Pamiętacie zaprezentowany dwa lata temu hiper samochód nazywający się Mercedes Project One? Miał być spełnionym snem o bolidzie F1, który może jeździć po drogach publicznych. Entuzjazm jaki wywołał był równie wielki co nazwiska klientów, którzy go kupili. Wśród nich Lewis Hamilton, David Coulthard czy Nico Rosberg. Teraz okazuje się, że czas oczekiwania może wzrosnąć o kolejne dwa lata.
Autor: Kacper Majdan
Dla szczęśliwców, którzy kupili ów Mercedesa koniec bieżącego roku miał być zwieńczeniem oczekiwań na idealny gwiazdkowy prezent. Tak niestety nie będzie. Co zatem stoi na przeszkodzie? Jak się okazało, zaadoptowanie silnika 1,6 V6 z Formuły 1 nie jest takie proste, jak początkowo mogło się wydawać inżynierom AMG.
Właśnie to, jak działają bolidy F1 powoduje szereg komplikacji. Nie mają one przycisku „start” po którym uruchamia się silnik a kierowca swobodnie może zaczynać jazdę. Zastępuje go zewnętrzny rozrusznik obsługiwany przez przeszkolonych mechaników, których ciężko dostarczyć wraz z samochodem. Jakby tego było mało, przed uruchomieniem pojazdu olej musi być wystarczająco rozgrzany co stanowi kolejną przeszkodę w zaimplementowaniu tego typu silnika do auta drogowego.
Jednak nie cała wina leży po stronie niemieckich inżynierów. Nowe normy emisji spalin, które UE nieustannie forsuje (a których Mercedes nie spełnia) również mają w tym swój udział. Wielu producentów odpowiedziała na nie zmniejszeniem mocy w swoich samochodach, jednak producent ze Stuttgartu takiego komfortu nie ma. Obiecał bowiem swoim klientom auto z silnikiem z F1 o mocy minimum 1000 koni mechanicznych i ciężko by zmienił zdanie w sytuacji, kiedy jeden Project One kosztuje 2,7 mln dolarów. Co więcej, wszystkie zaplanowane auta są już sprzedane.
Należy jednak mieć nadzieję, że wielkie mózgi inżynierii w końcu dopną swego i Mercedes Project One trafi do klientów.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Pamiętacie zaprezentowany dwa lata temu hiper samochód nazywający się Mercedes Project One? Miał być spełnionym snem o bolidzie F1, który może jeździć po drogach publicznych. Entuzjazm jaki wywołał był równie wielki co nazwiska klientów, którzy go kupili. Wśród nich Lewis Hamilton, David Coulthard czy Nico Rosberg. Teraz okazuje się, że czas oczekiwania może wzrosnąć o kolejne dwa lata.
Autor: Kacper Majdan
Dla szczęśliwców, którzy kupili ów Mercedesa koniec bieżącego roku miał być zwieńczeniem oczekiwań na idealny gwiazdkowy prezent. Tak niestety nie będzie. Co zatem stoi na przeszkodzie? Jak się okazało, zaadoptowanie silnika 1,6 V6 z Formuły 1 nie jest takie proste, jak początkowo mogło się wydawać inżynierom AMG.
Właśnie to, jak działają bolidy F1 powoduje szereg komplikacji. Nie mają one przycisku „start” po którym uruchamia się silnik a kierowca swobodnie może zaczynać jazdę. Zastępuje go zewnętrzny rozrusznik obsługiwany przez przeszkolonych mechaników, których ciężko dostarczyć wraz z samochodem. Jakby tego było mało, przed uruchomieniem pojazdu olej musi być wystarczająco rozgrzany co stanowi kolejną przeszkodę w zaimplementowaniu tego typu silnika do auta drogowego.
Jednak nie cała wina leży po stronie niemieckich inżynierów. Nowe normy emisji spalin, które UE nieustannie forsuje (a których Mercedes nie spełnia) również mają w tym swój udział. Wielu producentów odpowiedziała na nie zmniejszeniem mocy w swoich samochodach, jednak producent ze Stuttgartu takiego komfortu nie ma. Obiecał bowiem swoim klientom auto z silnikiem z F1 o mocy minimum 1000 koni mechanicznych i ciężko by zmienił zdanie w sytuacji, kiedy jeden Project One kosztuje 2,7 mln dolarów. Co więcej, wszystkie zaplanowane auta są już sprzedane.
Należy jednak mieć nadzieję, że wielkie mózgi inżynierii w końcu dopną swego i Mercedes Project One trafi do klientów.