Roborace! | Pierwszy w historii oficjalny wyścig pojazdów samobieżnych miał miejsce w roku 1867. Isaac Watt Boulton i Daniel Adamson stanęli w szranki w swoich zasilanych silnikami parowymi karetach na obrzeżach Manchesteru. Przez osiem mil dżentelmeni ścigali się, „pędząc” z prędkością, którą dzisiaj osiągają nawet niektóre wózki inwalidzkie, ale mimo to zgromadzili wokół wytyczonej przez siebie trasy spore grono widzów i nieświadomie zapoczątkowali wielki sport, który nazywamy dzisiaj motorsportem. Równo po 150 latach przyszło nam dożyć jednak takiej chwili, gdzie pojazdy nie potrzebują już kierowców. W sezonie 2016 odbędzie się bowiem pierwszy wyścig samochodów autonomicznych z serii ROBORACE.
Tekst: Wojciech Paprota, foto: autocar.co.uk
Wiecie czyj to pomysł? Roborace wymyślił Alejandro Agag – ten sam gość, który kilka lat temu powołał do życia pierwszą w pełni elektryczną serię wyścigową, zatytułowaną Formuła E. Przedsięwzięcie to rozwija się obecnie bardzo dobrze i z miesiąca na miesiąc ma coraz większe grono fanów. Dlatego włodarze serii zdecydowali się wykonać kolejny krok na tej ścieżce.
Roborace – po co?
ROBORACE ma być kolejnym projektem wprowadzającym nowe technologie do świata wyścigów samochodowych. Tym razem ideą jest rywalizacja pojazdów nieposiadających kierowcy – ich miejsce zająć mają algorytmy czasu rzeczywistego oraz rozbudowane technologie sztucznej inteligencji, dostosowujące reakcje pojazdu do sytuacji na torze. Celem projektu jest pokazanie możliwości robotów w ekstremalnych warunkach, a także stworzenie miejsca, w którym technicy i inżynierowie będą mogli testować i rozwijać technologie pojazdów autonomicznych.
Rundy serii mają być częścią imprez Formuły E i odbywać się bezpośrednio przed jej wyścigami na tych samych torach. W trwającej godzinę rywalizacji startować ma dziesięć ekip, każda wystawiając po dwa samochody – pojazdy będą takie same, a współzawodnictwo ma polegać na rywalizacji algorytmów i technologii sztucznych inteligencji, zwanych AI. Idąc w stronę miłośników tego typu technologii, jeden z zespołów ma od początku być fundacją otwartą na pomoc finansową i techniczną od osób z całego świata.
Roborace – ruch Charge
Osobną kwestią jest utworzenie przez głównego partnera serii ROBORACE – firmy Kinetik – drugiej firmy, zwanej ruchem Charge, która pełnić będzie funkcję instytucji mającej rozwijać napędy elektryczne o dużym zasięgu. Charge stanie się oficjalnym partnerem Formuły E i będzie dostarczał elektryczne ciężarówki na parady kierowców, pojazdy holujące wykorzystywane podczas wyścigów oraz transportery wożące gości i zwiedzających po terenie eVillage, a więc paddocku Formuły E.
Na pierwszy rzut oka może się nam wydawać, że każda rzecz, która prowadzi do rozwoju, jest dobra, ale czy eliminowanie z wyścigów ich najbardziej integralnych elementów, jakimi są kierowcy, nie jest przypadkiem krokiem w tył?
Technologia rozwijająca samochody autonomiczne ze swojego założenia powinna służyć nam, zwykłym spalaczom benzyny, do odbywania bardziej bezpiecznych i mniej wymagających podróży. Wyposażone w sztuczną inteligencję samochody mają za zadanie w pełni przepisowo przetransportować nas z punktu A do punktu B idealną drogą i w idealny sposób, eliminując wszystkie błędy, a jej czas określony jest co do ułamków sekundy.
W grę nie wchodzi tu żaden zmienny czynnik. Zadajmy więc sobie pytanie, po co stosować coś takiego w wyścigach. Czy interesuje nas sznurek samochodów pokonujących każdy zakręt tą samą linią jazdy, osiągających we wszystkich miejscach identyczne prędkości i stosujących tę samą strategię? Gdzie są emocje, gdzie różnorodność i przede wszystkim gdzie rywalizacja? Formuła 1 już dzisiaj doszła do takiego poziomu, że kierowca pełni raczej rolę drugoplanową, a wszystko rozbija się o to, jakim samochodem dysponuje dany zespół. Mimo to w F1 nadal mamy ogromnie dużo niewiadomych.
ROBORACE – więc po co?
Idea serii ROBORACE może być świetnym obszarem do prowadzenia badań nad nowymi technologiami, które poprawiłyby przede wszystkim bezpieczeństwo na drogach, co dla Jeana Todt’a, obecnego prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej, jest od wielu lat priorytetowym celem. Znając jego politykę, możemy się więc domyślać, że FIA obejmie tę serię swoim patronatem, jednakże organizatorzy nie powinni spodziewać się, że zbiją na kibicach fortuny. Jeśli jesteście prawdziwymi fanami wyścigów i żyjecie nimi do tego stopnia, że czasami wybieracie się nawet samemu na tory wyścigowe, to z pewnością pomachanie do ulubionego kierowcy podczas tradycyjnej parady, wzięcie od niego autografu czy zrobienie selfie z głupią miną jest niejednokrotnie ważniejsze od obejrzenia samych zawodów.
Współczesna medycyna pozwala utrzymać człowieka przy życiu dzięki prądowi, który przez defibrylator stymuluje pracę serca. Niestety w dłuższej perspektywie jest to strategia skazana na śmierć. Podobnie jest w wyścigach. Prąd i technologie mogą być jak najbardziej pomocne, jednak to serce, a więc kierowca, napędza cały ten mechaniczny organizm.
POPRZEDNI
NASTĘPNY
Roborace! | Pierwszy w historii oficjalny wyścig pojazdów samobieżnych miał miejsce w roku 1867. Isaac Watt Boulton i Daniel Adamson stanęli w szranki w swoich zasilanych silnikami parowymi karetach na obrzeżach Manchesteru. Przez osiem mil dżentelmeni ścigali się, „pędząc” z prędkością, którą dzisiaj osiągają nawet niektóre wózki inwalidzkie, ale mimo to zgromadzili wokół wytyczonej przez siebie trasy spore grono widzów i nieświadomie zapoczątkowali wielki sport, który nazywamy dzisiaj motorsportem. Równo po 150 latach przyszło nam dożyć jednak takiej chwili, gdzie pojazdy nie potrzebują już kierowców. W sezonie 2016 odbędzie się bowiem pierwszy wyścig samochodów autonomicznych z serii ROBORACE.
Tekst: Wojciech Paprota, foto: autocar.co.uk
Wiecie czyj to pomysł? Roborace wymyślił Alejandro Agag – ten sam gość, który kilka lat temu powołał do życia pierwszą w pełni elektryczną serię wyścigową, zatytułowaną Formuła E. Przedsięwzięcie to rozwija się obecnie bardzo dobrze i z miesiąca na miesiąc ma coraz większe grono fanów. Dlatego włodarze serii zdecydowali się wykonać kolejny krok na tej ścieżce.
Roborace – po co?
ROBORACE ma być kolejnym projektem wprowadzającym nowe technologie do świata wyścigów samochodowych. Tym razem ideą jest rywalizacja pojazdów nieposiadających kierowcy – ich miejsce zająć mają algorytmy czasu rzeczywistego oraz rozbudowane technologie sztucznej inteligencji, dostosowujące reakcje pojazdu do sytuacji na torze. Celem projektu jest pokazanie możliwości robotów w ekstremalnych warunkach, a także stworzenie miejsca, w którym technicy i inżynierowie będą mogli testować i rozwijać technologie pojazdów autonomicznych.
Rundy serii mają być częścią imprez Formuły E i odbywać się bezpośrednio przed jej wyścigami na tych samych torach. W trwającej godzinę rywalizacji startować ma dziesięć ekip, każda wystawiając po dwa samochody – pojazdy będą takie same, a współzawodnictwo ma polegać na rywalizacji algorytmów i technologii sztucznych inteligencji, zwanych AI. Idąc w stronę miłośników tego typu technologii, jeden z zespołów ma od początku być fundacją otwartą na pomoc finansową i techniczną od osób z całego świata.
Roborace – ruch Charge
Osobną kwestią jest utworzenie przez głównego partnera serii ROBORACE – firmy Kinetik – drugiej firmy, zwanej ruchem Charge, która pełnić będzie funkcję instytucji mającej rozwijać napędy elektryczne o dużym zasięgu. Charge stanie się oficjalnym partnerem Formuły E i będzie dostarczał elektryczne ciężarówki na parady kierowców, pojazdy holujące wykorzystywane podczas wyścigów oraz transportery wożące gości i zwiedzających po terenie eVillage, a więc paddocku Formuły E.
Na pierwszy rzut oka może się nam wydawać, że każda rzecz, która prowadzi do rozwoju, jest dobra, ale czy eliminowanie z wyścigów ich najbardziej integralnych elementów, jakimi są kierowcy, nie jest przypadkiem krokiem w tył?
Technologia rozwijająca samochody autonomiczne ze swojego założenia powinna służyć nam, zwykłym spalaczom benzyny, do odbywania bardziej bezpiecznych i mniej wymagających podróży. Wyposażone w sztuczną inteligencję samochody mają za zadanie w pełni przepisowo przetransportować nas z punktu A do punktu B idealną drogą i w idealny sposób, eliminując wszystkie błędy, a jej czas określony jest co do ułamków sekundy.
W grę nie wchodzi tu żaden zmienny czynnik. Zadajmy więc sobie pytanie, po co stosować coś takiego w wyścigach. Czy interesuje nas sznurek samochodów pokonujących każdy zakręt tą samą linią jazdy, osiągających we wszystkich miejscach identyczne prędkości i stosujących tę samą strategię? Gdzie są emocje, gdzie różnorodność i przede wszystkim gdzie rywalizacja? Formuła 1 już dzisiaj doszła do takiego poziomu, że kierowca pełni raczej rolę drugoplanową, a wszystko rozbija się o to, jakim samochodem dysponuje dany zespół. Mimo to w F1 nadal mamy ogromnie dużo niewiadomych.
ROBORACE – więc po co?
Idea serii ROBORACE może być świetnym obszarem do prowadzenia badań nad nowymi technologiami, które poprawiłyby przede wszystkim bezpieczeństwo na drogach, co dla Jeana Todt’a, obecnego prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej, jest od wielu lat priorytetowym celem. Znając jego politykę, możemy się więc domyślać, że FIA obejmie tę serię swoim patronatem, jednakże organizatorzy nie powinni spodziewać się, że zbiją na kibicach fortuny. Jeśli jesteście prawdziwymi fanami wyścigów i żyjecie nimi do tego stopnia, że czasami wybieracie się nawet samemu na tory wyścigowe, to z pewnością pomachanie do ulubionego kierowcy podczas tradycyjnej parady, wzięcie od niego autografu czy zrobienie selfie z głupią miną jest niejednokrotnie ważniejsze od obejrzenia samych zawodów.
Współczesna medycyna pozwala utrzymać człowieka przy życiu dzięki prądowi, który przez defibrylator stymuluje pracę serca. Niestety w dłuższej perspektywie jest to strategia skazana na śmierć. Podobnie jest w wyścigach. Prąd i technologie mogą być jak najbardziej pomocne, jednak to serce, a więc kierowca, napędza cały ten mechaniczny organizm.