Bolid F1 kontra myśliwiec
Konstrukcja z Maranello w 1981 roku nie zachwycała. Po mistrzowskich tytułach Nikiego Laudy i Jody’ego Schecktera spodziewano się kolejnych, ale dla Villeneuve’a. Oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. Pierwsza, nieudana wersja bolidu z turbodoładowanym silnikiem oraz tzw. efektem przyziemnym była bardziej awaryjna niż słynne „żółte czajniczki”. Jeśli jednak okoliczności okazywały się sprzyjające – szybki Kanadyjczyk pokazywał na co go stać. W ten sposób Gilles Villeneuve stanął na najwyższym stopniu podium w Monako oraz udało mu się dojechać na czele „pociągu” w Hiszpanii – pierwszą piątkę dzieliła niewiele ponad sekunda. Wirtuoz na torze poza nim zabawiał kolegów grą na fortepianie. Z opowieści innych kierowców znamy historię o jego duecie z Elio de Angelisem podczas strajku kierowców w RPA.
„Ten samochód… miał dosłownie jedną czwartą siły docisku, w porównaniu do Williamsa lub Brabhama. Miał na pewno przewagę mocy nad silnikami Coswortha, ale w tym czasie miał również ogromne opóźnienie przepustnicy. Myślę, że jeśli chodzi o umiejętności Gilles był z zupełnie innego świata niż pozostali kierowcy. Aby wygrać te wyścigi, GP w Monako w 1981 roku i na Jaramie – na ciasnych torach – było to zupełnie nie z tego świata. A wiem, jak zły był ten samochód…”
– mówił Harvey Postlethwaite, który w 1981 roku pracował nad następcą modelu 126C.
Gilles Villeneuve był więc idealnym wyborem na reprezentanta Formuły 1 w wyścigu z włoskim lotnictwem. Drużynę uzupełniło jeszcze dwóch zawodników i dwie najnowocześniejsze konstrukcje: Brabham BT49/9 z urzędującym mistrzem Nelsonem Piquetem, a także jego nowym zespołowym kolegą – Riccardo Patrese oraz prawdziwie włoski duet Alfa Romeo 179C-2/Bruno Giacomelli. Po drugiej stronie znalazła się elita lotnictwa: podpułkownik Tennerello, porucznik Martinelli oraz majorowie Santacroce, Bono i da Pos.
#6 Magazyn Motór jest już dostępny!
Bolid F1 kontra myśliwiec | Jak to miało wyglądać?
Zasady? Całkiem proste. Jeden kilometr pasa startowego, dwie maszyny, przy czym myśliwiec musiał pozostać na ziemi. Oznaczało to, że maksymalna prędkość, jaką mogli osiągnąć piloci to około 300 kilometrów na godzinę. Wyścigu nie ułatwiała gęsta mgła unosząca się nad jednostką.
Na krótkim, kilometrowym dystansie 1,5-litrowy, turbodoładowany, 580-konny silnik V6 za plecami Villeneuve’a nie dał szans pewnym siebie wojskowym. Dodatkowym upokorzeniem miało być zdjęcie tylnego skrzydła w bolidzie Kanadyjczyka. W ten sposób pozbyto się zbędnego docisku. Bez skrzydła, ale wolniej. Nie udało się poprawić pierwszego uzyskanego czasu. Mimo to, na Enzo Ferrariego czekała nagroda. Na pamiątkę historycznego tryumfu sportu motorowego nad militariami, otrzymał on jednego ze Starfighterów F104S.
- Ferrari vs F104S | 16”55 vs 20”05
- Brabham vs F104S | 17”45 v 18”26
- Alfa Romeo vs F 104S | 18”05 vs 19”26
Myśliwiec, naoczny świadek wygranej Enzo Ferrariego, do dziś stoi w ogródku przy wjeździe na tor Fiorano w Maranello. Jedyne, co się zmieniło, to jego kolor. Starfighter musiał zostać przemalowany w barwę włoskiej stajni – krwistą czerwień. Znaczą go też trzy emblematy – czarny koń – symbol Ferrari oraz liczby: 4 dla czwartego szwadronu lotnictwa, z którym się ścigano, a także 27 kojarzona jedynie z Gillesem Villeneuvem. Chłodny, włoski listopad, rok 2019. Całkiem łatwo było się przenieść w czasie, patrząc na ten kawałek stali. Maranello zatrzymało się w czasie.
Zaobserwuj nas na Twitterze i Instagramie!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Bolid F1 kontra myśliwiec
Konstrukcja z Maranello w 1981 roku nie zachwycała. Po mistrzowskich tytułach Nikiego Laudy i Jody’ego Schecktera spodziewano się kolejnych, ale dla Villeneuve’a. Oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. Pierwsza, nieudana wersja bolidu z turbodoładowanym silnikiem oraz tzw. efektem przyziemnym była bardziej awaryjna niż słynne „żółte czajniczki”. Jeśli jednak okoliczności okazywały się sprzyjające – szybki Kanadyjczyk pokazywał na co go stać. W ten sposób Gilles Villeneuve stanął na najwyższym stopniu podium w Monako oraz udało mu się dojechać na czele „pociągu” w Hiszpanii – pierwszą piątkę dzieliła niewiele ponad sekunda. Wirtuoz na torze poza nim zabawiał kolegów grą na fortepianie. Z opowieści innych kierowców znamy historię o jego duecie z Elio de Angelisem podczas strajku kierowców w RPA.
„Ten samochód… miał dosłownie jedną czwartą siły docisku, w porównaniu do Williamsa lub Brabhama. Miał na pewno przewagę mocy nad silnikami Coswortha, ale w tym czasie miał również ogromne opóźnienie przepustnicy. Myślę, że jeśli chodzi o umiejętności Gilles był z zupełnie innego świata niż pozostali kierowcy. Aby wygrać te wyścigi, GP w Monako w 1981 roku i na Jaramie – na ciasnych torach – było to zupełnie nie z tego świata. A wiem, jak zły był ten samochód…”
– mówił Harvey Postlethwaite, który w 1981 roku pracował nad następcą modelu 126C.
Gilles Villeneuve był więc idealnym wyborem na reprezentanta Formuły 1 w wyścigu z włoskim lotnictwem. Drużynę uzupełniło jeszcze dwóch zawodników i dwie najnowocześniejsze konstrukcje: Brabham BT49/9 z urzędującym mistrzem Nelsonem Piquetem, a także jego nowym zespołowym kolegą – Riccardo Patrese oraz prawdziwie włoski duet Alfa Romeo 179C-2/Bruno Giacomelli. Po drugiej stronie znalazła się elita lotnictwa: podpułkownik Tennerello, porucznik Martinelli oraz majorowie Santacroce, Bono i da Pos.
#6 Magazyn Motór jest już dostępny!
Bolid F1 kontra myśliwiec | Jak to miało wyglądać?
Zasady? Całkiem proste. Jeden kilometr pasa startowego, dwie maszyny, przy czym myśliwiec musiał pozostać na ziemi. Oznaczało to, że maksymalna prędkość, jaką mogli osiągnąć piloci to około 300 kilometrów na godzinę. Wyścigu nie ułatwiała gęsta mgła unosząca się nad jednostką.
Na krótkim, kilometrowym dystansie 1,5-litrowy, turbodoładowany, 580-konny silnik V6 za plecami Villeneuve’a nie dał szans pewnym siebie wojskowym. Dodatkowym upokorzeniem miało być zdjęcie tylnego skrzydła w bolidzie Kanadyjczyka. W ten sposób pozbyto się zbędnego docisku. Bez skrzydła, ale wolniej. Nie udało się poprawić pierwszego uzyskanego czasu. Mimo to, na Enzo Ferrariego czekała nagroda. Na pamiątkę historycznego tryumfu sportu motorowego nad militariami, otrzymał on jednego ze Starfighterów F104S.
- Ferrari vs F104S | 16”55 vs 20”05
- Brabham vs F104S | 17”45 v 18”26
- Alfa Romeo vs F 104S | 18”05 vs 19”26
Myśliwiec, naoczny świadek wygranej Enzo Ferrariego, do dziś stoi w ogródku przy wjeździe na tor Fiorano w Maranello. Jedyne, co się zmieniło, to jego kolor. Starfighter musiał zostać przemalowany w barwę włoskiej stajni – krwistą czerwień. Znaczą go też trzy emblematy – czarny koń – symbol Ferrari oraz liczby: 4 dla czwartego szwadronu lotnictwa, z którym się ścigano, a także 27 kojarzona jedynie z Gillesem Villeneuvem. Chłodny, włoski listopad, rok 2019. Całkiem łatwo było się przenieść w czasie, patrząc na ten kawałek stali. Maranello zatrzymało się w czasie.