KIA XCeed 1.6 T-GDI opinie, test – marzenie handlowca
I wcale nie chodzi o to, że Kii czegoś brakowało. XCeed po prostu wyznacza nieco nowe standardy. Mocno uogólniając, można by powiedzieć, że to auto bazujące na Ceedzie (bo to prawda), tylko delikatnie podniesione i przestylizowane (a tu już ciężko się zgodzić). Prawda jest jednak taka, że oprócz wspomnianych zabiegów, XCeed jest samochodem zupełnie innym niż to, do czego przyzwyczaił nas segment uterenowionych hatchbacków czy kombi.
Obecnie gama Ceeda jest więcej niż kompletna. W ofercie wciąż pozostają Ceed Kombi, jest bardziej zawadiacka stylistycznie wersja ProCeed oraz usportowiona odmiana hatchbacka – Ceed GT. XCeed zdaje się być jednak czymś przełomowym, bo przy zachowaniu korzystnych cech bazowego modelu, prezentuje niezwykle atrakcyjną linię oraz dodatkowy atrybut w postaci podniesionego zawieszenia. Być może nie jest to diametralny przeskok, a nawet w opcji nie ma napędu obu osi (chyba do tego producenci nas już przyzwyczaili), ale mimo wszystko szutrowa droga staje się mniej przerażająca. No chyba że jeździcie autem wyposażonym w duże koła, jak w prezentowanym egzemplarzu, ale do tego już też przywykliśmy (pamiętacie Mercedesa GLA? Podniesiono bazową A-klasę, by później obniżyć auto w wersji AMG). Prawda jest taka, że XCeed to auto zbudowane stylistycznie od początku – różnią się lampy, zderzaki, przetłoczenia i cała linia auta. Samochód jest ponadto nieco dłuższy, przez co ma też większy bagażnik niż podstawowy model (426 vs. 395 litrów). Na minus za to dość wysoki próg załadunku.
KIA XCeed 1.6 T-GDI opinie | wnętrze
Wnętrze to również coś, czego po Kii byście się nie spodziewali. Kokpit różni się nieco od tego, który spotkacie w innych Ceedach, ale wrażenie robi przede wszystkim atrakcyjny design – tak daleki od innych azjatyckich aut, komfortowe fotele i naprawdę solidna jakość wykonania. Co więcej, żółte przeszycia zdobiące boczki drzwiowe i fotele (dodatkowo dekorowane rombami niczym z Lamborghini) rozświetlają ciemną tonację wnętrza, do pary z opcjonalnym szklanym dachem.
Wnętrze wydaje się ciekawsze przez technologiczne zabiegi – 10,25-calowy dotykowy wyświetlacz centralny oraz designem podobne do tych z BMW, cyfrowe zegary przed oczyma kierowcy. Początkowo ciężko przyzwyczaić się do dotykowych klawiszy pod środkowym ekranem, ale po czasie sprawiają wrażenie funkcjonalnych. Kończąc opowieść o wnętrzu, pora na wygodę. Zarówno jeśli chodzi o przestrzeń na nogi czy głowę, jak i ilość schowków, KIA stanęła na wysokości zadania i może śmiało walczyć z niemieckimi rywalami.
KIA XCeed 1.6 T-GDI opinie | Silnik
Auto rzecz jasna nie może tylko wyglądać. Pod maską XCeeda pracuje jeden z 5 silników. Do wyboru hybryda, diesel oraz jeden z trzech benzyniaków (1.0, 1.4 oraz 1.6, wszystkie z turbo). W testowanym aucie znalazł się najmocniejszy z grupy tych ostatnich. Jednostka T-GDI, zwłaszcza w zestawie z 7-stopniowym automatem to bardzo skuteczny gracz. 204 KM i 265 Nm to już noty rezerwowane najczęściej dla usportowionych wersji podstawowych modeli. W XCeedzie absolutnie nie brakuje dynamiki, zarówno w miejskiej bitwie (7,5 s do setki), jak i przy nabieraniu autostradowych prędkości. Silnik sam w sobie brzmi dużo lepiej niż żyłowane ostatnimi czasy jednostki o 4 cylindrach. Ponadto to jeden z lepiej prowadzących się crossoverów. Poza tym, że auto w chłodniejsze dni i na mokrej nawierzchni gubi trakcję jak szalone, nawet przy pozamiejskiej prędkości, to pod kątem przyjemności z jazdy KIA postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Układ kierowniczy jest bezpośredni, a ponadto samochód w ruchu miejskim jest zwrotny bardziej, niż można by się tego spodziewać. Hamulce są łatwe do wyczucia i naprawdę wydajne, skrzyni biegów nie trzeba pomagać z przełożeniami, choć łopatki za kierownicą działają sprawnie i szybko. Mankamentem może być jeszcze spalanie, bowiem w mieście raczej trzeba zawsze liczyć się z wartościami dwucyfrowymi, a nawet w trasie, przy 140 km/h spalanie dochodzi do 10 litrów. Jazda z prędkością 90 km/h daje rezultat w granicach 6-7 litrów, więc akceptowalnie, tylko czy do ekologicznej jazdy potrzeba nam aż 204 KM?
Więcej danych technicznych znajdziesz tutaj.
Zobacz również: Citroen C4 Cactus
Najtańszy XCeed to wydatek niespełna 80 000 zł. Najczęściej crossover w równoległym zestawieniu do zwykłego Ceeda jest droższy o około 5000 zł – to dobrze skalkulowana różnica. Tym bardziej, że zwłaszcza wersja otwierająca cennik jest z automatu wyższa niż bazowy Ceed. Testowane auto to wariant wyposażenia XL, a więc najwyższy, do tego z najdroższym silnikiem i automatem. Nie dziwi więc konieczność wydatku niemal 130 000 zł (z dodatkami), choć z drugiej strony rywale kosztują podobnie, i to nie tylko z Azji. Auto konkurować ma m.in. z Volkswagenem T-Roc, Mazdą CX-30, Fordem Pumą czy Toyotą C-HR. W dobie crossoverów różnice segmentowe się jednak zacierają, wobec czego można tu przyrównywać nawet kilka modeli innej marki, a co odważniejsi próbują XCeeda zestawiać nawet z BMW X2.
KIA XCeed jest świetnym samochodem dla osób szukających sprawdzonych rozwiązań, niezawodności oraz czegoś z polotem, co ciężko spotkać u większości europejskich producentów w tym segmencie. Crossover Kii wygląda znakomicie, jest wygodny, dynamiczny i dobrze wyposażony. Zwróci uwagę sąsiada, a póki jest nowy – nawet sporej części ludzi stojących z Tobą w korku. Niestety warto zastanowić się nad sensownością kupowania najmocniejszego silnika. Nie jest tani i pomimo znakomitych właściwości, okazuje się paliwożerny, szczególnie ze świetnym automatem. Pomimo mojego przekonania, że mocy nigdy za wiele, osobiście postawiłbym chyba jednak na 140-konną benzynę, która pozwoli bardziej optymalnie wykorzystać moc i zaoszczędzić trochę zarówno przy zakupie, jak i eksploatacji. Poza tym KIA XCeed to według mnie topowa czołówka grupy aut tego typu.
Zaobserwuj nas na Twitterze i Instagramie!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
KIA XCeed 1.6 T-GDI opinie, test – marzenie handlowca
I wcale nie chodzi o to, że Kii czegoś brakowało. XCeed po prostu wyznacza nieco nowe standardy. Mocno uogólniając, można by powiedzieć, że to auto bazujące na Ceedzie (bo to prawda), tylko delikatnie podniesione i przestylizowane (a tu już ciężko się zgodzić). Prawda jest jednak taka, że oprócz wspomnianych zabiegów, XCeed jest samochodem zupełnie innym niż to, do czego przyzwyczaił nas segment uterenowionych hatchbacków czy kombi.
Obecnie gama Ceeda jest więcej niż kompletna. W ofercie wciąż pozostają Ceed Kombi, jest bardziej zawadiacka stylistycznie wersja ProCeed oraz usportowiona odmiana hatchbacka – Ceed GT. XCeed zdaje się być jednak czymś przełomowym, bo przy zachowaniu korzystnych cech bazowego modelu, prezentuje niezwykle atrakcyjną linię oraz dodatkowy atrybut w postaci podniesionego zawieszenia. Być może nie jest to diametralny przeskok, a nawet w opcji nie ma napędu obu osi (chyba do tego producenci nas już przyzwyczaili), ale mimo wszystko szutrowa droga staje się mniej przerażająca. No chyba że jeździcie autem wyposażonym w duże koła, jak w prezentowanym egzemplarzu, ale do tego już też przywykliśmy (pamiętacie Mercedesa GLA? Podniesiono bazową A-klasę, by później obniżyć auto w wersji AMG). Prawda jest taka, że XCeed to auto zbudowane stylistycznie od początku – różnią się lampy, zderzaki, przetłoczenia i cała linia auta. Samochód jest ponadto nieco dłuższy, przez co ma też większy bagażnik niż podstawowy model (426 vs. 395 litrów). Na minus za to dość wysoki próg załadunku.
KIA XCeed 1.6 T-GDI opinie | wnętrze
Wnętrze to również coś, czego po Kii byście się nie spodziewali. Kokpit różni się nieco od tego, który spotkacie w innych Ceedach, ale wrażenie robi przede wszystkim atrakcyjny design – tak daleki od innych azjatyckich aut, komfortowe fotele i naprawdę solidna jakość wykonania. Co więcej, żółte przeszycia zdobiące boczki drzwiowe i fotele (dodatkowo dekorowane rombami niczym z Lamborghini) rozświetlają ciemną tonację wnętrza, do pary z opcjonalnym szklanym dachem.
Wnętrze wydaje się ciekawsze przez technologiczne zabiegi – 10,25-calowy dotykowy wyświetlacz centralny oraz designem podobne do tych z BMW, cyfrowe zegary przed oczyma kierowcy. Początkowo ciężko przyzwyczaić się do dotykowych klawiszy pod środkowym ekranem, ale po czasie sprawiają wrażenie funkcjonalnych. Kończąc opowieść o wnętrzu, pora na wygodę. Zarówno jeśli chodzi o przestrzeń na nogi czy głowę, jak i ilość schowków, KIA stanęła na wysokości zadania i może śmiało walczyć z niemieckimi rywalami.
KIA XCeed 1.6 T-GDI opinie | Silnik
Auto rzecz jasna nie może tylko wyglądać. Pod maską XCeeda pracuje jeden z 5 silników. Do wyboru hybryda, diesel oraz jeden z trzech benzyniaków (1.0, 1.4 oraz 1.6, wszystkie z turbo). W testowanym aucie znalazł się najmocniejszy z grupy tych ostatnich. Jednostka T-GDI, zwłaszcza w zestawie z 7-stopniowym automatem to bardzo skuteczny gracz. 204 KM i 265 Nm to już noty rezerwowane najczęściej dla usportowionych wersji podstawowych modeli. W XCeedzie absolutnie nie brakuje dynamiki, zarówno w miejskiej bitwie (7,5 s do setki), jak i przy nabieraniu autostradowych prędkości. Silnik sam w sobie brzmi dużo lepiej niż żyłowane ostatnimi czasy jednostki o 4 cylindrach. Ponadto to jeden z lepiej prowadzących się crossoverów. Poza tym, że auto w chłodniejsze dni i na mokrej nawierzchni gubi trakcję jak szalone, nawet przy pozamiejskiej prędkości, to pod kątem przyjemności z jazdy KIA postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Układ kierowniczy jest bezpośredni, a ponadto samochód w ruchu miejskim jest zwrotny bardziej, niż można by się tego spodziewać. Hamulce są łatwe do wyczucia i naprawdę wydajne, skrzyni biegów nie trzeba pomagać z przełożeniami, choć łopatki za kierownicą działają sprawnie i szybko. Mankamentem może być jeszcze spalanie, bowiem w mieście raczej trzeba zawsze liczyć się z wartościami dwucyfrowymi, a nawet w trasie, przy 140 km/h spalanie dochodzi do 10 litrów. Jazda z prędkością 90 km/h daje rezultat w granicach 6-7 litrów, więc akceptowalnie, tylko czy do ekologicznej jazdy potrzeba nam aż 204 KM?
Więcej danych technicznych znajdziesz tutaj.
Zobacz również: Citroen C4 Cactus
Najtańszy XCeed to wydatek niespełna 80 000 zł. Najczęściej crossover w równoległym zestawieniu do zwykłego Ceeda jest droższy o około 5000 zł – to dobrze skalkulowana różnica. Tym bardziej, że zwłaszcza wersja otwierająca cennik jest z automatu wyższa niż bazowy Ceed. Testowane auto to wariant wyposażenia XL, a więc najwyższy, do tego z najdroższym silnikiem i automatem. Nie dziwi więc konieczność wydatku niemal 130 000 zł (z dodatkami), choć z drugiej strony rywale kosztują podobnie, i to nie tylko z Azji. Auto konkurować ma m.in. z Volkswagenem T-Roc, Mazdą CX-30, Fordem Pumą czy Toyotą C-HR. W dobie crossoverów różnice segmentowe się jednak zacierają, wobec czego można tu przyrównywać nawet kilka modeli innej marki, a co odważniejsi próbują XCeeda zestawiać nawet z BMW X2.
KIA XCeed jest świetnym samochodem dla osób szukających sprawdzonych rozwiązań, niezawodności oraz czegoś z polotem, co ciężko spotkać u większości europejskich producentów w tym segmencie. Crossover Kii wygląda znakomicie, jest wygodny, dynamiczny i dobrze wyposażony. Zwróci uwagę sąsiada, a póki jest nowy – nawet sporej części ludzi stojących z Tobą w korku. Niestety warto zastanowić się nad sensownością kupowania najmocniejszego silnika. Nie jest tani i pomimo znakomitych właściwości, okazuje się paliwożerny, szczególnie ze świetnym automatem. Pomimo mojego przekonania, że mocy nigdy za wiele, osobiście postawiłbym chyba jednak na 140-konną benzynę, która pozwoli bardziej optymalnie wykorzystać moc i zaoszczędzić trochę zarówno przy zakupie, jak i eksploatacji. Poza tym KIA XCeed to według mnie topowa czołówka grupy aut tego typu.