Krótka historia o miłości. Jeżeli jeździsz motocyklem, to małej Husqvarny Svartpilen nie pokochasz. Jeżeli motórem nie jeździsz, to prawdopodobne, że patrzysz na swoją pierwszą miłość. W obu przypadkach warto czytać dalej.
Tekst: Sebastian Mądrachowski / foto: Michał Węgrzynek
Dwa motocykle: Husqvarna Svartpilen 401 i Vitpilen 701 są rodzeństwem. Kiedy kilka lat temu ich modele koncepcyjne zostały pokazane światu, wzbudziły spore zainteresowanie. Po pierwsze pokazywały, że Husqvarna, po wielu latach taplania się w błocie, wraca na ulice. Po drugie, stało się jasne, że robi to w oryginalnym stylu. Gdy odbierałem testowego Svartpilena 401 mogłem obejrzeć go w towarzystwie większego brata – Vitpilena 701.
Obie maszyny wyglądają jakby wyjechały z warsztatu przerabiającego motocykle, a nie zjechały z taśmy produkcyjnej. Jeżeli kiedyś będziecie się zastanawiać jakie dzieci rodzą się z małżeństw austriacko-szwedzkich to przypomnijcie sobie Svartpilena 401.
Austriacki KTM kupił Husqvarnę w 2013 roku…
… i od tamtej pory traktuje tę markę jako linię premium w palecie sprzedawanych przez siebie motocykli. Co to oznacza w praktyce?
“Ciekawy design, dbałość o szczegóły, bla bla bla”. Tyle powie każdy handlowiec, który będzie chciał Wam sprzedać motocykl. Prawda jest taka, że pierwszą potrzebą, którą zaspokajają drogowe Husqvarny jest potrzeba oryginalności. Widziałem koncept sprzed kilku lat, widziałem zdjęcie z rynkowego debiutu, wreszcie Husqa spędziła kilka dni w moim garażu. Motocykl ten się nie nudzi. Codziennie rano atakowałem miasto Svartpilenem 401 z wyboru, a nie z “testowej” konieczności. Codziennie też okazywało się, że mała krzyżówka BMX-a z motocyklem, radzi sobie w mieście sprawniej, niż można było się spodziewać.
Husqvarna Svartpilen 401 | Stylówa
Zanim pokażę Wam mocne i słabe strony tego motóra, przyjrzyjcie się zdjęciom. Praktycznie cała konstrukcja przykryta jest kilkuczęściową, czarną obudową, pod którą ukryty jest zbiornik paliwa i tylny stelaż. Daje to wrażenie zwartej, jednobryłowej konstrukcji. Do tego dodatki: LED-owe lampy (przód i tył), szprychowe koła, wysoka kierownica. Całość wykończona modną, jaskrawą lamówką. Dziś takie scramblery buduje się za ciężkie pieniądze i nie zawsze efekt końcowy jest spójny estetycznie. Ważne, że „ikeopodobny” design idzie w parze z filigranową konstrukcją motocykla. To nieprawdopodobne, jak mały jest Svartpilen i, co ciekawe, nadal jest bardzo komfortowo. Małe gabaryty ułatwiają robienie „bałaganu” na mieście.
Husqvarna Svartpilen 401 | Napęd
Svartpilen 401 korzysta ze sprawdzonego silnika i ramy KTM-a Duke 390. Jest to chłodzony cieczą singiel o pojemności 373cm³, który produkuje 44KM i 37Nm.
Niby niedużo, ale więcej nie potrzeba. Całe moto waży na sucho zaledwie +/- 150kg. Zatankowany waży niewiele więcej (do zbiornika wchodzi 9.5l benzyny). Są to dobre wiadomości dla posiadaczy prawka kategorii A2 – Husqvarna Svartpilen 401 spełnia wymogi ustawowe. Konkrety odhaczone, czas na emocje.
Husqvarna Svartpilen 401 | FUNpilen 401
Na początek środowisko naturalne tego motóra. W miejskiej dżungli nie ma mocnych na tego zawodnika. Mała Husqa w gęstym ruchu zamienia się w wielkie tornado. Nie ma zwalniania między samochodami, nie ma martwienia się, że gdzieś się nie zmieścimy. Ogień na każdym biegu, a miejsce zawsze się znajdzie – jak nie, to hamulce na gigantycznych tarczach zatrzymują czas. Wtedy możemy się rozejrzeć, zredukować bieg i… zniknąć. Tak mniej więcej wygląda taktyka poruszania się Svartpilenem 401. Jak coś, to zawsze pomoże boschowski ABS, który działa o niebo subtelniej niż systemy japońskiej konkurencji.
Husqvarna Svartpilen 401 | Jak jeździ?
Mały, KTM-owy singiel wkręca się na obroty jak szalony. Oznacza to, że gdy zapala się zielone światło, możemy bez stresu wyplątać się spod kół samochodów, założyć żółtą koszulkę lidera i na czele peletonu lecieć do następnych świateł. Co prawda, przy uczciwym odkręcaniu manetki przód robi się nieznośnie lekki, ale to tylko dodaje pikanterii. Początkującym, którzy obchodzą się delikatnie z gazem, nie sprawi to kłopotu. Podobnie zresztą jak inne miejskie przeszkody. Krawężnik? Z przyjemnością. Dziurawa droga?
Zawieszenia White Power bez problemu wybierają wszystko mniejsze od leja po bombie.
Mogłyby robić to jeszcze delikatniej, ale i tak jest dobrze. Piasek po deszczu czy remoncie? Luz – Svartpilen obuty jest w szosowo-terenową gumę Pirelli Scorpion Rally. Jakaś trakcja zawsze jest. Wszystko sprowadza się do tego, że Svartpilen 401 jeździ jak rower, ale nie trzeba pedałować.
Husqvarna Svartpilen 401 | Plusy ujemne
Gabaryty, czyli największa siła małej Husqvarny, są też jej największym kłopotem. Krótki rozstaw osi sprawia, że agresywne przyspieszenia demolują stabilność motocykla. Bardzo duże poprzeczne nierówności odruchowo cofają rękę na gazie. Już taki urok tego bzyka. Prawdą jest, że przesiadając się z 4x mocniejszego sprzętu, nigdy nie wczujemy się w kierowcę, któremu to moto jest najbardziej potrzebne: początkującego. Kogoś, kto z respektem podejdzie do tej maszyny. Rzeczy, które dla jednych będą wadą, dla początkującego okażą się dużym plusem. Lekka niestabilność przy ostrym przyspieszaniu oznacza szybkie sygnalizowanie tego co dzieje się z zawieszeniami. Prosty komunikat: ”ZWOLNIJ, SZKODA ZDROWIA”.
Odrębnym zagadnieniem jest też tylna kanapa. Coś tak nikczemnych rozmiarów ma najprawdopodobniej za zadanie skłonić klienta do kupna akcesoryjnego bagażnika. Co samo w sobie ma sens – zestaw bagażników na zbiorniku paliwa i za plecami kierowcy sprawia, że kompaktowe moto staje się pojemnymi użytkowym motocyklem do miasta.
Husqvarna Svartpilen 401 | Osiągi / cena
Jest tak: jeżdżąc Husqvarną mamy do czynienia ze sprawnym motórem, który jest szybki (120km/h lub max. 160-170km/h na niemieckiej autostradzie). Ma dobre zawieszenia WP, potężne hamulce z ABS-em, jest niesamowicie zwrotny i wygląda jakby był zrobiony rękami znanego kreatora mody. W salonie żądają za niego ok. 28 000zł (negocjujcie!), ale kasa zwraca się przy dystrybutorze, bo nie zauważyłem, żeby spalał jakiekolwiek paliwo. Może symbolicznie, ale budżet paliwowy powinien być szyty na miarę dużego skutera.
Więcej przeczytasz w drugim numerze Magazynu Motór.
* podziękowania dla salonu Motocykle Lublin za użyczenie motocykla do zabawy
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Krótka historia o miłości. Jeżeli jeździsz motocyklem, to małej Husqvarny Svartpilen nie pokochasz. Jeżeli motórem nie jeździsz, to prawdopodobne, że patrzysz na swoją pierwszą miłość. W obu przypadkach warto czytać dalej.
Tekst: Sebastian Mądrachowski / foto: Michał Węgrzynek
Dwa motocykle: Husqvarna Svartpilen 401 i Vitpilen 701 są rodzeństwem. Kiedy kilka lat temu ich modele koncepcyjne zostały pokazane światu, wzbudziły spore zainteresowanie. Po pierwsze pokazywały, że Husqvarna, po wielu latach taplania się w błocie, wraca na ulice. Po drugie, stało się jasne, że robi to w oryginalnym stylu. Gdy odbierałem testowego Svartpilena 401 mogłem obejrzeć go w towarzystwie większego brata – Vitpilena 701.
Obie maszyny wyglądają jakby wyjechały z warsztatu przerabiającego motocykle, a nie zjechały z taśmy produkcyjnej. Jeżeli kiedyś będziecie się zastanawiać jakie dzieci rodzą się z małżeństw austriacko-szwedzkich to przypomnijcie sobie Svartpilena 401.
Austriacki KTM kupił Husqvarnę w 2013 roku…
… i od tamtej pory traktuje tę markę jako linię premium w palecie sprzedawanych przez siebie motocykli. Co to oznacza w praktyce?
“Ciekawy design, dbałość o szczegóły, bla bla bla”. Tyle powie każdy handlowiec, który będzie chciał Wam sprzedać motocykl. Prawda jest taka, że pierwszą potrzebą, którą zaspokajają drogowe Husqvarny jest potrzeba oryginalności. Widziałem koncept sprzed kilku lat, widziałem zdjęcie z rynkowego debiutu, wreszcie Husqa spędziła kilka dni w moim garażu. Motocykl ten się nie nudzi. Codziennie rano atakowałem miasto Svartpilenem 401 z wyboru, a nie z “testowej” konieczności. Codziennie też okazywało się, że mała krzyżówka BMX-a z motocyklem, radzi sobie w mieście sprawniej, niż można było się spodziewać.
Husqvarna Svartpilen 401 | Stylówa
Zanim pokażę Wam mocne i słabe strony tego motóra, przyjrzyjcie się zdjęciom. Praktycznie cała konstrukcja przykryta jest kilkuczęściową, czarną obudową, pod którą ukryty jest zbiornik paliwa i tylny stelaż. Daje to wrażenie zwartej, jednobryłowej konstrukcji. Do tego dodatki: LED-owe lampy (przód i tył), szprychowe koła, wysoka kierownica. Całość wykończona modną, jaskrawą lamówką. Dziś takie scramblery buduje się za ciężkie pieniądze i nie zawsze efekt końcowy jest spójny estetycznie. Ważne, że „ikeopodobny” design idzie w parze z filigranową konstrukcją motocykla. To nieprawdopodobne, jak mały jest Svartpilen i, co ciekawe, nadal jest bardzo komfortowo. Małe gabaryty ułatwiają robienie „bałaganu” na mieście.
Husqvarna Svartpilen 401 | Napęd
Svartpilen 401 korzysta ze sprawdzonego silnika i ramy KTM-a Duke 390. Jest to chłodzony cieczą singiel o pojemności 373cm³, który produkuje 44KM i 37Nm.
Niby niedużo, ale więcej nie potrzeba. Całe moto waży na sucho zaledwie +/- 150kg. Zatankowany waży niewiele więcej (do zbiornika wchodzi 9.5l benzyny). Są to dobre wiadomości dla posiadaczy prawka kategorii A2 – Husqvarna Svartpilen 401 spełnia wymogi ustawowe. Konkrety odhaczone, czas na emocje.
Husqvarna Svartpilen 401 | FUNpilen 401
Na początek środowisko naturalne tego motóra. W miejskiej dżungli nie ma mocnych na tego zawodnika. Mała Husqa w gęstym ruchu zamienia się w wielkie tornado. Nie ma zwalniania między samochodami, nie ma martwienia się, że gdzieś się nie zmieścimy. Ogień na każdym biegu, a miejsce zawsze się znajdzie – jak nie, to hamulce na gigantycznych tarczach zatrzymują czas. Wtedy możemy się rozejrzeć, zredukować bieg i… zniknąć. Tak mniej więcej wygląda taktyka poruszania się Svartpilenem 401. Jak coś, to zawsze pomoże boschowski ABS, który działa o niebo subtelniej niż systemy japońskiej konkurencji.
Husqvarna Svartpilen 401 | Jak jeździ?
Mały, KTM-owy singiel wkręca się na obroty jak szalony. Oznacza to, że gdy zapala się zielone światło, możemy bez stresu wyplątać się spod kół samochodów, założyć żółtą koszulkę lidera i na czele peletonu lecieć do następnych świateł. Co prawda, przy uczciwym odkręcaniu manetki przód robi się nieznośnie lekki, ale to tylko dodaje pikanterii. Początkującym, którzy obchodzą się delikatnie z gazem, nie sprawi to kłopotu. Podobnie zresztą jak inne miejskie przeszkody. Krawężnik? Z przyjemnością. Dziurawa droga?
Zawieszenia White Power bez problemu wybierają wszystko mniejsze od leja po bombie.
Mogłyby robić to jeszcze delikatniej, ale i tak jest dobrze. Piasek po deszczu czy remoncie? Luz – Svartpilen obuty jest w szosowo-terenową gumę Pirelli Scorpion Rally. Jakaś trakcja zawsze jest. Wszystko sprowadza się do tego, że Svartpilen 401 jeździ jak rower, ale nie trzeba pedałować.
Husqvarna Svartpilen 401 | Plusy ujemne
Gabaryty, czyli największa siła małej Husqvarny, są też jej największym kłopotem. Krótki rozstaw osi sprawia, że agresywne przyspieszenia demolują stabilność motocykla. Bardzo duże poprzeczne nierówności odruchowo cofają rękę na gazie. Już taki urok tego bzyka. Prawdą jest, że przesiadając się z 4x mocniejszego sprzętu, nigdy nie wczujemy się w kierowcę, któremu to moto jest najbardziej potrzebne: początkującego. Kogoś, kto z respektem podejdzie do tej maszyny. Rzeczy, które dla jednych będą wadą, dla początkującego okażą się dużym plusem. Lekka niestabilność przy ostrym przyspieszaniu oznacza szybkie sygnalizowanie tego co dzieje się z zawieszeniami. Prosty komunikat: ”ZWOLNIJ, SZKODA ZDROWIA”.
Odrębnym zagadnieniem jest też tylna kanapa. Coś tak nikczemnych rozmiarów ma najprawdopodobniej za zadanie skłonić klienta do kupna akcesoryjnego bagażnika. Co samo w sobie ma sens – zestaw bagażników na zbiorniku paliwa i za plecami kierowcy sprawia, że kompaktowe moto staje się pojemnymi użytkowym motocyklem do miasta.
Husqvarna Svartpilen 401 | Osiągi / cena
Jest tak: jeżdżąc Husqvarną mamy do czynienia ze sprawnym motórem, który jest szybki (120km/h lub max. 160-170km/h na niemieckiej autostradzie). Ma dobre zawieszenia WP, potężne hamulce z ABS-em, jest niesamowicie zwrotny i wygląda jakby był zrobiony rękami znanego kreatora mody. W salonie żądają za niego ok. 28 000zł (negocjujcie!), ale kasa zwraca się przy dystrybutorze, bo nie zauważyłem, żeby spalał jakiekolwiek paliwo. Może symbolicznie, ale budżet paliwowy powinien być szyty na miarę dużego skutera.
Więcej przeczytasz w drugim numerze Magazynu Motór.
* podziękowania dla salonu Motocykle Lublin za użyczenie motocykla do zabawy