Fiat 132, Lubelskie Klasyki Nocą |
Jego pierwszym samochodem był Ford, którego ubezpieczenie siedmiokrotnie przewyższyło wartość pojazdu. Inny sprzedał po trzech dniach, ponieważ nie potrafił nim parkować.
Tekst: Mateusz Cieślak, Foto: Artur Woszak
Dziś Krzysztof “Żylo” Żurawski znany jest jako Prezes Lubelskich Klasyków Nocą oraz kierowca pomarańczowego Fiata. Podobno nie jest to Mirafiori. Fiat 132, bo o nim mowa, narodził się w Italii na początku lat 70. Klienci szybko docenili go za bogate wyposażenie i komfort jazdy, głównie za sprawą sprężyn, a nie resorów piórowych, jakie znajdziemy u poprzedników. To dzięki temu w krótkim czasie stał się flagową limuzyną koncernu z Turynu. Pod maską pracowały rzędowe motóry z czterema cylindrami: 1600, 1800, 2000, 2000D i 2500D.
Fiat 132, a Fiat 131 Mirafiori – różnice
Z Fiatem 131, czyli Mirafiori, różnił się oznaczeniem, detalami nadwozia, a przede wszystkim rozmiarami – 132 biła swój bliźniaczy model na długość, szerokość i wysokość o… kilka centymetrów. Jak duża była to różnica, chyba nie trzeba bardziej tłumaczyć. Do Polski przyjechał w kontenerach jako prawie złożony pojazd. Polskim robotnikom pozostawało przykręcenie kół oraz zamocowanie plakietki z oznaczeniem 132p. To tłumaczy jego obecność w komunistycznej Polsce – był bowiem jednym z owoców licencji podpisanej przez Edwarda Gierka z włoskim producentem. Nie mógł nim jednak jeździć każdy.
Fiat 132 był limuzyną ministerialną, a szczególnie upodobała go sobie Służba Bezpieczeństwa. Przede wszystkim za osiągi.
Fiat 132 – cena
Samochód niedostępny dla obywatela Kowalskiego można było jednak kupić za dolary.
Fiat 132 kosztował tyle co trzy kanty lub dom z działką na Węglinie.
Ile powstało egzemplarzy tej włoskiej limuzyny nie wiadomo, mówi się o ok. 15. tysiącach sztuk, ale nie są to potwierdzone dane. Dzisiaj w Polsce znajduje się około 70 egzemplarzy, a jeździ niewiele ponad 30. To właśnie ta unikatowość oraz wyższa, niż w przypadku produkowanych nad Wisłą aut, jakość zwróciły uwagę Krzysztofa Żurawskiego. Ich miłość zaczęła się klasycznie – od pierwszego spojrzenia:
Jechałem ulicą Puławską w Lublinie i przez otwarte wrota jednego z garaży zobaczyłem tył pomarańczowego samochodu. Był rok 2005 – wspomina.
Niespodziewana wizyta oraz krótka rozmowa z właścicielem nie zakończyła się dobrze. – Zapytałem czy mogę go kupić i zostałem kompletnie zrugany.
Fiat 132, Krzysztof Żurawski, Lubelskie Klasyki Nocą
Kilka miesięcy później też zajechałem do otwartego garażu, ale rozmowa wyglądała już inaczej. Właściciel zorientował się, że interesuje mnie Fiat 132. 2 lata później sam zadzwonił i powiedział, że może mi go sprzedać. To był przepiękny dzień – wspomina. Auto kupił zadbane, więc nie wymagało wielu modyfikacji.
Fiat 132 - zmiany
Krzysiek wymienił w nim felgi na aluminiowe z epoki, zegary na te z obrotomierzem, a z powodu okazjonalnych wypadów za granicę, także skrzynię biegów – czterobiegowy manual zastąpiła ,,piątka”. W ostatnim sezonie ortodoksyjnych fanów starej motoryzacji wstrząsnęła wieść o oklejeniu maski 132p czarną folią. Żylo uspokaja - w zależności od zmieniających się trendów może być ona usunięta w każdej chwili. Dalszych modyfikacji Krzysiek nie planuje, za to w głowie ma już pomysł na kolejnego Fiata: – 125p w wersji Monte Carlo. Mam do niego prawie wszystkie części, pozostaje mi tylko kupić budę i poskładać – mówi zacierając ręce. Jeśli tak się stanie, to historia z ubezpieczeniem może po raz kolejny zatoczyć koło.
Fiat 132 i jego właściciel zawsze są obecni na spotkaniach Lubelskich Klasyków Nocą - polecamy!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Fiat 132, Lubelskie Klasyki Nocą |
Jego pierwszym samochodem był Ford, którego ubezpieczenie siedmiokrotnie przewyższyło wartość pojazdu. Inny sprzedał po trzech dniach, ponieważ nie potrafił nim parkować.
Tekst: Mateusz Cieślak, Foto: Artur Woszak
Dziś Krzysztof “Żylo” Żurawski znany jest jako Prezes Lubelskich Klasyków Nocą oraz kierowca pomarańczowego Fiata. Podobno nie jest to Mirafiori. Fiat 132, bo o nim mowa, narodził się w Italii na początku lat 70. Klienci szybko docenili go za bogate wyposażenie i komfort jazdy, głównie za sprawą sprężyn, a nie resorów piórowych, jakie znajdziemy u poprzedników. To dzięki temu w krótkim czasie stał się flagową limuzyną koncernu z Turynu. Pod maską pracowały rzędowe motóry z czterema cylindrami: 1600, 1800, 2000, 2000D i 2500D.
Fiat 132, a Fiat 131 Mirafiori – różnice
Z Fiatem 131, czyli Mirafiori, różnił się oznaczeniem, detalami nadwozia, a przede wszystkim rozmiarami – 132 biła swój bliźniaczy model na długość, szerokość i wysokość o… kilka centymetrów. Jak duża była to różnica, chyba nie trzeba bardziej tłumaczyć. Do Polski przyjechał w kontenerach jako prawie złożony pojazd. Polskim robotnikom pozostawało przykręcenie kół oraz zamocowanie plakietki z oznaczeniem 132p. To tłumaczy jego obecność w komunistycznej Polsce – był bowiem jednym z owoców licencji podpisanej przez Edwarda Gierka z włoskim producentem. Nie mógł nim jednak jeździć każdy.
Fiat 132 był limuzyną ministerialną, a szczególnie upodobała go sobie Służba Bezpieczeństwa. Przede wszystkim za osiągi.
Fiat 132 – cena
Samochód niedostępny dla obywatela Kowalskiego można było jednak kupić za dolary.
Fiat 132 kosztował tyle co trzy kanty lub dom z działką na Węglinie.
Ile powstało egzemplarzy tej włoskiej limuzyny nie wiadomo, mówi się o ok. 15. tysiącach sztuk, ale nie są to potwierdzone dane. Dzisiaj w Polsce znajduje się około 70 egzemplarzy, a jeździ niewiele ponad 30. To właśnie ta unikatowość oraz wyższa, niż w przypadku produkowanych nad Wisłą aut, jakość zwróciły uwagę Krzysztofa Żurawskiego. Ich miłość zaczęła się klasycznie – od pierwszego spojrzenia:
Jechałem ulicą Puławską w Lublinie i przez otwarte wrota jednego z garaży zobaczyłem tył pomarańczowego samochodu. Był rok 2005 – wspomina.
Niespodziewana wizyta oraz krótka rozmowa z właścicielem nie zakończyła się dobrze. – Zapytałem czy mogę go kupić i zostałem kompletnie zrugany.
Fiat 132, Krzysztof Żurawski, Lubelskie Klasyki Nocą
Kilka miesięcy później też zajechałem do otwartego garażu, ale rozmowa wyglądała już inaczej. Właściciel zorientował się, że interesuje mnie Fiat 132. 2 lata później sam zadzwonił i powiedział, że może mi go sprzedać. To był przepiękny dzień – wspomina. Auto kupił zadbane, więc nie wymagało wielu modyfikacji.
Fiat 132 - zmiany
Krzysiek wymienił w nim felgi na aluminiowe z epoki, zegary na te z obrotomierzem, a z powodu okazjonalnych wypadów za granicę, także skrzynię biegów – czterobiegowy manual zastąpiła ,,piątka”. W ostatnim sezonie ortodoksyjnych fanów starej motoryzacji wstrząsnęła wieść o oklejeniu maski 132p czarną folią. Żylo uspokaja - w zależności od zmieniających się trendów może być ona usunięta w każdej chwili. Dalszych modyfikacji Krzysiek nie planuje, za to w głowie ma już pomysł na kolejnego Fiata: – 125p w wersji Monte Carlo. Mam do niego prawie wszystkie części, pozostaje mi tylko kupić budę i poskładać – mówi zacierając ręce. Jeśli tak się stanie, to historia z ubezpieczeniem może po raz kolejny zatoczyć koło.
Fiat 132 i jego właściciel zawsze są obecni na spotkaniach Lubelskich Klasyków Nocą - polecamy!