Filip Nivette | Z rajdowym Mistrzem Polski 2017 rozmawiał Mateusz Cieślak.
- W sezonie 2018 miały być starty w Mistrzostwach Europy, tymczasem widzimy Mistrza Polski jeżdżącego Fiestą Proto w klasie Open N. Dlaczego?
Filip Nivette: Niestety jest to sport, w którym bardzo dużo zależy od pieniędzy. W tym sezonie nie byłem już w stanie, razem z zespołem partnerów, finansować tak dużego przedsięwzięcia jak ERC. Cały czas czekamy na decyzję firm, z którymi mam zamiar współpracować, ale decyzje te są przesuwane. Jak widać nawet Kajetanowicz, Mistrz Europy, startuje od połowy sezonu, bo też nie był w stanie zebrać budżetu. Mam nadzieję, że na Rajdzie Polski pojawimy się już w nowych barwach.
- Czy pieniądze naprawdę są najważniejsze w motorsporcie? Czy umiejętności mają jeszcze jakieś znaczenie?
Być może w wyścigach mają mniejsze znaczenie, ale w rajdach cały czas są fundamentalne. Popatrzmy na tych najbogatszych, którzy startowali w Mistrzostwach Polski – nie zdobyli tytułów samym budżetem. W rajdach umiejętności są podstawą, tak zwaną wkładką między kierownicą a fotelem, a samochód to drugorzędna rzecz. Jest to wciąż sport wieloczynnikowy i wszystko musi zagrać, żeby ten tytuł zdobyć. Musi być świetny zespół, doskonały pilot, no i trzeba być, po prostu, szybkim kierowcą.
- Skoro zaczęliśmy rozmowę od pieniędzy, to ile kosztują starty w ERC w porównaniu do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski?
W porównaniu z dzisiejszym RSMP budżet musi być trzy razy większy. Wynajęcie samochodu, zespołu, starty czy treningi są porównywalne, ale ilość kilometrów jest trzy razy większa niż w Mistrzostwach Polski, co ma wpływ na całą logistykę przewiezienia samochodu, zespołu, dolecenia samolotem na miejsce. Trzeba mieć trzy razy większy budżet.
Filip Nivette | 10 pytań do… WYWIAD
- Umiejętności też można pomnożyć razy trzy w ERC?
Chciałbym… (śmiech) Na pewno jest silniejsza konkurencja, bo im dłuższe rajdy, im trudniejsze trasy, tym kierowca bardziej się rozwija, a jego szybkość rośnie.
- Co jest takiego, że biznes nie wspiera rajdów? Czy to rajdy straciły na znaczeniu, czy pieniądze jakoś omijają właśnie tę dyscyplinę?
Jest to bardzo drogi sport, w który bawić się mogą tylko potężne koncerny. We Francji czy we Włoszech to federacje, takie jak Polski Związek Motorowy, wspierają kierowców. Jak widzą, że ktoś zdobywa tytuł, ma talent i jeździ szybko, to po prostu pomagają i sami do tych firm się odzywają. Wtedy taki zawodnik znajduje się na zupełnie innej pozycji podczas rozmowy ze sponsorem. W Polsce zawodnik musi szukać pieniędzy w firmach prywatnych, które niechętnie je wydają, a negocjacje z firmami państwowymi są bardzo trudne.
- A może jest to wina poziomu jaki reprezentuje RSMP? Jak ocenia Pan kondycję polskiego championatu?
W tym sezonie mamy w stawce aż osiem samochodów R5, więc wygląda to, jakby pieniądze były. Moim zdaniem wszystko idzie w dobrą stronę, a już na pewno jest lepiej, niż było pięć lat temu.
Filip Nivette | 10 pytań do… WYWIAD
- Wydaje się, że zainteresowanie rajdami w Polsce spadło do poziomu jedynie samego środowiska. Kowalski rajdami się nie interesuje, a przecież jeszcze 20 lat temu był to sport prawie narodowy.
Zmieniły się czasy, zmienili się też ludzie, którzy dzisiaj mniej wychodzą z domów, wszystko mogą znaleźć w Internecie. Z mojej perspektywy nie brakuje kibiców, widzę ich i czuję wsparcie. Natomiast pod koniec lat 90., kiedy Krzysiek Hołowczyc z Wiślakiem zdobywali Mistrzostwo Europy, to rzeczywiście Polacy żyli tym sportem. Powodów takiej zmiany jest wiele, na czele ze wspomnianym Internetem i zmianą sposobu kibicowania, a kolejną sprawą są samochody. W tamtych latach na trasach widzieliśmy topowe odmiany takich aut jak: Toyota Celica, Ford Escort czy Lancia Delta. Były to samochody niespotykane na polskich ulicach, więc żeby coś takiego zobaczyć, trzeba było wybrać się na zawody. Dzisiaj trzeba urozmaicać życie kibicowi podczas rajdu, organizować pikniki rodzinne, strefy dla dzieci, telebimy i całą masę innych atrakcji. Myślę, że po prostu zmieniły się czasy, ale zainteresowanie nie spadło.
- Jak można poprawić RSMP oraz urozmaicić rajdy w Polsce?
Przede wszystkim w rajdy musiałby się włączyć rząd oraz Polski Związek Motorowy. Ta dyscyplina potrzebuje większego wsparcia medialnego, transmisji telewizyjnych. Przykładem powinien być dla nas cykl ERC, w którym jest wielu dobrych kierowców, są fajne rajdy, a to wszystko opiera się na transmisjach oraz relacjach Eurosportu, który pokazuje to milionom ludzi. Bez telewizji byłoby dużo gorzej.
- Czy rajdy na poziomie ERC to jest szczyt marzeń Filipa Nivette’a?
Są jeszcze Mistrzostwa Świata, ale to już faktycznie sfera marzeń. Natomiast pełny sezon startów w ERC byłby dzisiaj dla mnie wymarzonym prezentem. Przy okazji chciałbym podziękować kibicom za ich wsparcie, transparenty, komentarze. To wszystko jest dla mnie bardzo miłe i bardzo ważne, bo trzyma na duchu – warto walczyć i próbować zrobić coś więcej.
Filip Nivette | 10 pytań do… WYWIAD
- Najlepsza cecha Filipa Nivette’a za kierownicą?
Filip Nivette: Inteligencja i szybkość. Szybkość miałem od zawsze, z czasem musiałem ją tylko opanować. A że również szybko myślę podczas jazdy, wychodzi na to, że najważniejszą moją cechą za kierownicą jest wciąż szybkość. (śmiech)
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Filip Nivette | Z rajdowym Mistrzem Polski 2017 rozmawiał Mateusz Cieślak.
- W sezonie 2018 miały być starty w Mistrzostwach Europy, tymczasem widzimy Mistrza Polski jeżdżącego Fiestą Proto w klasie Open N. Dlaczego?
Filip Nivette: Niestety jest to sport, w którym bardzo dużo zależy od pieniędzy. W tym sezonie nie byłem już w stanie, razem z zespołem partnerów, finansować tak dużego przedsięwzięcia jak ERC. Cały czas czekamy na decyzję firm, z którymi mam zamiar współpracować, ale decyzje te są przesuwane. Jak widać nawet Kajetanowicz, Mistrz Europy, startuje od połowy sezonu, bo też nie był w stanie zebrać budżetu. Mam nadzieję, że na Rajdzie Polski pojawimy się już w nowych barwach.
- Czy pieniądze naprawdę są najważniejsze w motorsporcie? Czy umiejętności mają jeszcze jakieś znaczenie?
Być może w wyścigach mają mniejsze znaczenie, ale w rajdach cały czas są fundamentalne. Popatrzmy na tych najbogatszych, którzy startowali w Mistrzostwach Polski – nie zdobyli tytułów samym budżetem. W rajdach umiejętności są podstawą, tak zwaną wkładką między kierownicą a fotelem, a samochód to drugorzędna rzecz. Jest to wciąż sport wieloczynnikowy i wszystko musi zagrać, żeby ten tytuł zdobyć. Musi być świetny zespół, doskonały pilot, no i trzeba być, po prostu, szybkim kierowcą.
- Skoro zaczęliśmy rozmowę od pieniędzy, to ile kosztują starty w ERC w porównaniu do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski?
W porównaniu z dzisiejszym RSMP budżet musi być trzy razy większy. Wynajęcie samochodu, zespołu, starty czy treningi są porównywalne, ale ilość kilometrów jest trzy razy większa niż w Mistrzostwach Polski, co ma wpływ na całą logistykę przewiezienia samochodu, zespołu, dolecenia samolotem na miejsce. Trzeba mieć trzy razy większy budżet.
Filip Nivette | 10 pytań do… WYWIAD
- Umiejętności też można pomnożyć razy trzy w ERC?
Chciałbym… (śmiech) Na pewno jest silniejsza konkurencja, bo im dłuższe rajdy, im trudniejsze trasy, tym kierowca bardziej się rozwija, a jego szybkość rośnie.
- Co jest takiego, że biznes nie wspiera rajdów? Czy to rajdy straciły na znaczeniu, czy pieniądze jakoś omijają właśnie tę dyscyplinę?
Jest to bardzo drogi sport, w który bawić się mogą tylko potężne koncerny. We Francji czy we Włoszech to federacje, takie jak Polski Związek Motorowy, wspierają kierowców. Jak widzą, że ktoś zdobywa tytuł, ma talent i jeździ szybko, to po prostu pomagają i sami do tych firm się odzywają. Wtedy taki zawodnik znajduje się na zupełnie innej pozycji podczas rozmowy ze sponsorem. W Polsce zawodnik musi szukać pieniędzy w firmach prywatnych, które niechętnie je wydają, a negocjacje z firmami państwowymi są bardzo trudne.
- A może jest to wina poziomu jaki reprezentuje RSMP? Jak ocenia Pan kondycję polskiego championatu?
W tym sezonie mamy w stawce aż osiem samochodów R5, więc wygląda to, jakby pieniądze były. Moim zdaniem wszystko idzie w dobrą stronę, a już na pewno jest lepiej, niż było pięć lat temu.
Filip Nivette | 10 pytań do… WYWIAD
- Wydaje się, że zainteresowanie rajdami w Polsce spadło do poziomu jedynie samego środowiska. Kowalski rajdami się nie interesuje, a przecież jeszcze 20 lat temu był to sport prawie narodowy.
Zmieniły się czasy, zmienili się też ludzie, którzy dzisiaj mniej wychodzą z domów, wszystko mogą znaleźć w Internecie. Z mojej perspektywy nie brakuje kibiców, widzę ich i czuję wsparcie. Natomiast pod koniec lat 90., kiedy Krzysiek Hołowczyc z Wiślakiem zdobywali Mistrzostwo Europy, to rzeczywiście Polacy żyli tym sportem. Powodów takiej zmiany jest wiele, na czele ze wspomnianym Internetem i zmianą sposobu kibicowania, a kolejną sprawą są samochody. W tamtych latach na trasach widzieliśmy topowe odmiany takich aut jak: Toyota Celica, Ford Escort czy Lancia Delta. Były to samochody niespotykane na polskich ulicach, więc żeby coś takiego zobaczyć, trzeba było wybrać się na zawody. Dzisiaj trzeba urozmaicać życie kibicowi podczas rajdu, organizować pikniki rodzinne, strefy dla dzieci, telebimy i całą masę innych atrakcji. Myślę, że po prostu zmieniły się czasy, ale zainteresowanie nie spadło.
- Jak można poprawić RSMP oraz urozmaicić rajdy w Polsce?
Przede wszystkim w rajdy musiałby się włączyć rząd oraz Polski Związek Motorowy. Ta dyscyplina potrzebuje większego wsparcia medialnego, transmisji telewizyjnych. Przykładem powinien być dla nas cykl ERC, w którym jest wielu dobrych kierowców, są fajne rajdy, a to wszystko opiera się na transmisjach oraz relacjach Eurosportu, który pokazuje to milionom ludzi. Bez telewizji byłoby dużo gorzej.
- Czy rajdy na poziomie ERC to jest szczyt marzeń Filipa Nivette’a?
Są jeszcze Mistrzostwa Świata, ale to już faktycznie sfera marzeń. Natomiast pełny sezon startów w ERC byłby dzisiaj dla mnie wymarzonym prezentem. Przy okazji chciałbym podziękować kibicom za ich wsparcie, transparenty, komentarze. To wszystko jest dla mnie bardzo miłe i bardzo ważne, bo trzyma na duchu – warto walczyć i próbować zrobić coś więcej.
Filip Nivette | 10 pytań do… WYWIAD
- Najlepsza cecha Filipa Nivette’a za kierownicą?
Filip Nivette: Inteligencja i szybkość. Szybkość miałem od zawsze, z czasem musiałem ją tylko opanować. A że również szybko myślę podczas jazdy, wychodzi na to, że najważniejszą moją cechą za kierownicą jest wciąż szybkość. (śmiech)