Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 |
„Jak myślisz, jak prezentuje się nowy Ford S-Max w rankingu najlepszych supersamochodów świata?” – zapytał nas szef sprzedaży Ford Carrara i zaproponował, by na test Dodge’a Vipera wybrać się rodzinnym Fordem. „Ok, przynajmniej zmieści się cały sprzęt” – rzuciliśmy na do widzenia i ruszyliśmy w kierunku hrubieszowskiego 74 Garage.
Tekst: Mateusz Cieślak, Sebastian Mądrachowski, foto: Michał Węgrzynek
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie pierwsze: prowadzenie
Po raz pierwszy Ford S-Max zdziwił nas jeszcze zanim wyjechaliśmy z Lublina. Wiedzieliśmy, że jest zbudowany na płycie lubianego przez nas Mondeo, ale nie spodziewaliśmy się, że jadąc, w ogóle nie poczujemy gabarytów tego samochodu. Jest zaskakująco sztywny i bardzo precyzyjnie reaguje na polecenia kierowcy. Łatwo się zapomnieć i jechać nim jak zwykłym sedanem, co zapewnia sporo atrakcji pasażerom na wszystkich siedmiu fotelach. Duży plus.
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie drugie: pojemność
Drugie zaskoczenie przyszło w momencie pakowania sprzętu fotograficznego i całej reszty bałaganu, potrzebnego trzem osobom do przeżycia weekendu przy wschodniej granicy. Do wykonania zdjęć w ruchu, tzw. Rig Shot’ów, potrzeba trzech dwumetrowych rurek. Do tego statywy, torba z aparatami, plecaki, to wszystko musiało jechać z nami. Zmieściło się bez problemu i to z zachowaniem pełnego komfortu. Ruszyliśmy po krótkiej walce o miejsca.
W trasie docenia się urok „wożenia powietrza”. Nigdy nie rozumieliśmy dlaczego ludzi boli to, ile pustej przestrzeni mamy w samochodzie, nawet jadąc w pojedynkę. W Fordzie S-Max II powietrza jest dużo, ale napiszemy to jeszcze raz: gabaryty zupełnie nie przeszkadzają w prowadzeniu.
Ford dołożył dużą cegiełkę do tego, żeby współczesne vany dobrze wyglądały. Już poprzedni model miał bardzo agresywny design. Nowy wygląda stylowo jak na na rodzinne, użytkowe auto. Dodatkowo, Ford S-Max 2.0 TDCi II, może być wyposażony w pakiet ST-line: z dodatkowym ospojlerowaniem, dokładkami i 19-calowymi felgami. Miodzio.
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie trzecie: silnik
Pod maską pracował dobrze nam znany diesel 2.0 TDCi 184 KM, którego ciężko nie lubić. Spokój podczas wyprzedzania, spokój podczas wizyty na stacji benzynowej, czyli dokładnie tak jak to powinno wyglądać. Dla Matiego był nawet za szybki, co widać na zdjęciu poniżej. Duży plus dla automatycznej skrzyni: zmiana biegów niezauważalna, silnik szybko reaguje na gaz i jest całkiem ekonomiczny. 2.0 TDCi w manualu jest trochę męczące. Do tego zestawu można zamówić jeszcze napęd 4×4 i oprócz walorów praktycznych, dojdzie jeszcze spokój zimą.
Ford S-Max 2.0 TDCi – zdziwienie czwarte: wnętrze
Każde siedzenie to oddzielna historia. Zakres regulacji jest duży, jak to w vanie, ale też w Fordzie dużo łatwiejszy do opanowania niż u konkurencji. Kolejny plus to płaska podłoga. Rozwiązanie z którego wielu producentów zaczyna powoli rezygnować jest podstawą, jeśli mówimy o użyteczności dużego rodzinnego samochodu.
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie ostatnie: komfort
Ostatnie zaskoczenie i wisienka na torcie jeżeli chodzi o naszą kilkudniową znajomość z Fordem S-Maxem 2.0 TDCi. Kiedy Mateusz wysiadł z Dodge’a Vipera, z wielkim bananem na twarzy, drżącymi z podniecenia rękami, trzeba było praktycznie z marszu zbierać się do domu. Wsiadł do S-Maxa, przejechał kilka kilometrów i zaczął się ekscytować jak komfortowy jest Ford: „Nie słyszałem silnika, nie czułem przyspieszania czy hamowania. Leciałem. Supersamochody zachwycają, ale są cudowne tylko na chwilę. Na co dzień trzeba myśleć rozsądnie”.
„Jak prezentuje się nowy Ford S-Max w rankingu najlepszych supersamochodów świata?”
Odpowiedź: W rankingu najlepszych supersamochodów świata Ford S-Max znajduje się na każdej pozycji ex-aequo. Mając dowolny supersamochód wypada mieć też auto, które nadaje się do codziennego użytkowania. Ford S-Max się nadaje aż nadto.
Ford Carrara, dzięki za udany weekend! :)
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 |
„Jak myślisz, jak prezentuje się nowy Ford S-Max w rankingu najlepszych supersamochodów świata?” – zapytał nas szef sprzedaży Ford Carrara i zaproponował, by na test Dodge’a Vipera wybrać się rodzinnym Fordem. „Ok, przynajmniej zmieści się cały sprzęt” – rzuciliśmy na do widzenia i ruszyliśmy w kierunku hrubieszowskiego 74 Garage.
Tekst: Mateusz Cieślak, Sebastian Mądrachowski, foto: Michał Węgrzynek
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie pierwsze: prowadzenie
Po raz pierwszy Ford S-Max zdziwił nas jeszcze zanim wyjechaliśmy z Lublina. Wiedzieliśmy, że jest zbudowany na płycie lubianego przez nas Mondeo, ale nie spodziewaliśmy się, że jadąc, w ogóle nie poczujemy gabarytów tego samochodu. Jest zaskakująco sztywny i bardzo precyzyjnie reaguje na polecenia kierowcy. Łatwo się zapomnieć i jechać nim jak zwykłym sedanem, co zapewnia sporo atrakcji pasażerom na wszystkich siedmiu fotelach. Duży plus.
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie drugie: pojemność
Drugie zaskoczenie przyszło w momencie pakowania sprzętu fotograficznego i całej reszty bałaganu, potrzebnego trzem osobom do przeżycia weekendu przy wschodniej granicy. Do wykonania zdjęć w ruchu, tzw. Rig Shot’ów, potrzeba trzech dwumetrowych rurek. Do tego statywy, torba z aparatami, plecaki, to wszystko musiało jechać z nami. Zmieściło się bez problemu i to z zachowaniem pełnego komfortu. Ruszyliśmy po krótkiej walce o miejsca.
W trasie docenia się urok „wożenia powietrza”. Nigdy nie rozumieliśmy dlaczego ludzi boli to, ile pustej przestrzeni mamy w samochodzie, nawet jadąc w pojedynkę. W Fordzie S-Max II powietrza jest dużo, ale napiszemy to jeszcze raz: gabaryty zupełnie nie przeszkadzają w prowadzeniu.
Ford dołożył dużą cegiełkę do tego, żeby współczesne vany dobrze wyglądały. Już poprzedni model miał bardzo agresywny design. Nowy wygląda stylowo jak na na rodzinne, użytkowe auto. Dodatkowo, Ford S-Max 2.0 TDCi II, może być wyposażony w pakiet ST-line: z dodatkowym ospojlerowaniem, dokładkami i 19-calowymi felgami. Miodzio.
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie trzecie: silnik
Pod maską pracował dobrze nam znany diesel 2.0 TDCi 184 KM, którego ciężko nie lubić. Spokój podczas wyprzedzania, spokój podczas wizyty na stacji benzynowej, czyli dokładnie tak jak to powinno wyglądać. Dla Matiego był nawet za szybki, co widać na zdjęciu poniżej. Duży plus dla automatycznej skrzyni: zmiana biegów niezauważalna, silnik szybko reaguje na gaz i jest całkiem ekonomiczny. 2.0 TDCi w manualu jest trochę męczące. Do tego zestawu można zamówić jeszcze napęd 4×4 i oprócz walorów praktycznych, dojdzie jeszcze spokój zimą.
Ford S-Max 2.0 TDCi – zdziwienie czwarte: wnętrze
Każde siedzenie to oddzielna historia. Zakres regulacji jest duży, jak to w vanie, ale też w Fordzie dużo łatwiejszy do opanowania niż u konkurencji. Kolejny plus to płaska podłoga. Rozwiązanie z którego wielu producentów zaczyna powoli rezygnować jest podstawą, jeśli mówimy o użyteczności dużego rodzinnego samochodu.
Ford S-Max 2.0 TDCi, II gen., 2016 – zdziwienie ostatnie: komfort
Ostatnie zaskoczenie i wisienka na torcie jeżeli chodzi o naszą kilkudniową znajomość z Fordem S-Maxem 2.0 TDCi. Kiedy Mateusz wysiadł z Dodge’a Vipera, z wielkim bananem na twarzy, drżącymi z podniecenia rękami, trzeba było praktycznie z marszu zbierać się do domu. Wsiadł do S-Maxa, przejechał kilka kilometrów i zaczął się ekscytować jak komfortowy jest Ford: „Nie słyszałem silnika, nie czułem przyspieszania czy hamowania. Leciałem. Supersamochody zachwycają, ale są cudowne tylko na chwilę. Na co dzień trzeba myśleć rozsądnie”.
„Jak prezentuje się nowy Ford S-Max w rankingu najlepszych supersamochodów świata?”
Odpowiedź: W rankingu najlepszych supersamochodów świata Ford S-Max znajduje się na każdej pozycji ex-aequo. Mając dowolny supersamochód wypada mieć też auto, które nadaje się do codziennego użytkowania. Ford S-Max się nadaje aż nadto.
Ford Carrara, dzięki za udany weekend! :)