Renault Clio V
Rzadko zdarza się tak, by po kilku latach od rozpoczęcia produkcji, słupki sprzedażowe nieustannie rosły. Francuzi napotkali więc gigantyczne wyzwanie – zaprojektować nowe Clio tak, by nie zepsuć dotychczasowych tendencji.
Tekst: Łukasz Kamiński , foto: Renault Polska
Renault Clio znamy od trzech dekad i nieustannie jest to samochód, który wyróżnia się na tle rywali – głównie stylistyką i francuskim polotem, czego nie znajdziemy w takim stopniu nawet w Peugeocie czy Citroenie. Nawet jeśli to moja subiektywna opinia, to jednak miliony użytkowników na całym świecie nie mogą się mylić. Wybierają samochód sprawdzony, nowoczesny, atrakcyjny i bezpieczny.
Renault Clio V | Godny następca
IV odsłona Clio nie zestarzała się jeszcze na tyle, by wyglądać ze zniecierpliwieniem następcy, ale w Renault poszli na całość i ubiegli domagania rynku. Nowy model jest… naprawdę nowy. Choć zachował szereg cech znanych z poprzednika, przez co nie wygląda na rewolucję, w praktyce jest zupełnie zbudowany od zera. Francuzi zarzekają się, że zmieniono 100% elementów zewnętrznych. Od teraz Clio prezentuje się… równie dobrze co poprzednik, bo w mojej opinii niczego mu nie brakowało. Ale fakt – auto zgarnęło garść elementów charakterystycznych dla większych modeli marki, a całość okraszono nowymi lakierami, często cukierkowymi, ale dobrze leżącymi na zgrabnym ciele Clio.
Renault Clio V | Wnętrze
Więcej dzieje się w środku, tu zaszła już totalna przebudowa i Renault nie ukrywa, że nie było do końca zadowolone z kokpitu IV odsłony swojego kompaktu. Pojawił się nowy design z dużym tabletem na czele (dostępny będzie również mniejszy, ale kierowany raczej do klientów flotowych), zaserwowano dużo znacznie większą liczbę miękkich elementów plastikowych, poprawiono też obsługę systemów pokładowych. Z fizycznych, „podstawowych” guzików na konsoli centralnej została w zasadzie tylko obsługa klimatyzacji. Pozostałe opcje mieści w sobie wspomniany wyświetlacz, nieco guzików obsługujących np. opcjonalne systemy bezpieczeństwa trafiło z kolei nad lewe kolano kierowcy.
Renault Clio V | Nowa platforma
Całość sprawia wrażenie bardzo dojrzałego samochodu. Widać, że Francuzom nie zależało wyłącznie na odświeżeniu samochodu, to totalnie nowe auto. Co ciekawe, pomimo krótszej długości pojazdu, zwiększyła się przestrzeń dla pasażerów oraz objętość bagażnika. To zasługa licznych niuansów, walki o milimetry zachowywane przy projektowaniu np. kolumny kierowniczej. Wspomnijmy jednak, że auto oparto na zupełnie nowej platformie, która posłuży wkrótce także większym modelom (Megane, Scenic). Renault to też nowe wizje na przyszłość. W połowie 2020 roku po raz pierwszy w historii pojawi się w sprzedaży hybrydowe Renault Clio. Coraz więcej klientów jest na to gotowych i dopiero teraz marka zdecydowała się na próby z takimi wersjami. Być może był to przemyślany ruch i konkurencja przetarła nieco szlaki, choć wciąż w segmencie B nie ma zbyt wielkiego wyboru hybryd.
Renault Clio V | Dostępne wersje
W czasie prezentacji dla mediów udało mi się zrobić sporo kilometrów dwiema wersjami nowego Clio. Pierwsza to ta, która spotka się bez wątpienia z największym odbiorem i to na nią stawia Renault – litrowa odmiana trzycylindrowa o mocy 100 KM. Silnik ten sprzęgnięto z 5-biegową skrzynią manualną i jest to zdrowy złoty środek pomiędzy optymalną dynamiką, ekonomią i ceną zakupu. Spory odcinek przejechałem też samochodem, który w zasadzie na ten moment zamyka cenniki – 130 TCe EDC. Skrót oznacza benzynowy silnik o mocy 130 KM, 4-cylindrowy, z automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią o 7 przełożeniach. To już naprawdę zgrany, dynamiczny duet, choć klientowi przyjdzie zapłacić za niego minimum 73 900 zł (dostępny wyłącznie w bogatej odmianie Intens oraz usportowionej R.S. Line).
Podstawowe Clio (65-konne, wersja Life, nawet bez manualnej klimatyzacji) to koszt 46 900 zł, ale bez wątpienia hitem sprzedażowym będą wersje Zen – optymalnie skonfigurowana, bez nadmiaru dobra, ale i ze wszystkim co konieczne. W palecie znalazł się również diesel. Na ten moment to odmiana dCi 115 (od 69 400 zł), ale wkrótce pojawi się zapewne również słabsza wersja. Oferta Renault oferuje również wersję TCe 100 LPG – z fabryczną instalacją gazową, oraz TCe 100 X-Tronic, z bezstopniową przekładnią. W przypadku manualnych przekładni, dostępny jest również 6-stopniowa skrzynia, wobec czego mamy tu pełny wachlarz wyboru.
Nowe Clio jeździ bardzo dobrze. Jest zwarte, nie boi się zakrętów, nadwozie dużo sprawniej radzi sobie z nierównościami. Kabina została bardziej wyciszona i czuć to w porównaniu z jazdą poprzednikiem. Słowem – nowe Clio jest naprawdę nowe, a jednocześnie nie zatraciło charakteru i tej całej radosnej otoczki IV generacji. W mojej opinii samochód wyceniony został na przyzwoite pieniądze, a czy będzie cieszył się powodzeniem wśród klientów? O to bym się raczej nie martwił, ponieważ Renault wytyczyło własne standardy, których dotrzymuje z nawiązką również w V odsłonie swojego kompaktowego hitu.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Renault Clio V
Rzadko zdarza się tak, by po kilku latach od rozpoczęcia produkcji, słupki sprzedażowe nieustannie rosły. Francuzi napotkali więc gigantyczne wyzwanie – zaprojektować nowe Clio tak, by nie zepsuć dotychczasowych tendencji.
Tekst: Łukasz Kamiński , foto: Renault Polska
Renault Clio znamy od trzech dekad i nieustannie jest to samochód, który wyróżnia się na tle rywali – głównie stylistyką i francuskim polotem, czego nie znajdziemy w takim stopniu nawet w Peugeocie czy Citroenie. Nawet jeśli to moja subiektywna opinia, to jednak miliony użytkowników na całym świecie nie mogą się mylić. Wybierają samochód sprawdzony, nowoczesny, atrakcyjny i bezpieczny.
Renault Clio V | Godny następca
IV odsłona Clio nie zestarzała się jeszcze na tyle, by wyglądać ze zniecierpliwieniem następcy, ale w Renault poszli na całość i ubiegli domagania rynku. Nowy model jest… naprawdę nowy. Choć zachował szereg cech znanych z poprzednika, przez co nie wygląda na rewolucję, w praktyce jest zupełnie zbudowany od zera. Francuzi zarzekają się, że zmieniono 100% elementów zewnętrznych. Od teraz Clio prezentuje się… równie dobrze co poprzednik, bo w mojej opinii niczego mu nie brakowało. Ale fakt – auto zgarnęło garść elementów charakterystycznych dla większych modeli marki, a całość okraszono nowymi lakierami, często cukierkowymi, ale dobrze leżącymi na zgrabnym ciele Clio.
Renault Clio V | Wnętrze
Więcej dzieje się w środku, tu zaszła już totalna przebudowa i Renault nie ukrywa, że nie było do końca zadowolone z kokpitu IV odsłony swojego kompaktu. Pojawił się nowy design z dużym tabletem na czele (dostępny będzie również mniejszy, ale kierowany raczej do klientów flotowych), zaserwowano dużo znacznie większą liczbę miękkich elementów plastikowych, poprawiono też obsługę systemów pokładowych. Z fizycznych, „podstawowych” guzików na konsoli centralnej została w zasadzie tylko obsługa klimatyzacji. Pozostałe opcje mieści w sobie wspomniany wyświetlacz, nieco guzików obsługujących np. opcjonalne systemy bezpieczeństwa trafiło z kolei nad lewe kolano kierowcy.
Renault Clio V | Nowa platforma
Całość sprawia wrażenie bardzo dojrzałego samochodu. Widać, że Francuzom nie zależało wyłącznie na odświeżeniu samochodu, to totalnie nowe auto. Co ciekawe, pomimo krótszej długości pojazdu, zwiększyła się przestrzeń dla pasażerów oraz objętość bagażnika. To zasługa licznych niuansów, walki o milimetry zachowywane przy projektowaniu np. kolumny kierowniczej. Wspomnijmy jednak, że auto oparto na zupełnie nowej platformie, która posłuży wkrótce także większym modelom (Megane, Scenic). Renault to też nowe wizje na przyszłość. W połowie 2020 roku po raz pierwszy w historii pojawi się w sprzedaży hybrydowe Renault Clio. Coraz więcej klientów jest na to gotowych i dopiero teraz marka zdecydowała się na próby z takimi wersjami. Być może był to przemyślany ruch i konkurencja przetarła nieco szlaki, choć wciąż w segmencie B nie ma zbyt wielkiego wyboru hybryd.
Renault Clio V | Dostępne wersje
W czasie prezentacji dla mediów udało mi się zrobić sporo kilometrów dwiema wersjami nowego Clio. Pierwsza to ta, która spotka się bez wątpienia z największym odbiorem i to na nią stawia Renault – litrowa odmiana trzycylindrowa o mocy 100 KM. Silnik ten sprzęgnięto z 5-biegową skrzynią manualną i jest to zdrowy złoty środek pomiędzy optymalną dynamiką, ekonomią i ceną zakupu. Spory odcinek przejechałem też samochodem, który w zasadzie na ten moment zamyka cenniki – 130 TCe EDC. Skrót oznacza benzynowy silnik o mocy 130 KM, 4-cylindrowy, z automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią o 7 przełożeniach. To już naprawdę zgrany, dynamiczny duet, choć klientowi przyjdzie zapłacić za niego minimum 73 900 zł (dostępny wyłącznie w bogatej odmianie Intens oraz usportowionej R.S. Line).
Podstawowe Clio (65-konne, wersja Life, nawet bez manualnej klimatyzacji) to koszt 46 900 zł, ale bez wątpienia hitem sprzedażowym będą wersje Zen – optymalnie skonfigurowana, bez nadmiaru dobra, ale i ze wszystkim co konieczne. W palecie znalazł się również diesel. Na ten moment to odmiana dCi 115 (od 69 400 zł), ale wkrótce pojawi się zapewne również słabsza wersja. Oferta Renault oferuje również wersję TCe 100 LPG – z fabryczną instalacją gazową, oraz TCe 100 X-Tronic, z bezstopniową przekładnią. W przypadku manualnych przekładni, dostępny jest również 6-stopniowa skrzynia, wobec czego mamy tu pełny wachlarz wyboru.
Nowe Clio jeździ bardzo dobrze. Jest zwarte, nie boi się zakrętów, nadwozie dużo sprawniej radzi sobie z nierównościami. Kabina została bardziej wyciszona i czuć to w porównaniu z jazdą poprzednikiem. Słowem – nowe Clio jest naprawdę nowe, a jednocześnie nie zatraciło charakteru i tej całej radosnej otoczki IV generacji. W mojej opinii samochód wyceniony został na przyzwoite pieniądze, a czy będzie cieszył się powodzeniem wśród klientów? O to bym się raczej nie martwił, ponieważ Renault wytyczyło własne standardy, których dotrzymuje z nawiązką również w V odsłonie swojego kompaktowego hitu.