RENAULT ARKANA 1.3 TCE |
Przyznajcie – wy również obstawilibyście jako jedną z ostatnich marek właśnie Renault, że pokuszą się o wprowadzenie do sprzedaży jako pierwsi samochód tego typu, w tej klasie. Bo prawda jest taka, że Arkana na ten moment zbytnio nie ma konkurencji. Pierwotne plany zakładały sprzedaż tego samochodu wyłącznie na rynkach Europy Wschodniej, z naciskiem na Rosję – przywykliśmy, że niemal każda pospolita marka ma tam swoje osobne modele, właśnie dla lokalnej społeczności. Zachodnia część kontynentu jednak poczuła się dotknięta i Francuzi zmienili zdanie – będziemy odważni i wprowadzimy Arkanę do sprzedaży w całej Europie. No i mamy – BMW X4 z rozsądkiem.
Mało tego – Arkanę spotkacie w Ameryce Południowej czy Azji. Na niektórych rynkach, z lokalnych pobudek odmienne głównie nazwą. Jeszcze rok temu samochód ten produkowany był w Rosji i na Ukrainie. No dobra – nie ten dokładnie, bo Arkana na wschodzie nieco się różni – ma krótszą płytę podłogową i ogólnie jest bardziej kompaktowa, niemniej nazewnictwo i ogólny zamysł pozostał ten sam. U nas auto bazuje na sprawdzonych graczach – Clio i Capturze.
Pomyślicie – hmmm, Clio i Captur to przecież auta segmentu B. Podwyższona ich wersja ze ściętym tyłem nie zwiastuje zbytniego komfortu podróżowania i pakowności… Nieprawda. Mówimy wyłącznie o płycie podłogowej. Długością Arkanie bliżej już do Kadjara niż do Captura i mierzy sobie blisko 457 cm. I owszem, design gra tu pierwsze skrzypce, ale modelowi temu nie brakuje niczego w aspektach funkcjonalności. Wciąż pozostaje autem wygodnym i praktycznym. Co widać na ulicach, klienci póki co ostrożnie przymierzają się do takiego stylistycznego dziwoląga, ale jeśli gust chwyci, to nie ma się czego obawiać, serio. Sam design, poza nową bryłą, jest dobrze znany – z daleka poznacie, że to Renault nowej generacji. Łączy to, co już kilka lat temu zapoczątkował Espace czy Talisman. Odważne cięcia, mocne linie, dużo światła LED – to wciąż udana recepta. Do tego naprawdę ładny lakier i 18-calowe felgi, które w tym nadwoziu wyglądają na sporo większe.
Renault Arkana, jak wiele modeli tej marki ostatnich lat to również przestronne wnętrze. Pomimo – przypomnę – bazowania na autach niewielkiego segmentu, mały crossover coupe oferuje wystarczającą przestrzeń w podróż dla kompletu pasażerów o wzroście nawet 185-190 cm. Czwórka koszykarzy raczej będzie już miała problemy, ale w pojedynkę – nawet dwumetrowy kierowca będzie usatysfakcjonowany. Przywyknąć trzeba do wysokiego progu załadunku bagażnika, ale to cecha, z którą mamy do czynienia coraz częściej w autach wielu marek. Opadający dach – wiadomo, nie sprzyja wyładowaniu kufra po sufit, ale umiejętna logistyka pozwoli spakować się nawet na tygodniowy urlop, choć raczej postawcie na miękkie torby niż walizki. Brakuje nieco siatek, kieszeni czy wieszaków, drażni też niekiedy podwyższenie tuż za tylną kanapą – przeszkadza przy przewożeniu dłuższych przedmiotów i odbiera cenne litry.
Ponadto Renault wyposażone jest jaka każde nowożytne Renault – a więc w sam raz. Nie brak tu indukcyjnej ładowarki, wielu gniazd USB, pokładowej nawigacji (ktoś tego jeszcze używa?), podgrzewanych foteli, audio Bose czy Apple Car Play/Android Auto. Obsługa przyrządów pokładowych nie jest problemowa, szczególnie jeśli mieliśmy już do czynienia z autami tej marki. Mówię o tym zwłaszcza w aspekcie niemal przeszczepionego kokpitu z nowego Clio czy Captura. Podsumowując, samochód ten sprawia wrażenie kompletnego – nie jest przerysowany pod kątem nadmiaru wyposażenia, ciężko mówić też, że czegoś mu brakuje. Wsiadasz i czujesz się tutaj dobrze. Arkana nie zachęca może do dynamicznej jazdy (i raczej za nią nie przepada), choć zaprzyjaźnia się z zakrętami, czuć w nich nieco twardsze zawieszenie względem Captura. Nieustannie jednak mówimy o komfortowym samochodzie, który nie będzie się równał ze wspomnianym BMW X4. Bywa podsterowny, a samochód po dłuższej chwili w ostrzejszym zakręcie ulega i w końcu się nieco „kładzie”, nie mówmy jednak o ekstremach. To naprawdę auto godne polecenia do użytku codziennego. 140-konny silnik (260 Nm momentu obrotowego, 9,7 s do setki) to może nie demon i silnik 1.3 turbo nie zachęca do szaleństw także na autostradzie, za to zadowala zużyciem paliwa. 6-8 litrów średniego spalania (zależy czy dużo eksplorujecie kraj autostradami, czy raczej jest to miasto i drogi do niego prowadzące). Nieźle spisuje się siedmiobiegowa skrzynia automatyczna, dzięki której jeszcze milej eksploatuje się Arkanę w życiu codziennym. Co prawda potrafi się zagubić, ale przy zwykłym jeżdżeniu po mieście i poza nim, bez zmuszania do kickdownu, nie będziecie narzekali.
Chwali i chwali, ale ile to kosztuje? Oczywiście więcej niż Captur, ale mniej niż Kadjar. Egzemplarze dealerskie spotkacie nawet za 100 tys. zł, konfigurator otwiera kwota 111 000 zł, jednak naprawdę dobrze skonfigurowany egzemplarz z trudem przekroczy 135 000 zł. Mówimy rzecz jasna o silniku benzynowym, bo hybryda, która właśnie weszła na rynek, jest odpowiednio droższa. Czy będę namawiał was na Arkanę? Jeśli podoba się wam tego typu design, to jak najbardziej, bo Renault samo w sobie w ostatnich latach jest naprawdę porządnym samochodem. Osobiście wolę tradycyjne nadwozia, bez robienia coupe na siłę ze wszystkiego, ale od tego są przecież gusta.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
RENAULT ARKANA 1.3 TCE |
Przyznajcie – wy również obstawilibyście jako jedną z ostatnich marek właśnie Renault, że pokuszą się o wprowadzenie do sprzedaży jako pierwsi samochód tego typu, w tej klasie. Bo prawda jest taka, że Arkana na ten moment zbytnio nie ma konkurencji. Pierwotne plany zakładały sprzedaż tego samochodu wyłącznie na rynkach Europy Wschodniej, z naciskiem na Rosję – przywykliśmy, że niemal każda pospolita marka ma tam swoje osobne modele, właśnie dla lokalnej społeczności. Zachodnia część kontynentu jednak poczuła się dotknięta i Francuzi zmienili zdanie – będziemy odważni i wprowadzimy Arkanę do sprzedaży w całej Europie. No i mamy – BMW X4 z rozsądkiem.
Mało tego – Arkanę spotkacie w Ameryce Południowej czy Azji. Na niektórych rynkach, z lokalnych pobudek odmienne głównie nazwą. Jeszcze rok temu samochód ten produkowany był w Rosji i na Ukrainie. No dobra – nie ten dokładnie, bo Arkana na wschodzie nieco się różni – ma krótszą płytę podłogową i ogólnie jest bardziej kompaktowa, niemniej nazewnictwo i ogólny zamysł pozostał ten sam. U nas auto bazuje na sprawdzonych graczach – Clio i Capturze.
Pomyślicie – hmmm, Clio i Captur to przecież auta segmentu B. Podwyższona ich wersja ze ściętym tyłem nie zwiastuje zbytniego komfortu podróżowania i pakowności… Nieprawda. Mówimy wyłącznie o płycie podłogowej. Długością Arkanie bliżej już do Kadjara niż do Captura i mierzy sobie blisko 457 cm. I owszem, design gra tu pierwsze skrzypce, ale modelowi temu nie brakuje niczego w aspektach funkcjonalności. Wciąż pozostaje autem wygodnym i praktycznym. Co widać na ulicach, klienci póki co ostrożnie przymierzają się do takiego stylistycznego dziwoląga, ale jeśli gust chwyci, to nie ma się czego obawiać, serio. Sam design, poza nową bryłą, jest dobrze znany – z daleka poznacie, że to Renault nowej generacji. Łączy to, co już kilka lat temu zapoczątkował Espace czy Talisman. Odważne cięcia, mocne linie, dużo światła LED – to wciąż udana recepta. Do tego naprawdę ładny lakier i 18-calowe felgi, które w tym nadwoziu wyglądają na sporo większe.
Renault Arkana, jak wiele modeli tej marki ostatnich lat to również przestronne wnętrze. Pomimo – przypomnę – bazowania na autach niewielkiego segmentu, mały crossover coupe oferuje wystarczającą przestrzeń w podróż dla kompletu pasażerów o wzroście nawet 185-190 cm. Czwórka koszykarzy raczej będzie już miała problemy, ale w pojedynkę – nawet dwumetrowy kierowca będzie usatysfakcjonowany. Przywyknąć trzeba do wysokiego progu załadunku bagażnika, ale to cecha, z którą mamy do czynienia coraz częściej w autach wielu marek. Opadający dach – wiadomo, nie sprzyja wyładowaniu kufra po sufit, ale umiejętna logistyka pozwoli spakować się nawet na tygodniowy urlop, choć raczej postawcie na miękkie torby niż walizki. Brakuje nieco siatek, kieszeni czy wieszaków, drażni też niekiedy podwyższenie tuż za tylną kanapą – przeszkadza przy przewożeniu dłuższych przedmiotów i odbiera cenne litry.
Ponadto Renault wyposażone jest jaka każde nowożytne Renault – a więc w sam raz. Nie brak tu indukcyjnej ładowarki, wielu gniazd USB, pokładowej nawigacji (ktoś tego jeszcze używa?), podgrzewanych foteli, audio Bose czy Apple Car Play/Android Auto. Obsługa przyrządów pokładowych nie jest problemowa, szczególnie jeśli mieliśmy już do czynienia z autami tej marki. Mówię o tym zwłaszcza w aspekcie niemal przeszczepionego kokpitu z nowego Clio czy Captura. Podsumowując, samochód ten sprawia wrażenie kompletnego – nie jest przerysowany pod kątem nadmiaru wyposażenia, ciężko mówić też, że czegoś mu brakuje. Wsiadasz i czujesz się tutaj dobrze. Arkana nie zachęca może do dynamicznej jazdy (i raczej za nią nie przepada), choć zaprzyjaźnia się z zakrętami, czuć w nich nieco twardsze zawieszenie względem Captura. Nieustannie jednak mówimy o komfortowym samochodzie, który nie będzie się równał ze wspomnianym BMW X4. Bywa podsterowny, a samochód po dłuższej chwili w ostrzejszym zakręcie ulega i w końcu się nieco „kładzie”, nie mówmy jednak o ekstremach. To naprawdę auto godne polecenia do użytku codziennego. 140-konny silnik (260 Nm momentu obrotowego, 9,7 s do setki) to może nie demon i silnik 1.3 turbo nie zachęca do szaleństw także na autostradzie, za to zadowala zużyciem paliwa. 6-8 litrów średniego spalania (zależy czy dużo eksplorujecie kraj autostradami, czy raczej jest to miasto i drogi do niego prowadzące). Nieźle spisuje się siedmiobiegowa skrzynia automatyczna, dzięki której jeszcze milej eksploatuje się Arkanę w życiu codziennym. Co prawda potrafi się zagubić, ale przy zwykłym jeżdżeniu po mieście i poza nim, bez zmuszania do kickdownu, nie będziecie narzekali.
Chwali i chwali, ale ile to kosztuje? Oczywiście więcej niż Captur, ale mniej niż Kadjar. Egzemplarze dealerskie spotkacie nawet za 100 tys. zł, konfigurator otwiera kwota 111 000 zł, jednak naprawdę dobrze skonfigurowany egzemplarz z trudem przekroczy 135 000 zł. Mówimy rzecz jasna o silniku benzynowym, bo hybryda, która właśnie weszła na rynek, jest odpowiednio droższa. Czy będę namawiał was na Arkanę? Jeśli podoba się wam tego typu design, to jak najbardziej, bo Renault samo w sobie w ostatnich latach jest naprawdę porządnym samochodem. Osobiście wolę tradycyjne nadwozia, bez robienia coupe na siłę ze wszystkiego, ale od tego są przecież gusta.