Z Michałem Jakubkiem, założycielem i pomysłodawcą JapFestu rozmawiał Mateusz Cieślak.
Czym jest JapFest?
Michał Jakubek: Jak sama nazwa wskazuje, zlepek dwóch słów “Japonia” oraz “festiwal”, czyli festiwal japońskiej motoryzacji. Choć mogę dumnie powiedzieć, że jest to największa tego typu impreza w Europie Środkowo-Wschodniej, osobiście najbardziej lubię potoczne określenie naszych uczestników, którzy mówią “wiesz, to jest taki Woodstock, ale dla samochodów!”.
Co ma w sobie JapFest, czego nie ma żadna impreza tunerska w Polsce?
Michał Jakubek: Przede wszystkim jest to Festiwal przez duże “F”! Ogromna ilość atrakcji oraz różnorodnych elementów, z których składa się JapFest czynią go wydarzeniem innym od pozostałych. Druga kwestia to ludzie oraz atmosfera: latami pracowaliśmy nad tym, aby na JapFeście pojawiali się “ci właściwi ludzie” i aby czuli się “jak w domu”. Mówiąc “ci właściwi” mam na myśli tych, w których jest najwięcej pasji, serca do tego co robią. Nie znajdziesz u nas przepychu i pustego lansu, ani osiemnastolatków w autach za pół miliona. Znajdziesz ludzi którzy pracowali latami nad swoimi samochodami. Chcieliśmy też pogrzebać w piasku wszelkie podziały i uprzedzenia, nauczyliśmy naszych odbiorców, co to znaczy pasja i miłość do japońskich samochodów bez względu na styl, wartość czy pochodzenie auta. Dzisiaj oni odpłacają się nam bawiąc się najlepiej, jak to możliwe i przyjeżdżając na ten event samochodami na światowym poziomie.
fot. Oskar Speruda
Dlaczego organizujesz ten event? Co jest misją JapFestu?
Michał Jakubek: W zasadzie na początku miałem jeden cel – chciałem “obudzić” scenę JDM w Polsce. Dlaczego? Ilość eventów dla aut niemieckich była zawsze ogromna, a scena aut japońskich nie była w żaden sposób zespolona. Istniały podziały, ludzie się nie znali. Drifterzy żyli swoim życiem, przysłowiowi hondziarze swoim. Ludzie zrzeszali się wokół mniejszych klubów czy for poszczególnych marek, gdzie dobrze zrobione auta były rzadkością. Nie było nigdzie takiego łącznika czy wspólnego mianownika pomiędzy wszystkimi subkulturami, który sprawiłby, że ludzie zaczną robić japońskie auta na poziomie. Takie samochody, które można pokazać za granicą i powiedzieć – “my też potrafimy”. Po sześciu latach pracy nad tym osiągnęliśmy cel i w zasadzie mieliśmy realny wpływ na rozwój sceny… Dzisiaj ogromna ilość aut, które do nas przyjeżdżają jest budowana z myślą tylko i wyłącznie o JapFeście! Teraz przed nami kolejny krok i kolejna misja – choć JapFest jest już dobrze rozpoznawany na przykład w Niemczech oraz Czechach, moim celem jest aby na przestrzeni kolejnych pięciu lat stać się imprezą na tyle poważaną i szanowaną w Europie co Reisbrennen lub Gatebil i tym samym stać się jedną z trzech największych tego typu imprez na starym kontynencie.
Dlaczego właśnie japońska motoryzacja?
Michał Jakubek: Szczerze? Wydaje mi się, że to wszystko wina “Szybkich i Wściekłych”. Skyline, Supra, EVO, NSX, S2000, drift, street racing, drag racing, zloty i spoty, muzyka, części z importu, piękne kobiety, robienie wielkich rzeczy wspólnie i idea motoryzacyjnej rodziny – wszystko to wpoił nam do głowy ten film i właśnie tam było najwięcej “japończyków”. Japońskie auta mają duszę, szczególnie te z lat 90-tych. Mają agresywny wygląd, potężny rynek części i możliwości modyfikacji. Japońska motoryzacja zawsze nastawiona była na osiągi i motosport. Czy to wysokoobrotowe niskolitrażowe silniki w Hondzie, czy turbo i tył napęd w nissanach, którymi można driftować, czy legendarne napędy 4×4 w Subaru i Mitsubishi. Wszędzie jest jeden wspólny mianownik, czyli szybka jazda sportowa. Prostota konstrukcji i dużo mocy z małej pojemności to zawsze była domena tych aut i to nas na pewno w nich kręci. Poza tym “japońskość” sama w sobie, pomijając już motoryzację, to jest coś co dla wielu z nas jest istotne. Kodeks, zasady, honor, perfekcja, ciągła poprawa tego co robimy – to tylko kilka z rzeczy, które wynosimy z japońskiej kultury i tradycji.
fot. Oskar Speruda
Jakie wyjątkowe auta zjawią się tegorocznej edycji? Najbardziej wyjątkowe modele z ostatnich lat?
Michał Jakubek: Jak co roku możemy się spodziewać największego możliwego spotkania Skyline’ów oraz Supry. Rok 2019 jest szczególny ponieważ obchodzimy m.in. 50-lecie powstania Datsuna Fairlady Z i czeka nas największe jak do tej pory spotkanie tego modelu. Mówimy o autach które mają około 40-50 lat! Poza tym, dużo profesjonalnie przygotowanych aut do motosportu – 1000-konne Nissany w drifcie, 1000-konne auta w dragu, wszelkiej maści GTR’y, oldschoolowe Toyoty, Hondy. W tym roku króluje u nas Performance i przede wszystkim auta przygotowane do sportu.
Jakie japońskie akcenty pojawią się w tym roku?
Michał Jakubek: Po raz pierwszy w historii JapFestu organizujemy wyjątkowe miejsce, które nazwaliśmy Strefą Japońskiej Kultury. Stawiamy dodatkową halę z osobną sceną i nagłośnieniem. Tam przez dwa dni bez przerwy będą trwać pokazy, prelekcje oraz spotkania z elementami japońskiej kultury i tradycji. Wśród nich m.in. pokazy japońskiego oręża, zbroje samurajów, pokazy tańca tradycyjnego, muzyka grana na żywo przez Japończyków, wystawa różnorakiego rękodzielnictwa. Odbędą się także lekcje japońskiego, pokazy sztuk walki wraz z rozbijaniem cegieł gołą dłonią czy też inscenizacja ceremonii sepuku… Będzie się działo!
fot. Oskar Speruda
Jakich ludzi można spotkać na JapFeście?
Michał Jakubek: Na Japfeście w zasadzie mamy trzy grupy osób: uczestnicy – przyjeżdżający ze swoimi samochodami, wystawcy czyli też i sponsorzy, oraz widzowie. Uczestnicy i wystawcy to właśnie grupa osób współtworząca to wydarzenie i nadająca mu klimat. To przede wszystkim niesamowicie pozytywni ludzie, którzy przyjeżdżają do nas, aby na trzy dni się kompletnie wyłączyć, przestać martwić czymkolwiek. Po prostu beztrosko bawić w towarzystwie wspaniałych samochodów i przyjaciół. Celowo mówię tutaj także o sponsorach, bo przez lata współpracy z markami doprowadziliśmy do sytuacji, gdzie sami sponsorzy się u nas bawią i nie czują, że są w pracy. Nie ma u nas napięcia i wzajemnej konkurencji. Powstają relacje między nimi a uczestnikami, którzy później kupują ich produkty, bądź robią razem jakiś biznes.
Skąd przyjeżdżają ludzie na JapFest? Możesz pokrótce scharakteryzować regiony Polski pod kątem tuningu.
Michał Jakubek: O tak! Zawsze mnie to fascynowało, bo obserwuję scenę motoryzacyjną w Polsce od około 12 lat. Bez dwóch zdań najsilniejszy region w Polsce to Śląsk i Małopolska i najwięcej aut przyjeżdża właśnie stamtąd. Potem Warszawa – najwięcej nowszych, droższych samochodów, co jest logiczne ze względu na to że w Warszawie jest najwięcej biznesu i możliwość większych zarobków. Dalej Poznań i Łódź, a potem reszta świata. Najmniej aut przyjeżdża do nas z okolic Lublina oraz Pomorza, co jest zadziwiające bo np. bardzo silna grupa z niesamowitymi autami przyjeżdża co roku z Podlasia. Poza tym, z zagranicy dużo aut przyjeżdża z Berlina i okolic Drezna, a z południa przede wszystkim z Pragi. Rekordziści, jeśli chodzi o odległość, przyjeżdżają do nas z Irlandii, Skandynawii czy nawet z Portugalii.
fot. Oskar Speruda
Jakie atrakcje przewidzieliście na tę edycję? Jakie gwiazdy?
Michał Jakubek: Jak co roku będzie ponad 500 wyselekcjonowanych samochodów. Przygotowujemy także ciągłe pokazy i zawody Drift Battle. Na publiczność czekają również wyścigi na 1/4 mili Drag Wars. W piątek Time Attack na Torze Krzywa oddalonym zaledwie 30km od Japfestu, kilkudziesięciu wystawców, największe teamy driftingowe w Polsce, muzyka na żywo, wyselekcjonowane foodtrucki z całej Polski, strefa japońskich dealerów, Strefa Japońskiej Kultury, różne pokazy i konkursy. Gwiazdą tegorocznego Japfestu jest London Elektricity czyli de facto światowa legenda muzyki Drum’n’Bass, który zagra u nas w piątek wieczorem. Planujemy, aby stało się tradycją i zawsze piątek ma pozostać na Japfeście dniem “muzycznym” z coraz większymi gwiazdami.
To chyba dobry moment dla imprez tego typu? Jest ich sporo, stoją na dobrym poziomie.
Michał Jakubek: Wydaje mi się, że moment zawsze jest dobry, jeśli ma się dobry pomysł i potrafi się go zrealizować. Polacy są niesamowicie ambitni i dlatego nasza scena jest na światowym poziomie. Wiemy co to znaczy ciężka praca nad samochodami i chcemy się pokazać światu. Jest jakieś takie przeświadczenie, że my Polacy jesteśmy gorsi od całego “Zachodu”. Stąd bierze się ta ogromna siła w ludziach z Polski, aby jednak dołożyć do pieca i zrobić coś lepszego niż “zagranica”. Świadomość, że potrafimy, mimo dużo mniejszych zarobków niż zachodni świat, daje jednak wielką satysfakcję.
Dlaczego nasze pokolenie tak chętnie spotyka się pod pozorem motoryzacji?
Michał Jakubek: Kiedy mnie ktoś pyta “dlaczego samochody”, dlaczego pakuję w nie wszystkie moje pieniądze, mam dość prostą odpowiedź. Samochód to pasja, którą mogę kultywować każdego dnia. Jadąc do pracy, jadąc na obiad, jadąc w trasę do kogoś. To są takie wakacje przez 365 dni w roku. Auto to pewien sposób wyrażenia siebie. Można mieć stylowe auto na glebie z wielkimi kołami, albo 40-letniego rupcia jedynego w Polsce. Mieć można także 500-konnego Nissana jak mój – każdym z nich po prostu można jeździć i sprawia ci to ogromną przyjemność. Bo jazda autem to frajda, to przygoda za każdym razem. Można się poczuć docenionym, gdy widzisz, że ludzie się oglądają, dostrzegą jakiś detal nad którym pracowałeś. Pokazują “okejki” na ulicy, robią sobie z twoim autem zdjęcia, zaczepiają na stacji benzynowej. Dla tych chwil naprawdę warto żyć i wydaje mi się, że właśnie to sprawia, że jest nas tak wielu.
fot. Oskar Speruda
JapFest odbędzie się w weekend 26-28 lipca 2019 na powojskowym lotnisku w Legnicy. W programie szóstej edycji festiwalu znajdziemy także wyścigi 1/4 mili, warsztaty tuningowe oraz drift taxi. Bilety na www.japfest.pl.
Materiał powstał przy współpracy z marką Yokohama.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Z Michałem Jakubkiem, założycielem i pomysłodawcą JapFestu rozmawiał Mateusz Cieślak.
Czym jest JapFest?
Michał Jakubek: Jak sama nazwa wskazuje, zlepek dwóch słów “Japonia” oraz “festiwal”, czyli festiwal japońskiej motoryzacji. Choć mogę dumnie powiedzieć, że jest to największa tego typu impreza w Europie Środkowo-Wschodniej, osobiście najbardziej lubię potoczne określenie naszych uczestników, którzy mówią “wiesz, to jest taki Woodstock, ale dla samochodów!”.
Co ma w sobie JapFest, czego nie ma żadna impreza tunerska w Polsce?
Michał Jakubek: Przede wszystkim jest to Festiwal przez duże “F”! Ogromna ilość atrakcji oraz różnorodnych elementów, z których składa się JapFest czynią go wydarzeniem innym od pozostałych. Druga kwestia to ludzie oraz atmosfera: latami pracowaliśmy nad tym, aby na JapFeście pojawiali się “ci właściwi ludzie” i aby czuli się “jak w domu”. Mówiąc “ci właściwi” mam na myśli tych, w których jest najwięcej pasji, serca do tego co robią. Nie znajdziesz u nas przepychu i pustego lansu, ani osiemnastolatków w autach za pół miliona. Znajdziesz ludzi którzy pracowali latami nad swoimi samochodami. Chcieliśmy też pogrzebać w piasku wszelkie podziały i uprzedzenia, nauczyliśmy naszych odbiorców, co to znaczy pasja i miłość do japońskich samochodów bez względu na styl, wartość czy pochodzenie auta. Dzisiaj oni odpłacają się nam bawiąc się najlepiej, jak to możliwe i przyjeżdżając na ten event samochodami na światowym poziomie.
fot. Oskar Speruda
Dlaczego organizujesz ten event? Co jest misją JapFestu?
Michał Jakubek: W zasadzie na początku miałem jeden cel – chciałem “obudzić” scenę JDM w Polsce. Dlaczego? Ilość eventów dla aut niemieckich była zawsze ogromna, a scena aut japońskich nie była w żaden sposób zespolona. Istniały podziały, ludzie się nie znali. Drifterzy żyli swoim życiem, przysłowiowi hondziarze swoim. Ludzie zrzeszali się wokół mniejszych klubów czy for poszczególnych marek, gdzie dobrze zrobione auta były rzadkością. Nie było nigdzie takiego łącznika czy wspólnego mianownika pomiędzy wszystkimi subkulturami, który sprawiłby, że ludzie zaczną robić japońskie auta na poziomie. Takie samochody, które można pokazać za granicą i powiedzieć – “my też potrafimy”. Po sześciu latach pracy nad tym osiągnęliśmy cel i w zasadzie mieliśmy realny wpływ na rozwój sceny… Dzisiaj ogromna ilość aut, które do nas przyjeżdżają jest budowana z myślą tylko i wyłącznie o JapFeście! Teraz przed nami kolejny krok i kolejna misja – choć JapFest jest już dobrze rozpoznawany na przykład w Niemczech oraz Czechach, moim celem jest aby na przestrzeni kolejnych pięciu lat stać się imprezą na tyle poważaną i szanowaną w Europie co Reisbrennen lub Gatebil i tym samym stać się jedną z trzech największych tego typu imprez na starym kontynencie.
Dlaczego właśnie japońska motoryzacja?
Michał Jakubek: Szczerze? Wydaje mi się, że to wszystko wina “Szybkich i Wściekłych”. Skyline, Supra, EVO, NSX, S2000, drift, street racing, drag racing, zloty i spoty, muzyka, części z importu, piękne kobiety, robienie wielkich rzeczy wspólnie i idea motoryzacyjnej rodziny – wszystko to wpoił nam do głowy ten film i właśnie tam było najwięcej “japończyków”. Japońskie auta mają duszę, szczególnie te z lat 90-tych. Mają agresywny wygląd, potężny rynek części i możliwości modyfikacji. Japońska motoryzacja zawsze nastawiona była na osiągi i motosport. Czy to wysokoobrotowe niskolitrażowe silniki w Hondzie, czy turbo i tył napęd w nissanach, którymi można driftować, czy legendarne napędy 4×4 w Subaru i Mitsubishi. Wszędzie jest jeden wspólny mianownik, czyli szybka jazda sportowa. Prostota konstrukcji i dużo mocy z małej pojemności to zawsze była domena tych aut i to nas na pewno w nich kręci. Poza tym “japońskość” sama w sobie, pomijając już motoryzację, to jest coś co dla wielu z nas jest istotne. Kodeks, zasady, honor, perfekcja, ciągła poprawa tego co robimy – to tylko kilka z rzeczy, które wynosimy z japońskiej kultury i tradycji.
fot. Oskar Speruda
Jakie wyjątkowe auta zjawią się tegorocznej edycji? Najbardziej wyjątkowe modele z ostatnich lat?
Michał Jakubek: Jak co roku możemy się spodziewać największego możliwego spotkania Skyline’ów oraz Supry. Rok 2019 jest szczególny ponieważ obchodzimy m.in. 50-lecie powstania Datsuna Fairlady Z i czeka nas największe jak do tej pory spotkanie tego modelu. Mówimy o autach które mają około 40-50 lat! Poza tym, dużo profesjonalnie przygotowanych aut do motosportu – 1000-konne Nissany w drifcie, 1000-konne auta w dragu, wszelkiej maści GTR’y, oldschoolowe Toyoty, Hondy. W tym roku króluje u nas Performance i przede wszystkim auta przygotowane do sportu.
Jakie japońskie akcenty pojawią się w tym roku?
Michał Jakubek: Po raz pierwszy w historii JapFestu organizujemy wyjątkowe miejsce, które nazwaliśmy Strefą Japońskiej Kultury. Stawiamy dodatkową halę z osobną sceną i nagłośnieniem. Tam przez dwa dni bez przerwy będą trwać pokazy, prelekcje oraz spotkania z elementami japońskiej kultury i tradycji. Wśród nich m.in. pokazy japońskiego oręża, zbroje samurajów, pokazy tańca tradycyjnego, muzyka grana na żywo przez Japończyków, wystawa różnorakiego rękodzielnictwa. Odbędą się także lekcje japońskiego, pokazy sztuk walki wraz z rozbijaniem cegieł gołą dłonią czy też inscenizacja ceremonii sepuku… Będzie się działo!
fot. Oskar Speruda
Jakich ludzi można spotkać na JapFeście?
Michał Jakubek: Na Japfeście w zasadzie mamy trzy grupy osób: uczestnicy – przyjeżdżający ze swoimi samochodami, wystawcy czyli też i sponsorzy, oraz widzowie. Uczestnicy i wystawcy to właśnie grupa osób współtworząca to wydarzenie i nadająca mu klimat. To przede wszystkim niesamowicie pozytywni ludzie, którzy przyjeżdżają do nas, aby na trzy dni się kompletnie wyłączyć, przestać martwić czymkolwiek. Po prostu beztrosko bawić w towarzystwie wspaniałych samochodów i przyjaciół. Celowo mówię tutaj także o sponsorach, bo przez lata współpracy z markami doprowadziliśmy do sytuacji, gdzie sami sponsorzy się u nas bawią i nie czują, że są w pracy. Nie ma u nas napięcia i wzajemnej konkurencji. Powstają relacje między nimi a uczestnikami, którzy później kupują ich produkty, bądź robią razem jakiś biznes.
Skąd przyjeżdżają ludzie na JapFest? Możesz pokrótce scharakteryzować regiony Polski pod kątem tuningu.
Michał Jakubek: O tak! Zawsze mnie to fascynowało, bo obserwuję scenę motoryzacyjną w Polsce od około 12 lat. Bez dwóch zdań najsilniejszy region w Polsce to Śląsk i Małopolska i najwięcej aut przyjeżdża właśnie stamtąd. Potem Warszawa – najwięcej nowszych, droższych samochodów, co jest logiczne ze względu na to że w Warszawie jest najwięcej biznesu i możliwość większych zarobków. Dalej Poznań i Łódź, a potem reszta świata. Najmniej aut przyjeżdża do nas z okolic Lublina oraz Pomorza, co jest zadziwiające bo np. bardzo silna grupa z niesamowitymi autami przyjeżdża co roku z Podlasia. Poza tym, z zagranicy dużo aut przyjeżdża z Berlina i okolic Drezna, a z południa przede wszystkim z Pragi. Rekordziści, jeśli chodzi o odległość, przyjeżdżają do nas z Irlandii, Skandynawii czy nawet z Portugalii.
fot. Oskar Speruda
Jakie atrakcje przewidzieliście na tę edycję? Jakie gwiazdy?
Michał Jakubek: Jak co roku będzie ponad 500 wyselekcjonowanych samochodów. Przygotowujemy także ciągłe pokazy i zawody Drift Battle. Na publiczność czekają również wyścigi na 1/4 mili Drag Wars. W piątek Time Attack na Torze Krzywa oddalonym zaledwie 30km od Japfestu, kilkudziesięciu wystawców, największe teamy driftingowe w Polsce, muzyka na żywo, wyselekcjonowane foodtrucki z całej Polski, strefa japońskich dealerów, Strefa Japońskiej Kultury, różne pokazy i konkursy. Gwiazdą tegorocznego Japfestu jest London Elektricity czyli de facto światowa legenda muzyki Drum’n’Bass, który zagra u nas w piątek wieczorem. Planujemy, aby stało się tradycją i zawsze piątek ma pozostać na Japfeście dniem “muzycznym” z coraz większymi gwiazdami.
To chyba dobry moment dla imprez tego typu? Jest ich sporo, stoją na dobrym poziomie.
Michał Jakubek: Wydaje mi się, że moment zawsze jest dobry, jeśli ma się dobry pomysł i potrafi się go zrealizować. Polacy są niesamowicie ambitni i dlatego nasza scena jest na światowym poziomie. Wiemy co to znaczy ciężka praca nad samochodami i chcemy się pokazać światu. Jest jakieś takie przeświadczenie, że my Polacy jesteśmy gorsi od całego “Zachodu”. Stąd bierze się ta ogromna siła w ludziach z Polski, aby jednak dołożyć do pieca i zrobić coś lepszego niż “zagranica”. Świadomość, że potrafimy, mimo dużo mniejszych zarobków niż zachodni świat, daje jednak wielką satysfakcję.
Dlaczego nasze pokolenie tak chętnie spotyka się pod pozorem motoryzacji?
Michał Jakubek: Kiedy mnie ktoś pyta “dlaczego samochody”, dlaczego pakuję w nie wszystkie moje pieniądze, mam dość prostą odpowiedź. Samochód to pasja, którą mogę kultywować każdego dnia. Jadąc do pracy, jadąc na obiad, jadąc w trasę do kogoś. To są takie wakacje przez 365 dni w roku. Auto to pewien sposób wyrażenia siebie. Można mieć stylowe auto na glebie z wielkimi kołami, albo 40-letniego rupcia jedynego w Polsce. Mieć można także 500-konnego Nissana jak mój – każdym z nich po prostu można jeździć i sprawia ci to ogromną przyjemność. Bo jazda autem to frajda, to przygoda za każdym razem. Można się poczuć docenionym, gdy widzisz, że ludzie się oglądają, dostrzegą jakiś detal nad którym pracowałeś. Pokazują “okejki” na ulicy, robią sobie z twoim autem zdjęcia, zaczepiają na stacji benzynowej. Dla tych chwil naprawdę warto żyć i wydaje mi się, że właśnie to sprawia, że jest nas tak wielu.
fot. Oskar Speruda
JapFest odbędzie się w weekend 26-28 lipca 2019 na powojskowym lotnisku w Legnicy. W programie szóstej edycji festiwalu znajdziemy także wyścigi 1/4 mili, warsztaty tuningowe oraz drift taxi. Bilety na www.japfest.pl.
Materiał powstał przy współpracy z marką Yokohama.