HONDA CR-V Hybrid 2.0 TEST | Wnętrze
Kabinę wykończono niezłej jakości materiałami. Zarówno na desce, jak i na boczkach drzwiowych mamy imitację (ale udaną) skóry oraz drewna, co nieco rozwesela ciemne wnętrze, choć w mój gust trafia przeciętnie. Próżno za to szukać takiego rodzaju dekorów u konkurencji. W wersji Executive ponadto znajdziemy nieźle wyglądające i świetne w dalekiej podróży skórzane fotele oraz rozjaśniające kabinę panoramiczne okno dachowe. Na kierownicy zgromadzono najpotrzebniejsze guziki obsługujące system HUD na podszybiu, podgrzewanie kierownicy, aktywny tempomat, system audio, telefon czy komputer pokładowy. Brzmi tak, jakby działo się sporo i ciężko się w tym odnaleźć? Tylko na początku. Już po kilkunastu kilometrach jazdy CR-V łatwo pojąć obsługę instrumentów pokładowych Hondy. Sama kierownica ma ponadto przyjemny w chwycie, gruby wieniec. Nieźle prezentuje się też centralny wyświetlacz, choć oparcie go na systemie Android w mojej opinii nie jest najlepszym rozwiązaniem. Na szczęście w dobie rozszerzonych systemów łączności z telefonem, coraz rzadziej korzystamy z paneli obsługi mediów czy nawigacji satelitarnej, wobec tego dość archaiczna obsługa tego rozwiązania nie jest aż tak uciążliwa. Do przedstawiania danych wykorzystywana jest tylko część matowego, nieźle wyglądającego ekranu, ale nie przeszkadza to w odbiorze tak jak w testowanej jakiś czas temu Alfie Romeo Giulia.
HONDA CR-V Hybrid 2.0 TEST | Napęd
Kolejną zaletą mechanicznych aspektów hybrydowej CR-V jest spalanie. W mieście, w zależności od warunków, samochód zużywa między 5 a 7 litrów benzyny, co jak na takie gabaryty jest wynikiem iście znakomitym. Podobne rezultaty osiągać można na drogach z ograniczeniem 90 km/h, natomiast trasy szybkiego ruchu i autostrady powiększają ten wynik o kolejne 2-3 jednostki, raczej nie przekraczając jednak 10 litrów. Jak na wspomnianą niemałą masę – nie jest więc źle. Trasa to ponadto coś, co Honda naprawdę lubi. Wygodne fotele i dobrze wyciszona kabina sprzyjają wojażom, choć najprzyjemniej podróżuje się w CR-V mknącym z prędkościami 110-120 km/h. 490-litrowy bagażnik (o 60 litrów mniejszy niż w spalinowym odpowiedniku) pozwoli też na zapakowanie się na wakacje, choćby całej rodziny, bo kufer ma względnie foremne kształty. Auto lubi też zakręty (względnie), przemycając nieco kodu genetycznego japońskiej marki nawet do 7-osobowego SUV-a (to opcja, w którą testowe auto nie było wyposażone). Jednocześnie auto raczy miękko zestrojonym zawieszeniem, skutecznie łagodząc sportowe zapędy kierowcy, który musi pamiętać autem, jakiego segmentu podróżuje.
A podróżuje samochodem dużym i w bogatej wersji, więc musi szykować się na niemały wydatek, szczególnie jeśli mówimy o hybrydowej odmianie. Jak to zwykle u Azjatów, cennik posiada kilka z góry ustalonych wariantów oraz raptem kilka opcji do dorzucenia do finalnego rachunku. Katalogi hybryd startują od niespełna 140 000 zł (wersja Comfort i napęd na przednią oś), co stanowi wydatek o blisko 25 000 zł większy niż za podstawową benzynę bez wspomagania elektrycznego silnika. Samochód taki jak ze zdjęć to drugi koniec cennika, z wynikami dochodzącymi do 190 000 zł. Jako kwota do wydania na auto rodzinne to pokaźna wartość, ale biorąc pod uwagę wszechstronność użytkową, sprawdzoną pozycję rynkową, naprawdę niezłe wyposażenie, komfortowe nastawienie oraz przemyślany układ hybrydowy, to jest to oferta warta rozważenia.
Polub nas na Facebooku!
POPRZEDNI
NASTĘPNY
HONDA CR-V Hybrid 2.0 TEST | Wnętrze
Kabinę wykończono niezłej jakości materiałami. Zarówno na desce, jak i na boczkach drzwiowych mamy imitację (ale udaną) skóry oraz drewna, co nieco rozwesela ciemne wnętrze, choć w mój gust trafia przeciętnie. Próżno za to szukać takiego rodzaju dekorów u konkurencji. W wersji Executive ponadto znajdziemy nieźle wyglądające i świetne w dalekiej podróży skórzane fotele oraz rozjaśniające kabinę panoramiczne okno dachowe. Na kierownicy zgromadzono najpotrzebniejsze guziki obsługujące system HUD na podszybiu, podgrzewanie kierownicy, aktywny tempomat, system audio, telefon czy komputer pokładowy. Brzmi tak, jakby działo się sporo i ciężko się w tym odnaleźć? Tylko na początku. Już po kilkunastu kilometrach jazdy CR-V łatwo pojąć obsługę instrumentów pokładowych Hondy. Sama kierownica ma ponadto przyjemny w chwycie, gruby wieniec. Nieźle prezentuje się też centralny wyświetlacz, choć oparcie go na systemie Android w mojej opinii nie jest najlepszym rozwiązaniem. Na szczęście w dobie rozszerzonych systemów łączności z telefonem, coraz rzadziej korzystamy z paneli obsługi mediów czy nawigacji satelitarnej, wobec tego dość archaiczna obsługa tego rozwiązania nie jest aż tak uciążliwa. Do przedstawiania danych wykorzystywana jest tylko część matowego, nieźle wyglądającego ekranu, ale nie przeszkadza to w odbiorze tak jak w testowanej jakiś czas temu Alfie Romeo Giulia.
HONDA CR-V Hybrid 2.0 TEST | Napęd
Kolejną zaletą mechanicznych aspektów hybrydowej CR-V jest spalanie. W mieście, w zależności od warunków, samochód zużywa między 5 a 7 litrów benzyny, co jak na takie gabaryty jest wynikiem iście znakomitym. Podobne rezultaty osiągać można na drogach z ograniczeniem 90 km/h, natomiast trasy szybkiego ruchu i autostrady powiększają ten wynik o kolejne 2-3 jednostki, raczej nie przekraczając jednak 10 litrów. Jak na wspomnianą niemałą masę – nie jest więc źle. Trasa to ponadto coś, co Honda naprawdę lubi. Wygodne fotele i dobrze wyciszona kabina sprzyjają wojażom, choć najprzyjemniej podróżuje się w CR-V mknącym z prędkościami 110-120 km/h. 490-litrowy bagażnik (o 60 litrów mniejszy niż w spalinowym odpowiedniku) pozwoli też na zapakowanie się na wakacje, choćby całej rodziny, bo kufer ma względnie foremne kształty. Auto lubi też zakręty (względnie), przemycając nieco kodu genetycznego japońskiej marki nawet do 7-osobowego SUV-a (to opcja, w którą testowe auto nie było wyposażone). Jednocześnie auto raczy miękko zestrojonym zawieszeniem, skutecznie łagodząc sportowe zapędy kierowcy, który musi pamiętać autem, jakiego segmentu podróżuje.
A podróżuje samochodem dużym i w bogatej wersji, więc musi szykować się na niemały wydatek, szczególnie jeśli mówimy o hybrydowej odmianie. Jak to zwykle u Azjatów, cennik posiada kilka z góry ustalonych wariantów oraz raptem kilka opcji do dorzucenia do finalnego rachunku. Katalogi hybryd startują od niespełna 140 000 zł (wersja Comfort i napęd na przednią oś), co stanowi wydatek o blisko 25 000 zł większy niż za podstawową benzynę bez wspomagania elektrycznego silnika. Samochód taki jak ze zdjęć to drugi koniec cennika, z wynikami dochodzącymi do 190 000 zł. Jako kwota do wydania na auto rodzinne to pokaźna wartość, ale biorąc pod uwagę wszechstronność użytkową, sprawdzoną pozycję rynkową, naprawdę niezłe wyposażenie, komfortowe nastawienie oraz przemyślany układ hybrydowy, to jest to oferta warta rozważenia.