam „nielegalny” w Polsce numer VIN. Ten zalegalizuje nam raczej „z automatu” minister właściwy ds. transportu, do którego wysłać musimy podanie o odstępstwo od warunku technicznego jakim jest nr VIN. Warto zrobić to na tym etapie, bo na decyzję niektórzy czekają nawet pół roku.
Skupmy się na najprostszej opcji, czyli na aucie zarejestrowanym w Wielkiej Brytanii. Najpierw płacimy akcyzę i tłumaczymy dokumenty. Jeżeli umowę mamy dwujęzyczną (po polsku i angielsku), zostaje nam przetłumaczenie dowodu V5, a przysięgłego tłumacza znajdziemy 5–10 minut drogi od swojego domu. Jeśli dokumenty przyozdobione są japońskimi hieroglifami, będzie nieco trudniej, ale temat też jest do przeskoczenia.
Rejestracja Anglika – akcyza
Sama akcyza zasługuje na oddzielny akapit. O ile samochód był w Eurotaxie i wartość na naszej umowie zgadza się +/- z tabelą, deklaracja nie zostanie zakwestionowana. Z błogosławieństwem, jakim jest rejestracja Anglika, wiąże się niestety bardzo duży minus. Auta z kierownicą nie po tej stronie warte są od tej pory tyle co Europejczyki i, z reguły, brana pod uwagę jest możliwie najbogatsza wersja. Wartość mojego auta, co z pewnego punktu widzenia było dość miłe, wyliczono na początku na sześciocyfrową kwotę…
Rejestracja Anglika – przegląd techniczny, wymagania
Kolejnym aspektem jest przystosowanie pojazdu do przeglądu rejestracyjnego. Tu wymagań jest kilka. Pierwsza sprawa i najważniejsza to zmiana lamp przednich na europejskie lub przerobienie przesłon, aby świeciły w drzewa, a nie w oczy jadącym z naprzeciwka. Gdy auto świeci jak należy, zabieramy się za licznik, który prędkość pokazywać ma w standardowej w naszych stronach mierze. Przełożyć na chrześcijańską stronę musimy także tylne światło przeciwmgłowe, a na samym już badaniu technicznym okaże się, czy w bocznych lusterkach widzimy wystarczająco dużo, czy trzeba z nimi coś zrobić… Ten zapis jest bezsensowny i martwy, bo siedzimy przecież po drugiej stronie, więc z jakiej paki mielibyśmy mieć „nasze” lusterka? W przypadku „japońca” na przegląd jedziemy już z decyzją ministra w sprawie zbyt krótkiego numeru VIN.
Jeśli auto przeszło przegląd, została nam sama rejestracja wehikułu, ubezpieczenie i kilka standardowych, jak w przypadku „normalnego” samochodu, opłat. Tyle. Chyba że mając dowód w ręce dowiecie się, że musicie go zwrócić, bo auto nie ma jakiejś tam homologacji…
Powodzenia!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Rejestracja Anglika w Polsce! | Kilka numerów temu rozpisywałem się o błogosławieństwie, jakie na nas spadło, czyli o możliwości rejestracji „anglików” i innych aut typu Right-Hand-Drive w Polsce. Od tamtej pory przepłynęło trochę wody w Bystrzycy, zrobiło się głośno o różnych trybunałach, ale… dokonało się! Europejski Trybunał Sprawiedliwości udowodnił, że Polska musi zezwalać na rejestrację Anglików.
tekst: Daniel Pirat Piróg
Rejestracja Anglika – skutki
Jak się spodziewaliśmy, Polacy nie zaczęli masowo kupować angielskich trupów. W samym Lublinie nie zauważyłem jeszcze żadnego (słownie: nul) pojazdu na naszych blachach z kierownicą nie po chrześcijańskiej stronie. Temat rejestracji auta RHD postanowiłem sprawdzić zatem na własnej skórze…
Żeby próbować zarejestrować auto z kierownicą po prawej stronie najpierw musimy je kupić. Na tym etapie dobrze zajrzeć w Eurotax, by z panem zza którejś wody spisać umowę na odpowiednią kwotę, której nie podważy nam Urząd Celny. Jeśli kupiliśmy auto z Kraju Kwitnącej Wiśni w roczniku 95+, dochodzi nam „nielegalny” w Polsce numer VIN. Ten zalegalizuje nam raczej „z automatu” minister właściwy ds. transportu, do którego wysłać musimy podanie o odstępstwo od warunku technicznego jakim jest nr VIN. Warto zrobić to na tym etapie, bo na decyzję niektórzy czekają nawet pół roku.
Skupmy się na najprostszej opcji, czyli na aucie zarejestrowanym w Wielkiej Brytanii. Najpierw płacimy akcyzę i tłumaczymy dokumenty. Jeżeli umowę mamy dwujęzyczną (po polsku i angielsku), zostaje nam przetłumaczenie dowodu V5, a przysięgłego tłumacza znajdziemy 5–10 minut drogi od swojego domu. Jeśli dokumenty przyozdobione są japońskimi hieroglifami, będzie nieco trudniej, ale temat też jest do przeskoczenia.
Rejestracja Anglika – akcyza
Sama akcyza zasługuje na oddzielny akapit. O ile samochód był w Eurotaxie i wartość na naszej umowie zgadza się +/- z tabelą, deklaracja nie zostanie zakwestionowana. Z błogosławieństwem, jakim jest rejestracja Anglika, wiąże się niestety bardzo duży minus. Auta z kierownicą nie po tej stronie warte są od tej pory tyle co Europejczyki i, z reguły, brana pod uwagę jest możliwie najbogatsza wersja. Wartość mojego auta, co z pewnego punktu widzenia było dość miłe, wyliczono na początku na sześciocyfrową kwotę…
Rejestracja Anglika – przegląd techniczny, wymagania
Kolejnym aspektem jest przystosowanie pojazdu do przeglądu rejestracyjnego. Tu wymagań jest kilka. Pierwsza sprawa i najważniejsza to zmiana lamp przednich na europejskie lub przerobienie przesłon, aby świeciły w drzewa, a nie w oczy jadącym z naprzeciwka. Gdy auto świeci jak należy, zabieramy się za licznik, który prędkość pokazywać ma w standardowej w naszych stronach mierze. Przełożyć na chrześcijańską stronę musimy także tylne światło przeciwmgłowe, a na samym już badaniu technicznym okaże się, czy w bocznych lusterkach widzimy wystarczająco dużo, czy trzeba z nimi coś zrobić… Ten zapis jest bezsensowny i martwy, bo siedzimy przecież po drugiej stronie, więc z jakiej paki mielibyśmy mieć „nasze” lusterka? W przypadku „japońca” na przegląd jedziemy już z decyzją ministra w sprawie zbyt krótkiego numeru VIN.
Jeśli auto przeszło przegląd, została nam sama rejestracja wehikułu, ubezpieczenie i kilka standardowych, jak w przypadku „normalnego” samochodu, opłat. Tyle. Chyba że mając dowód w ręce dowiecie się, że musicie go zwrócić, bo auto nie ma jakiejś tam homologacji…
Powodzenia!