Icona Vulcano | W słowniku języka polskiego, szukając definicji słowa „cykl”, natrafiamy na dwa możliwe znaczenia. Według pierwszego, cyklem nazywamy szereg czynności lub zjawisk tworzących zamkniętą całość rozwojową powtarzających się okresowo. Jednak cykl może być także szeregiem audycji, utworów literackich powiązanych ze sobą treściowo tworzących jedną całość. I właśnie w tę drugą definicję idealnie wpasowuje się pierwszy (Motór)cykl. Pojawi się w nim dziesięć supersamochodów, o których istnieniu prawdopodobnie nigdy nie słyszałeś, a powinieneś.
Tekst: Andrzej Bzowski, foto: Icona Vulcano
Icona Vulcano – auto z tytanu
Naszą podróż w poszukiwaniu najbardziej unikatowych superaut zaczniemy od Półwyspu Apenińskiego. I wcale nie po to, by kolejny raz odwiedzić Maranello czy Modenę. Nasz dzisiejszy bohater, Icona Vulcano, to wytwór szerzej nieznanej firmy z Włoch. Pierwszy koncept został zaprezentowany w Szanghaju w 2013 roku, wzbudzając powszechne zainteresowanie. Wszystko to za sprawą trzeciego członu nazwy pojawiającego się w niektórych materiałach prasowych – Titanium.
Jest to pierwszy na świecie samochód, którego nadwozie wykonano z tytanu
Dlaczego zdecydowano się na ten materiał? Cóż, powodów jest kilka.
Po pierwsze, lekkość połączona z wysoką wytrzymałością. Tytan jest lżejszy od stali o około 45%, jednocześnie charakteryzuje się najwyższym stosunkiem odporności mechanicznej do ciężaru. Po drugie, nie koroduje. Po trzecie, świetnie znosi wysokie temperatury. Z tych względów od lat stosowany jest np. w lotnictwie. Przykłady można mnożyć, jednak najbardziej spektakularnym jest najszybszy samolot będący w czynnej służbie w siłach powietrznych – Lockheed SR-71 Blackbird. I to właśnie on zainspirował projektantów Icona Vulcano.
Dlaczego jednak dopiero teraz powstaje pierwsze tytanowe auto? Cena tytanu jako surowca jest bardzo wysoka, a sam materiał ekstremalnie trudny w obróbce. Stworzenie pierwszej tytanowej karoserii zajęło 10000 roboczogodzin, a proces łączenia poszczególnych elementów odbywał się w próżni. Ta tytaniczna praca i nietuzinkowość zastosowanego materiału została podkreślona przez brak jakiekolwiek powłoki lakierniczej na aucie. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, by przekonać się, jak dobra to była decyzja.
Icona Vulcano – silnik
Zatrzymajmy się przez chwilę przy tym, co kryje się w środku tytanowego monstrum. Wbrew hucznym zapowiedziom z 2013 roku o mieszanym, spalinowo–hybrydowym napędzie, do pracy zaprzęgnięto klasyczną jednostkę spalinową.Za wprawianie w ruch odpowiedzialny jest amerykański silnik – LS9 z Corvetty ZR1. Dla przypomnienia: 8 cylindrów spotykających się pod kątem 90 stopni o łącznej pojemności 6,2 litrów. W sprawnym przerabianiu mieszanki paliwo-powietrznej na konie mechaniczne pomocą służy mechaniczny kompresor. Silnik na potrzeby Vulcana został wzmocniony do 670 KM i 840 Nm, co przekłada się na zaledwie 2,8 sekundy potrzebne wskazówce prędkościomierza do przemierzenia łuku pomiędzy 0 a 100. Prędkość maksymalna to przeszło 350 km/h. O sprawne wytracanie szybkości dbają ceramiczne tarcze hamulcowe. W teorii taki zestaw powinien pokonać Nürburgring w 7 minut i 20 sekund.
I niestety na teorii raczej się skończy, bo póki co powstał tylko jeden egzemplarz.
Na dodatek miał on zostać sprzedany na imprezie Salon Privé, odbywającej się na początku września w pałacu Blenheim w hrabstwie Oxfordshire. Przewidywana cena – 2,5 mln dolarów. Za tę wywrotkę pieniędzy kupujesz pewność, że nikt nie zaparkuje identycznego auta obok, obojętnie w jakim miejscu na świecie byś nie był. Czy są jednak tańsze sposoby na wejście w posiadanie tytanowego przedmiotu? Oczywiście, na przykład zegarek. Jest lekki, odporny na wszystko, wytrzymały. Nie uczula. Tańszą alternatywą pozostaje pospolita pokrzywa, która także zawiera dużo tego drogocennego pierwiastka.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Icona Vulcano | W słowniku języka polskiego, szukając definicji słowa „cykl”, natrafiamy na dwa możliwe znaczenia. Według pierwszego, cyklem nazywamy szereg czynności lub zjawisk tworzących zamkniętą całość rozwojową powtarzających się okresowo. Jednak cykl może być także szeregiem audycji, utworów literackich powiązanych ze sobą treściowo tworzących jedną całość. I właśnie w tę drugą definicję idealnie wpasowuje się pierwszy (Motór)cykl. Pojawi się w nim dziesięć supersamochodów, o których istnieniu prawdopodobnie nigdy nie słyszałeś, a powinieneś.
Tekst: Andrzej Bzowski, foto: Icona Vulcano
Icona Vulcano – auto z tytanu
Naszą podróż w poszukiwaniu najbardziej unikatowych superaut zaczniemy od Półwyspu Apenińskiego. I wcale nie po to, by kolejny raz odwiedzić Maranello czy Modenę. Nasz dzisiejszy bohater, Icona Vulcano, to wytwór szerzej nieznanej firmy z Włoch. Pierwszy koncept został zaprezentowany w Szanghaju w 2013 roku, wzbudzając powszechne zainteresowanie. Wszystko to za sprawą trzeciego członu nazwy pojawiającego się w niektórych materiałach prasowych – Titanium.
Jest to pierwszy na świecie samochód, którego nadwozie wykonano z tytanu
Dlaczego zdecydowano się na ten materiał? Cóż, powodów jest kilka.
Po pierwsze, lekkość połączona z wysoką wytrzymałością. Tytan jest lżejszy od stali o około 45%, jednocześnie charakteryzuje się najwyższym stosunkiem odporności mechanicznej do ciężaru. Po drugie, nie koroduje. Po trzecie, świetnie znosi wysokie temperatury. Z tych względów od lat stosowany jest np. w lotnictwie. Przykłady można mnożyć, jednak najbardziej spektakularnym jest najszybszy samolot będący w czynnej służbie w siłach powietrznych – Lockheed SR-71 Blackbird. I to właśnie on zainspirował projektantów Icona Vulcano.
Dlaczego jednak dopiero teraz powstaje pierwsze tytanowe auto? Cena tytanu jako surowca jest bardzo wysoka, a sam materiał ekstremalnie trudny w obróbce. Stworzenie pierwszej tytanowej karoserii zajęło 10000 roboczogodzin, a proces łączenia poszczególnych elementów odbywał się w próżni. Ta tytaniczna praca i nietuzinkowość zastosowanego materiału została podkreślona przez brak jakiekolwiek powłoki lakierniczej na aucie. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, by przekonać się, jak dobra to była decyzja.
Icona Vulcano – silnik
Zatrzymajmy się przez chwilę przy tym, co kryje się w środku tytanowego monstrum. Wbrew hucznym zapowiedziom z 2013 roku o mieszanym, spalinowo–hybrydowym napędzie, do pracy zaprzęgnięto klasyczną jednostkę spalinową.Za wprawianie w ruch odpowiedzialny jest amerykański silnik – LS9 z Corvetty ZR1. Dla przypomnienia: 8 cylindrów spotykających się pod kątem 90 stopni o łącznej pojemności 6,2 litrów. W sprawnym przerabianiu mieszanki paliwo-powietrznej na konie mechaniczne pomocą służy mechaniczny kompresor. Silnik na potrzeby Vulcana został wzmocniony do 670 KM i 840 Nm, co przekłada się na zaledwie 2,8 sekundy potrzebne wskazówce prędkościomierza do przemierzenia łuku pomiędzy 0 a 100. Prędkość maksymalna to przeszło 350 km/h. O sprawne wytracanie szybkości dbają ceramiczne tarcze hamulcowe. W teorii taki zestaw powinien pokonać Nürburgring w 7 minut i 20 sekund.
I niestety na teorii raczej się skończy, bo póki co powstał tylko jeden egzemplarz.
Na dodatek miał on zostać sprzedany na imprezie Salon Privé, odbywającej się na początku września w pałacu Blenheim w hrabstwie Oxfordshire. Przewidywana cena – 2,5 mln dolarów. Za tę wywrotkę pieniędzy kupujesz pewność, że nikt nie zaparkuje identycznego auta obok, obojętnie w jakim miejscu na świecie byś nie był. Czy są jednak tańsze sposoby na wejście w posiadanie tytanowego przedmiotu? Oczywiście, na przykład zegarek. Jest lekki, odporny na wszystko, wytrzymały. Nie uczula. Tańszą alternatywą pozostaje pospolita pokrzywa, która także zawiera dużo tego drogocennego pierwiastka.