Hyundai i10 1.2 test
Dobrze skonfigurowany Hyundai zwraca uwagę – bez dwóch zdań. Zwłaszcza z przodu samochód cechuje się agresywną stylistyką, ale nieprzesadzoną, dobrze komponującą się ze wszystkimi detalami nadwozia. Także profil samochodu zdradza, że mamy tu do czynienia z czymś nieprzeciętnym, przemyślanym, nie tylko służącym do ekonomicznego przemieszczania się. Czarna część nadwozia powyżej linii okien sprawia, że samochód wygląda jeszcze bardziej zadziornie i tak naprawdę kreacji zabrakło tylko na tylną część samochodu, choć to chyba tylko oczekiwania po tym, co dzieje się z przodu i boku. Jest tu w końcu atrakcyjny dyfuzor, nowoczesne lampy i przetłoczenia na klapie, które nadają życia także w tej części pojazdu, choć apetyt, jak wiadomo – rośnie w miarę jedzenia.
Hyundai i10 1.2 test | Wyposażenie
Testowany samochód to wersja Premium, co zdradzają chromowane elementy, czy 16-calowe felgi. Dziś nie wydaje się to żadnym wyczynem, ale jeszcze kilkanaście lat temu trzeba było dopłacać za 15-calowe obręcze w autach segmentu B. Wewnątrz raczej także nie zaznacie zawodu. Nie ma tu co prawda aż tyle futuryzmu co na zewnątrz, jednak projektanci skutecznie połączyli nowoczesne krągłości z azjatycką klasyką, czyli funkcjonalnością i czytelnością prostą aż do bólu. Mowa tu zarówno o analogowych zegarach, jak i desce rozdzielczej, którą dekoruje w zasadzie tylko nowoczesny i całkiem sprawnie działający dotykowy ekran (8-calowy, standardowy w wersji Premium), mieszczący sporo funkcji systemu inforozrywki.
Hyundai i10 1.2 test | Silnik
2020 rok i miejskie auto – to muszą być 3 cylindry, prawda? Tu się z dziwicie, bo jedną z alternatyw oferowanych przez Hyundaia i obecną na pokładzie testowanego i10 jest 4-cylindrowy silnik 1.2 MPI o mocy 84 KM. Muszę przyznać, że bardzo lekkie auto o niewielkich gabarytach pozwala odczuwać tę moc jako duszo wyższą. Na pokładzie znalazła się pięciostopniowa manualna przekładnia, co do miejskiego auta w zupełności wystarcza. Zapewne automat (a dokładniej wyceniona na 4000 zł skrzynia zautomatyzowana) w codziennych korkach sprawdziłby się lepiej, ale dobrze dobrane przełożenia oraz zadowalająco pracująca dźwignia sprawiają, że kierowca nie będzie narzekał na to rozwiązanie. Ponadto opcjonalny manual wydłuża przyspieszenie do 100 km/h aż o 3 sekundy, a już i tak nie najsłabsze w ofercie 1.2 MPI robi to w 12,6 s.
Silnik jest elastyczny i cechuje się niezłą kulturą pracy, zwłaszcza po przywyknięciu do jednostek pozbawionych jednego cylindra, co w miejskich samochodach jest już niemal normą. Auto zadowala się 5,5-6 litrami benzyny na każde 100 przejechanych kilometrów w mieście i o 2 litry mniej poza nim (nie włączając w to autostrad, gdzie zużywa prawie 7 litrów), co jest niezłym rezultatem, biorąc pod uwagę żwawość niewielkiego Hyundaia. Nie będziemy jednak rozpatrywali miejskiego brzdąca w aspektach przesadnej dynamiki. Istotą są tu zwłaszcza gabaryty samochodu, pozwalająca na śmiałe manewrowanie nawet w najciaśniejszych uliczkach. Parkowanie – zmora dzisiejszych miast, to prawdziwa uczta zza kierownicy i10, które wciska się w większość luk między autami. Na uznanie zasługuje też świetny promień skrętu.
Hyundai i10 1.2 test | Prowadzenie
Samochód prowadzi się dziarsko – zachęca do szybszego pokonywania zakrętów, choć nie wynika to z jakichś sportowych nastawów zawieszenia, czy układu kierowniczego. Samochód jest po prostu zwarty i zwinny, amortyzatory dobrze tłumią nierówności, choć krótki rozstaw osi raczej nie pozwoli wam zapomnieć, że podróżujecie samochodem o długości krótszej niż 3,7 m. Hyundai lubi się też przechylać, co przeszkadza jednak głównie w szybciej pokonywanych łukach. Masa własna niewiele przekraczająca jedną tonę nie sprawia też kłopotu hamulcom, które – choć niewielkie – są tu całkiem wydajne. Podróżowanie i10 jest całkiem ok, kabina poniżej 100 km/h nie dopuszcza zbyt dużego hałasu do uszu pasażerów, a fotele są wygodne. Wszystko jest rzecz jasna względne, bo nie będzie to samochód do wszystkiego – zapomnijcie o dalekich podróżach, tym bardziej z bagażem, bo to męczarnia dla auta, jak i pasażerów. Jako okazjonalny tragarz, czy samochód do pokonania kilkuset kilometrów – da radę. Bez wątpienia jednak Hyundai został stworzony do miast i miejscowości okolicznych.
Hyundai i10 1.2 test | Cena
Cenniki startują od 43 900 zł, choć testowane auto przekroczyło barierę 70 000 zł. Przy obecności systemu Apple Car Play nie rozumiem jednak np. doposażania samochodu w pokładową nawigację satelitarną wycenioną na 3500 zł. Uważam, że sensownie skonfigurowany samochód może być tańszy nawet o 15 000 zł. Wkrótce w ofercie pojawi się też 100-konny wariant, co może być lekiem na niedoskonałości dynamiki, szczególnie autostradowej, choć na pewno odbije się na cenie i spalaniu. 84 KM są więc ciekawą alternatywą, łączącą niewielki apetyt na benzynę i względnie atrakcyjne warunki jezdne. Ponadto odmiana Premium (choć uważam, że lepiej kupić którąś z niższych i doposażyć o elementy, z których będziemy korzystać) jest bardzo bogato wyposażona, szczególnie jak na ten segment. Kamera cofania z czujnikami, podgrzewana kierownica czy dostęp bezkluczykowy to coś, czego na co dzień raczej nie spotkamy u rywali.
Według mnie Hyundai i10 to naprawdę świetny wybór, jeśli szukacie samochodu, który 95% swojego życia spędzi w mieście. Odpowiednie gabaryty, dobre właściwości jezdne, niezłe wyposażenie i atrakcyjny wygląd to cechy stawiające małego Hyundaia w czołówce aut tej wielkości. Kwestią ostatecznej decyzji pozostanie na pewno cena, która po dodaniu kilku opcji wkracza na region segmentu B, ale do tego przyzwyczaili nas już także inni producenci.
Polub nas na Facebooku!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Hyundai i10 1.2 test
Dobrze skonfigurowany Hyundai zwraca uwagę – bez dwóch zdań. Zwłaszcza z przodu samochód cechuje się agresywną stylistyką, ale nieprzesadzoną, dobrze komponującą się ze wszystkimi detalami nadwozia. Także profil samochodu zdradza, że mamy tu do czynienia z czymś nieprzeciętnym, przemyślanym, nie tylko służącym do ekonomicznego przemieszczania się. Czarna część nadwozia powyżej linii okien sprawia, że samochód wygląda jeszcze bardziej zadziornie i tak naprawdę kreacji zabrakło tylko na tylną część samochodu, choć to chyba tylko oczekiwania po tym, co dzieje się z przodu i boku. Jest tu w końcu atrakcyjny dyfuzor, nowoczesne lampy i przetłoczenia na klapie, które nadają życia także w tej części pojazdu, choć apetyt, jak wiadomo – rośnie w miarę jedzenia.
Hyundai i10 1.2 test | Wyposażenie
Testowany samochód to wersja Premium, co zdradzają chromowane elementy, czy 16-calowe felgi. Dziś nie wydaje się to żadnym wyczynem, ale jeszcze kilkanaście lat temu trzeba było dopłacać za 15-calowe obręcze w autach segmentu B. Wewnątrz raczej także nie zaznacie zawodu. Nie ma tu co prawda aż tyle futuryzmu co na zewnątrz, jednak projektanci skutecznie połączyli nowoczesne krągłości z azjatycką klasyką, czyli funkcjonalnością i czytelnością prostą aż do bólu. Mowa tu zarówno o analogowych zegarach, jak i desce rozdzielczej, którą dekoruje w zasadzie tylko nowoczesny i całkiem sprawnie działający dotykowy ekran (8-calowy, standardowy w wersji Premium), mieszczący sporo funkcji systemu inforozrywki.
Hyundai i10 1.2 test | Silnik
2020 rok i miejskie auto – to muszą być 3 cylindry, prawda? Tu się z dziwicie, bo jedną z alternatyw oferowanych przez Hyundaia i obecną na pokładzie testowanego i10 jest 4-cylindrowy silnik 1.2 MPI o mocy 84 KM. Muszę przyznać, że bardzo lekkie auto o niewielkich gabarytach pozwala odczuwać tę moc jako duszo wyższą. Na pokładzie znalazła się pięciostopniowa manualna przekładnia, co do miejskiego auta w zupełności wystarcza. Zapewne automat (a dokładniej wyceniona na 4000 zł skrzynia zautomatyzowana) w codziennych korkach sprawdziłby się lepiej, ale dobrze dobrane przełożenia oraz zadowalająco pracująca dźwignia sprawiają, że kierowca nie będzie narzekał na to rozwiązanie. Ponadto opcjonalny manual wydłuża przyspieszenie do 100 km/h aż o 3 sekundy, a już i tak nie najsłabsze w ofercie 1.2 MPI robi to w 12,6 s.
Silnik jest elastyczny i cechuje się niezłą kulturą pracy, zwłaszcza po przywyknięciu do jednostek pozbawionych jednego cylindra, co w miejskich samochodach jest już niemal normą. Auto zadowala się 5,5-6 litrami benzyny na każde 100 przejechanych kilometrów w mieście i o 2 litry mniej poza nim (nie włączając w to autostrad, gdzie zużywa prawie 7 litrów), co jest niezłym rezultatem, biorąc pod uwagę żwawość niewielkiego Hyundaia. Nie będziemy jednak rozpatrywali miejskiego brzdąca w aspektach przesadnej dynamiki. Istotą są tu zwłaszcza gabaryty samochodu, pozwalająca na śmiałe manewrowanie nawet w najciaśniejszych uliczkach. Parkowanie – zmora dzisiejszych miast, to prawdziwa uczta zza kierownicy i10, które wciska się w większość luk między autami. Na uznanie zasługuje też świetny promień skrętu.
Hyundai i10 1.2 test | Prowadzenie
Samochód prowadzi się dziarsko – zachęca do szybszego pokonywania zakrętów, choć nie wynika to z jakichś sportowych nastawów zawieszenia, czy układu kierowniczego. Samochód jest po prostu zwarty i zwinny, amortyzatory dobrze tłumią nierówności, choć krótki rozstaw osi raczej nie pozwoli wam zapomnieć, że podróżujecie samochodem o długości krótszej niż 3,7 m. Hyundai lubi się też przechylać, co przeszkadza jednak głównie w szybciej pokonywanych łukach. Masa własna niewiele przekraczająca jedną tonę nie sprawia też kłopotu hamulcom, które – choć niewielkie – są tu całkiem wydajne. Podróżowanie i10 jest całkiem ok, kabina poniżej 100 km/h nie dopuszcza zbyt dużego hałasu do uszu pasażerów, a fotele są wygodne. Wszystko jest rzecz jasna względne, bo nie będzie to samochód do wszystkiego – zapomnijcie o dalekich podróżach, tym bardziej z bagażem, bo to męczarnia dla auta, jak i pasażerów. Jako okazjonalny tragarz, czy samochód do pokonania kilkuset kilometrów – da radę. Bez wątpienia jednak Hyundai został stworzony do miast i miejscowości okolicznych.
Hyundai i10 1.2 test | Cena
Cenniki startują od 43 900 zł, choć testowane auto przekroczyło barierę 70 000 zł. Przy obecności systemu Apple Car Play nie rozumiem jednak np. doposażania samochodu w pokładową nawigację satelitarną wycenioną na 3500 zł. Uważam, że sensownie skonfigurowany samochód może być tańszy nawet o 15 000 zł. Wkrótce w ofercie pojawi się też 100-konny wariant, co może być lekiem na niedoskonałości dynamiki, szczególnie autostradowej, choć na pewno odbije się na cenie i spalaniu. 84 KM są więc ciekawą alternatywą, łączącą niewielki apetyt na benzynę i względnie atrakcyjne warunki jezdne. Ponadto odmiana Premium (choć uważam, że lepiej kupić którąś z niższych i doposażyć o elementy, z których będziemy korzystać) jest bardzo bogato wyposażona, szczególnie jak na ten segment. Kamera cofania z czujnikami, podgrzewana kierownica czy dostęp bezkluczykowy to coś, czego na co dzień raczej nie spotkamy u rywali.
Według mnie Hyundai i10 to naprawdę świetny wybór, jeśli szukacie samochodu, który 95% swojego życia spędzi w mieście. Odpowiednie gabaryty, dobre właściwości jezdne, niezłe wyposażenie i atrakcyjny wygląd to cechy stawiające małego Hyundaia w czołówce aut tej wielkości. Kwestią ostatecznej decyzji pozostanie na pewno cena, która po dodaniu kilku opcji wkracza na region segmentu B, ale do tego przyzwyczaili nas już także inni producenci.