Maserati Mistral
foto: Konrad Skura
Mam kilka przemyśleń na ten temat. Za mną 1000 kilometrów w jednym z 298 wyprodukowanych egzemplarzy Maserati Mistral 4000. W mojej opinii, lata 60. to jeden z najciekawszych okresów w historii motoryzacji, zwłaszcza włoskiej. Cudowne klasyczne linie, wspaniałe silniki i dolce vita płynące z każdego centymetra karoserii i wnętrza Ferrari, Lamborghini, Bizzarrini, De Tomaso czy Alfy Romeo. W tym całym towarzystwie Maserati było nieco bardziej dostojną marką, choć nie stroniącą od tego, co niezwykle istotne w klasie GT: mocnego silnika i wysokich prędkości. Mówimy tu przede wszystkim o przełomie lat 50. i 60., bowiem wcześniej Maserati angażowało się wyłącznie w sporty motorowe, święcąc liczne triumfy na torach wyścigowych.
Maserati Mistral w całej okazałości
Maserati Mistral | Historia
Model Sebring, poprzednik Mistrala, był pięknym coupe rysowanym przez Vignale. Niestety pod cudną karoserią kryła się technika przeniesiona z 3500 GT, produkowanego od 1957 roku. Nie wpływało to najlepiej na walory jezdne, choć z drugiej strony Maserati były pojmowane bardziej jako auta eleganckie i mało kto myślał o wariactwach przekraczających 200 km/h, mimo że dla Sebringa nie było to problemem. Lecz 593 auta sprzedane w ciągu siedmiu lat produkcji zapaliły żarówki nad głowami ludzi w Maserati. Zakasali więc rękawy i w 1963 roku świat ujrzał nowe dzieło projektanta Pietro Frua. Tak powstał Mistral.
Maserati Mistral | Trudna definicja
Wiele włoskich marek czerpie nazwy modeli od tego, co przyniosła natura: Lamborghini polubiło się z bykami, Moto Guzzi z ptakami, a Maserati postawiło na imiona wiatrów. Nowy schemat nazewnictwa wszystkich kolejnych dwudrzwiowych modeli GT jak Bora, Merak czy Ghibli został zapoczątkowany 55 lat temu właśnie przez Mistrala. Przydomek zasugerował porucznik John Simone, partner biznesowy francuskiego importera marki, a prywatnie przyjaciel Pietro Frua. Aprobata ze strony Maserati wzięła się stąd, że przecież istotą wiatru jest prędkość, więc nazwa ta lepiej pasowała niż banalny przydomek Due Posti (dwa miejsca).
Mistral to zimny, północny wiatr z południa Francji, dlatego jest to odpowiednia nazwa, bo auto jest szybkie, ale dość chłodne. W stylistyce czuć włoską rękę, ale nie jest ona tak ponętna jak typowe włoskie GT. Jest tu trochę ostrości, przód mylony jest niekiedy z brytyjskim Triumphem, a to już jakby nie było, delikatna ujma dla Maserati. Złośliwi porównywali też szklany tył Mistrala z AMC Pacerem, mało prestiżowym amerykańskim hatchbackiem. Mimo tego Mistral uznawany jest za jeden z najpiękniejszych modeli marki na przestrzeni lat.
Maserati Mistral | Bella Italia!
Mistral kipi zewsząd włoskością. Auto było jeszcze bardziej sportowe niż Sebring, ponieważ rozstaw osi skrócono o 10 cm. Nadwozie zyskuje przy bliższym kontakcie i próbie interpretacji detali. Zwłaszcza tych okraszonych chromem, których nie brakuje: zderzaki, lusterko (tak, jedno), listwa przy klapce wlewu paliwa, klamki, listewki, ramki, wloty powietrza, detale lamp. Nie brakuje też sprytnych rozwiązań. W aucie nie ma klimatyzacji, są za to otwierane szyby (elektrycznie!) oraz obracane lufciki przy słupku A jak w Maluchu. Brakuje solidnego nadmuchu w kabinie, zwłaszcza ze strony pasażera, wobec czego inżynierowie wymyślili odchylane „drzwiczki” w błotnikach, którymi steruje się dźwignią, znajdującą się przy stopach. Uwielbiam takie proste, przemyślane rozwiązania.
Długa maska i szprychowe 16-calowe felgi Borrani to kolejny wyznacznik tego, co najlepsze we włoskich granturismo z tamtego okresu. Wzdychać nad designem można tu godzinami. Na szczęście ręka stylistów dosięgła również wnętrza Mistrala. Drewniane koło kierownicy zdradza od razu, że nie mamy do czynienia z byle czym. Poza tym znowu – chrom, chrom i jeszcze raz chrom, który błyska z każdego zakątka kabiny. Mieli rozmach.
Maserati Mistral | Pół wieku później
Auta takie jak Maserati były już dość mocno zaawansowane technicznie i ciężko porównać np. Mistrala ze zdjęć (1968) do pokazanego wtedy w Polsce Fiata 125p. Tu płaciło się dużo nie tylko za styl. Po zajęciu miejsca wewnątrz, siedząc na skórzanym kubełkowym fotelu bez zagłówków, pierwsze co urzeka to widoczność – do wnętrza bezgranicznie wlewa się lawina światła. Prawdziwą furorę robi tylna szyba, niemal niczym nieograniczona.
Rozglądasz się po kokpicie i rzucasz: „cholera, skromnie, ale ładnie tu”.
Ręczne włączanie pompy, regulacja ssania chromowanym suwakiem, trzykrotne wduszenie pedału gazu i już jest spora szansa, że R6 zagada. Takie były czasy, ale przyznam, że dziś, w dobie guzików start-stop, jest to ciekawa procedura. Satysfakcja po usłyszenia gangu z chromowanego (a jakże) wydechu gwarantowana. Samochód liczy blisko 4,5 metra długości, kabina nie należy do najbardziej przestronnych, lecz bez problemu zmieszczą się tutaj nawet tacy jak ja (prawie 2 metry wzrostu). Wrażenie robi bagażnik, który bez problemu zmieści sporą skrzynkę narzędziową, dwie torby podróżne, dwie torby z laptopami, stroje galowe, zestaw fotograficzny i jeszcze trochę przydatnego ekwipunku – sprawdzone.
Maserati Mistral | Ostatni z legendarnym silnikiem
To, z czego Maserati po dziś nie zrezygnowało, to charakterny dźwięk. Po kilkuset kilometrach w upale, co oznacza jazdę z otwartymi oknami, zaczynasz się nieco męczyć, bo auto jest bardzo głośne, zwłaszcza przy prędkościach przelotowych. Mistral jest ostatnim przedstawicielem rodu Casa del Tridente, czyli rodziny aut wyposażonych w silnik twin-spark, z podwójnym górnym wałkiem rozrządu, które były montowane jeszcze w latach 50. w Maserati 250F, bolidzie Formuły 1, którym w 1957 roku Juan Manuel Fangio wywalczył mistrzostwo świata. Prawda, że robi wrażenie? Półkuliste komory spalania zasilane przez wtrysk Lucas (choć wielu właścicieli zwłaszcza w USA wróciło do bardziej znanych mechanikom gaźników Weber) były przełomowe, jeśli chodzi o włoskich producentów. Mistral oferowany był na początku z silnikiem 3,5 litra, wywodzącym się wprost z 250F oraz drogowego 3500 GT, lecz przez większość czasu produkcji był dostępny z większym silnikiem – 3,7 litra, będącym pochodną poprzedniego motoru.
Maserati Mistral | Poszukiwany model
Najbardziej poszukiwane są jednak egzemplarze z silnikiem czterolitrowym, montowanym od 1966 roku, takim jak na zdjęciach. Wbrew pozorom, auto naprawdę świetnie radzi sobie na autostradzie, nigdy nie było zawalidrogą, nawet teraz prędkości rzędu 160-170 km/h nie robią na nim wrażenia, a dwójka na prędkościomierzu pojawia się okazjonalnie. Nie ma się co dziwić, aluminiowe nadwozie nie waży dużo (cały samochód około 1400 kg), a napędzane przez 255-konny czterolitrowy motor R6 nie ma prawa łapać zadyszki. No chyba, że mechanika zawiedzie, bo regulacja silnika nie jest łatwa. Mówimy o konstrukcji sprzed niemal sześciu dekad, z podwójnym wałkiem rozrządu, podwójnymi świecami zapłonowymi i trzema gaźnikami Weber.
Jeśli wszystko działa jak należy, tak jak w naszym egzemplarzu odbudowanym przez firmę MBLClassics, to samochód jest prawdziwą ucztą dla petrolheada: powtarzalne przyśpieszenia do 100 km/h w granicach 7-7,5 sekundy (niektóre źródła mówią nawet o katalogowych 6,6 s), blisko 400 Nm momentu obrotowego i katalogowa prędkość maksymalna dochodząca do 240 km/h pozwalają zapomnieć, że siedzimy w aucie z lat 60.
Więcej przeczytasz i zobaczysz w drugim numerze Magazynu Motór.
Maserati Mistral | Bella Italia!
Podziękowania dla firmy MBL Classics, będącej specjalistą w doradztwie zakupowym oraz renowacji klasycznych Maserati, za użyczenie Mistrala do zdjęć.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Maserati Mistral
foto: Konrad Skura
Mam kilka przemyśleń na ten temat. Za mną 1000 kilometrów w jednym z 298 wyprodukowanych egzemplarzy Maserati Mistral 4000. W mojej opinii, lata 60. to jeden z najciekawszych okresów w historii motoryzacji, zwłaszcza włoskiej. Cudowne klasyczne linie, wspaniałe silniki i dolce vita płynące z każdego centymetra karoserii i wnętrza Ferrari, Lamborghini, Bizzarrini, De Tomaso czy Alfy Romeo. W tym całym towarzystwie Maserati było nieco bardziej dostojną marką, choć nie stroniącą od tego, co niezwykle istotne w klasie GT: mocnego silnika i wysokich prędkości. Mówimy tu przede wszystkim o przełomie lat 50. i 60., bowiem wcześniej Maserati angażowało się wyłącznie w sporty motorowe, święcąc liczne triumfy na torach wyścigowych.
Maserati Mistral w całej okazałości
Maserati Mistral | Historia
Model Sebring, poprzednik Mistrala, był pięknym coupe rysowanym przez Vignale. Niestety pod cudną karoserią kryła się technika przeniesiona z 3500 GT, produkowanego od 1957 roku. Nie wpływało to najlepiej na walory jezdne, choć z drugiej strony Maserati były pojmowane bardziej jako auta eleganckie i mało kto myślał o wariactwach przekraczających 200 km/h, mimo że dla Sebringa nie było to problemem. Lecz 593 auta sprzedane w ciągu siedmiu lat produkcji zapaliły żarówki nad głowami ludzi w Maserati. Zakasali więc rękawy i w 1963 roku świat ujrzał nowe dzieło projektanta Pietro Frua. Tak powstał Mistral.
Maserati Mistral | Trudna definicja
Wiele włoskich marek czerpie nazwy modeli od tego, co przyniosła natura: Lamborghini polubiło się z bykami, Moto Guzzi z ptakami, a Maserati postawiło na imiona wiatrów. Nowy schemat nazewnictwa wszystkich kolejnych dwudrzwiowych modeli GT jak Bora, Merak czy Ghibli został zapoczątkowany 55 lat temu właśnie przez Mistrala. Przydomek zasugerował porucznik John Simone, partner biznesowy francuskiego importera marki, a prywatnie przyjaciel Pietro Frua. Aprobata ze strony Maserati wzięła się stąd, że przecież istotą wiatru jest prędkość, więc nazwa ta lepiej pasowała niż banalny przydomek Due Posti (dwa miejsca).
Mistral to zimny, północny wiatr z południa Francji, dlatego jest to odpowiednia nazwa, bo auto jest szybkie, ale dość chłodne. W stylistyce czuć włoską rękę, ale nie jest ona tak ponętna jak typowe włoskie GT. Jest tu trochę ostrości, przód mylony jest niekiedy z brytyjskim Triumphem, a to już jakby nie było, delikatna ujma dla Maserati. Złośliwi porównywali też szklany tył Mistrala z AMC Pacerem, mało prestiżowym amerykańskim hatchbackiem. Mimo tego Mistral uznawany jest za jeden z najpiękniejszych modeli marki na przestrzeni lat.
Maserati Mistral | Bella Italia!
Mistral kipi zewsząd włoskością. Auto było jeszcze bardziej sportowe niż Sebring, ponieważ rozstaw osi skrócono o 10 cm. Nadwozie zyskuje przy bliższym kontakcie i próbie interpretacji detali. Zwłaszcza tych okraszonych chromem, których nie brakuje: zderzaki, lusterko (tak, jedno), listwa przy klapce wlewu paliwa, klamki, listewki, ramki, wloty powietrza, detale lamp. Nie brakuje też sprytnych rozwiązań. W aucie nie ma klimatyzacji, są za to otwierane szyby (elektrycznie!) oraz obracane lufciki przy słupku A jak w Maluchu. Brakuje solidnego nadmuchu w kabinie, zwłaszcza ze strony pasażera, wobec czego inżynierowie wymyślili odchylane „drzwiczki” w błotnikach, którymi steruje się dźwignią, znajdującą się przy stopach. Uwielbiam takie proste, przemyślane rozwiązania.
Długa maska i szprychowe 16-calowe felgi Borrani to kolejny wyznacznik tego, co najlepsze we włoskich granturismo z tamtego okresu. Wzdychać nad designem można tu godzinami. Na szczęście ręka stylistów dosięgła również wnętrza Mistrala. Drewniane koło kierownicy zdradza od razu, że nie mamy do czynienia z byle czym. Poza tym znowu – chrom, chrom i jeszcze raz chrom, który błyska z każdego zakątka kabiny. Mieli rozmach.
Maserati Mistral | Pół wieku później
Auta takie jak Maserati były już dość mocno zaawansowane technicznie i ciężko porównać np. Mistrala ze zdjęć (1968) do pokazanego wtedy w Polsce Fiata 125p. Tu płaciło się dużo nie tylko za styl. Po zajęciu miejsca wewnątrz, siedząc na skórzanym kubełkowym fotelu bez zagłówków, pierwsze co urzeka to widoczność – do wnętrza bezgranicznie wlewa się lawina światła. Prawdziwą furorę robi tylna szyba, niemal niczym nieograniczona.
Rozglądasz się po kokpicie i rzucasz: „cholera, skromnie, ale ładnie tu”.
Ręczne włączanie pompy, regulacja ssania chromowanym suwakiem, trzykrotne wduszenie pedału gazu i już jest spora szansa, że R6 zagada. Takie były czasy, ale przyznam, że dziś, w dobie guzików start-stop, jest to ciekawa procedura. Satysfakcja po usłyszenia gangu z chromowanego (a jakże) wydechu gwarantowana. Samochód liczy blisko 4,5 metra długości, kabina nie należy do najbardziej przestronnych, lecz bez problemu zmieszczą się tutaj nawet tacy jak ja (prawie 2 metry wzrostu). Wrażenie robi bagażnik, który bez problemu zmieści sporą skrzynkę narzędziową, dwie torby podróżne, dwie torby z laptopami, stroje galowe, zestaw fotograficzny i jeszcze trochę przydatnego ekwipunku – sprawdzone.
Maserati Mistral | Ostatni z legendarnym silnikiem
To, z czego Maserati po dziś nie zrezygnowało, to charakterny dźwięk. Po kilkuset kilometrach w upale, co oznacza jazdę z otwartymi oknami, zaczynasz się nieco męczyć, bo auto jest bardzo głośne, zwłaszcza przy prędkościach przelotowych. Mistral jest ostatnim przedstawicielem rodu Casa del Tridente, czyli rodziny aut wyposażonych w silnik twin-spark, z podwójnym górnym wałkiem rozrządu, które były montowane jeszcze w latach 50. w Maserati 250F, bolidzie Formuły 1, którym w 1957 roku Juan Manuel Fangio wywalczył mistrzostwo świata. Prawda, że robi wrażenie? Półkuliste komory spalania zasilane przez wtrysk Lucas (choć wielu właścicieli zwłaszcza w USA wróciło do bardziej znanych mechanikom gaźników Weber) były przełomowe, jeśli chodzi o włoskich producentów. Mistral oferowany był na początku z silnikiem 3,5 litra, wywodzącym się wprost z 250F oraz drogowego 3500 GT, lecz przez większość czasu produkcji był dostępny z większym silnikiem – 3,7 litra, będącym pochodną poprzedniego motoru.
Maserati Mistral | Poszukiwany model
Najbardziej poszukiwane są jednak egzemplarze z silnikiem czterolitrowym, montowanym od 1966 roku, takim jak na zdjęciach. Wbrew pozorom, auto naprawdę świetnie radzi sobie na autostradzie, nigdy nie było zawalidrogą, nawet teraz prędkości rzędu 160-170 km/h nie robią na nim wrażenia, a dwójka na prędkościomierzu pojawia się okazjonalnie. Nie ma się co dziwić, aluminiowe nadwozie nie waży dużo (cały samochód około 1400 kg), a napędzane przez 255-konny czterolitrowy motor R6 nie ma prawa łapać zadyszki. No chyba, że mechanika zawiedzie, bo regulacja silnika nie jest łatwa. Mówimy o konstrukcji sprzed niemal sześciu dekad, z podwójnym wałkiem rozrządu, podwójnymi świecami zapłonowymi i trzema gaźnikami Weber.
Jeśli wszystko działa jak należy, tak jak w naszym egzemplarzu odbudowanym przez firmę MBLClassics, to samochód jest prawdziwą ucztą dla petrolheada: powtarzalne przyśpieszenia do 100 km/h w granicach 7-7,5 sekundy (niektóre źródła mówią nawet o katalogowych 6,6 s), blisko 400 Nm momentu obrotowego i katalogowa prędkość maksymalna dochodząca do 240 km/h pozwalają zapomnieć, że siedzimy w aucie z lat 60.
Więcej przeczytasz i zobaczysz w drugim numerze Magazynu Motór.
Maserati Mistral | Bella Italia!
Podziękowania dla firmy MBL Classics, będącej specjalistą w doradztwie zakupowym oraz renowacji klasycznych Maserati, za użyczenie Mistrala do zdjęć.