BMW 633CSi jest dobrze zbudowanym czterdziestolatkiem z imponującą kondycją, nienagannym wyglądem, eleganckimi gadżetami. Po bliższym poznaniu powoduje wstrząśniecie, nie zmieszanie.
Tekst: Mateusz Cieślak / Foto: Michał Węgrzynek
Historia powstania tego modelu mogłaby posłużyć za scenariusz do jednej z części słynnego agenta. W 1970 roku do drzwi działu designu BMW zapukał projektant… Mercedesa. Paul Bracq był autorem kilku ikon ze Stuttgartu, m.in.: limuzyn W108 i W110, W114/W115 czy sportowego SL-a W113. Rozumiecie?! To jak transfer na linii Izrael – Palestyna, Real Madryt – FC Barcelona czy Biedronka – Lidl! Przyszedł i z miejsca zaprojektował nową serię 5 E12, która rzuciła klientów na kolana. Zaprojektował też BMW Turbo, zawstydzając dotychczasowego projektanta Bawarczyków – samego Giorgio Giugiaro. Tak nastał początek kolejnej legendy – „rekinów” BMW. Jego główną misją było wprowadzenie BMW na tory nowoczesności i trzeba przyznać, że mu się udało, zresztą nie tylko stylistycznie. Pod maską znalazły się motóry od 2,8-litrowego do oznaczonego literką „M” 3,5-litrowego wariata, a ich moc mieściła się w zakresie 175–286 KM, a był to przełom lat 70. i 80.!
BMW 633CSI | Czym wyróżniała się 6-tka?
„Szóstka” wyróżniała się też idealnym rozkładem masy pomiędzy przednią i tylną oś, dzięki czemu do dziś prowadzi się jak córka pastora, chociaż lubi czasem skoczyć w bok. Całości nie popsuła nawet cena, większa niż w przypadku konkurencji – Mercedesa SLC i Jaguara XJ-S. Słowem: kiedy na początku 1975 roku E24 pojawiło się w salonach, faceci oddawali dzieci w zastaw, by je kupić, a kobiety zdejmowały majtki przez głowę na ich widok. Tak było.
Paweł „Pepik” Radzikowski swoje BMW 633CSi namierzył podczas tajnej misji w Stanach, chociaż oficjalna wersja jest taka, że poleciał odwiedzić dziadka i trochę dorobić. Jasne. „Szóstka” okazała się być dopiero w drugich rękach, a mówimy o aucie, które ma 33 lata!
„Nie zapomnę jazdy testowej, to była niesamowita chwila. Razem z poprzednim właścicielem byliśmy strasznie podekscytowani. Do tej pory pamiętam, jak nam się ręce trzęsły”.
Podobno nie przez alkohol. Mimo korzystniejszej oferty, Amerykanin odsprzedał BMW Pawłowi, chciał, by wróciła do Europy i trafiła w dobre ręce. Jej stan nie był idealny, ale z Ameryki przyjechała na kołach.
BMW 633CSI | Klasycznie ON TOUR
W Lublinie koledzy z Klasycznie on Tour przywitali go chlebem, solą, gwintem i BBS-ami RS. Poza tym „Pepik” wymienił fotele na Sportsitze, uszczelki, wypolerował lakier i dolot, pomalował pokrywę silnika, założył rozpórkę, dokładkę do zderzaka, a teraz czeka jeszcze na spojler od M6. „Nie znoszę pospolitych rzeczy, zawsze staram się poszukiwać oryginalnego stylu i chyba mi to wychodzi. Czasami nawet jakiś prawilniak powie po swojemu, że mam spoko auto (śmiech)”.
Uwielbia jeździć nim w nocy bez celu, by pobyć razem, słuchając muzyki. „Bardzo dobrze wspominam czas, kiedy jeździłem nią po Stanach. W piątkowe wieczory zjeżdżały się najlepsze samochody na wyścigi. Kiedy wybrałem się tam świeżo zakupioną „Szóstką”, spotkałem się z dużym zainteresowaniem. To był świetny klimat!”.
Czy jest to najlepszy klasyczny samochód dla Jamesa Bonda? Nie, DB5 to zupełnie inna liga. Czy jest więc to najlepszy samochód dla niemieckiego odpowiednika 007? Mimo wszystko postawiłbym na Mercedesa. Ale jeśli w przyszłości chciałbyś zostać tajnym agentem jej kanclerskiej mości, z całym zakresem atrakcji, to seria 6 E24 jest jedyną ładną Niemką, na którą możesz liczyć.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
BMW 633CSi jest dobrze zbudowanym czterdziestolatkiem z imponującą kondycją, nienagannym wyglądem, eleganckimi gadżetami. Po bliższym poznaniu powoduje wstrząśniecie, nie zmieszanie.
Tekst: Mateusz Cieślak / Foto: Michał Węgrzynek
Historia powstania tego modelu mogłaby posłużyć za scenariusz do jednej z części słynnego agenta. W 1970 roku do drzwi działu designu BMW zapukał projektant… Mercedesa. Paul Bracq był autorem kilku ikon ze Stuttgartu, m.in.: limuzyn W108 i W110, W114/W115 czy sportowego SL-a W113. Rozumiecie?! To jak transfer na linii Izrael – Palestyna, Real Madryt – FC Barcelona czy Biedronka – Lidl! Przyszedł i z miejsca zaprojektował nową serię 5 E12, która rzuciła klientów na kolana. Zaprojektował też BMW Turbo, zawstydzając dotychczasowego projektanta Bawarczyków – samego Giorgio Giugiaro. Tak nastał początek kolejnej legendy – „rekinów” BMW. Jego główną misją było wprowadzenie BMW na tory nowoczesności i trzeba przyznać, że mu się udało, zresztą nie tylko stylistycznie. Pod maską znalazły się motóry od 2,8-litrowego do oznaczonego literką „M” 3,5-litrowego wariata, a ich moc mieściła się w zakresie 175–286 KM, a był to przełom lat 70. i 80.!
BMW 633CSI | Czym wyróżniała się 6-tka?
„Szóstka” wyróżniała się też idealnym rozkładem masy pomiędzy przednią i tylną oś, dzięki czemu do dziś prowadzi się jak córka pastora, chociaż lubi czasem skoczyć w bok. Całości nie popsuła nawet cena, większa niż w przypadku konkurencji – Mercedesa SLC i Jaguara XJ-S. Słowem: kiedy na początku 1975 roku E24 pojawiło się w salonach, faceci oddawali dzieci w zastaw, by je kupić, a kobiety zdejmowały majtki przez głowę na ich widok. Tak było.
Paweł „Pepik” Radzikowski swoje BMW 633CSi namierzył podczas tajnej misji w Stanach, chociaż oficjalna wersja jest taka, że poleciał odwiedzić dziadka i trochę dorobić. Jasne. „Szóstka” okazała się być dopiero w drugich rękach, a mówimy o aucie, które ma 33 lata!
„Nie zapomnę jazdy testowej, to była niesamowita chwila. Razem z poprzednim właścicielem byliśmy strasznie podekscytowani. Do tej pory pamiętam, jak nam się ręce trzęsły”.
Podobno nie przez alkohol. Mimo korzystniejszej oferty, Amerykanin odsprzedał BMW Pawłowi, chciał, by wróciła do Europy i trafiła w dobre ręce. Jej stan nie był idealny, ale z Ameryki przyjechała na kołach.
BMW 633CSI | Klasycznie ON TOUR
W Lublinie koledzy z Klasycznie on Tour przywitali go chlebem, solą, gwintem i BBS-ami RS. Poza tym „Pepik” wymienił fotele na Sportsitze, uszczelki, wypolerował lakier i dolot, pomalował pokrywę silnika, założył rozpórkę, dokładkę do zderzaka, a teraz czeka jeszcze na spojler od M6. „Nie znoszę pospolitych rzeczy, zawsze staram się poszukiwać oryginalnego stylu i chyba mi to wychodzi. Czasami nawet jakiś prawilniak powie po swojemu, że mam spoko auto (śmiech)”.
Uwielbia jeździć nim w nocy bez celu, by pobyć razem, słuchając muzyki. „Bardzo dobrze wspominam czas, kiedy jeździłem nią po Stanach. W piątkowe wieczory zjeżdżały się najlepsze samochody na wyścigi. Kiedy wybrałem się tam świeżo zakupioną „Szóstką”, spotkałem się z dużym zainteresowaniem. To był świetny klimat!”.
Czy jest to najlepszy klasyczny samochód dla Jamesa Bonda? Nie, DB5 to zupełnie inna liga. Czy jest więc to najlepszy samochód dla niemieckiego odpowiednika 007? Mimo wszystko postawiłbym na Mercedesa. Ale jeśli w przyszłości chciałbyś zostać tajnym agentem jej kanclerskiej mości, z całym zakresem atrakcji, to seria 6 E24 jest jedyną ładną Niemką, na którą możesz liczyć.